Rozdział siódmy

6.1K 486 981
                                    



Spojrzeli na siebie zdumieni jakby po raz pierwszy odkryli, że jest w nich o wiele więcej niż mogli się spodziewać – rozległe białe plamy na mapie ich wewnętrznych krajobrazów*.

Od dnia w którym Louis rozpoczął pracę minął już miesiąc i trzeba było przyjąć do wiadomości to, że rozpoczął się październik. To nie tak, że nie miał wolnej chwili przez cały miesiąc, przecież nie pracował całymi dniami, miał czas na odpoczynek, relaks i inne zajęcia, ale jakoś nigdy nie zebrał się w sobie na tyle by dowiedzieć się czegoś więcej na temat Harry'ego chociaż miał to zaplanowane już od jakiegoś czasu. Nie mógł nawet wytłumaczyć się tym, że nie miał gdzie szukać informacji, przecież w jego sypialni na biurku leżał laptop, a biblioteka w której poznał uroczą bibliotekarkę panią Violet, znajdowała się całkiem niedaleko jego tymczasowego domu. Tak, Louis nie miał żadnego wytłumaczenia na to, że minął miesiąc, a on nadal stał w tym samym miejscu, nie mając pojęcia kim jest Harry i co zrobić by chłopak polubił go choć trochę.

Pogoda zdecydowanie nie była tak przyjemna jak miesiąc temu i przyjemny wietrzyk zmienił się w chłodny wiatr, który rozwiewał włosy na wszystkie strony i wywoływał dreszcze na całym ciele. Louis zerknął przez okno i dostrzegł krople deszczu spadające prosto na szybę, rozpryskujące się i wydające ten specyficzny dźwięk, który uwielbiał. Wzdrygnął się lekko na myśl, że ma teraz wyjść na zewnątrz kiedy w domu było tak przyjemnie i ciepło, ale wiedział, że jeżeli nie ruszy się teraz to najprawdopodobniej podobna refleksja złapie go za miesiąc na początku listopada, a do tego czasu Harry wyrzuci go z stąd, albo uderzy i po chwili namysłu Louis wybrałby zapewne drugą opcję, ponieważ loczek był tak kruchy, że jego cios nie mógłby być zbyt mocny.

Odnalazł w szafie jeden z cieplejszych swetrów, który na całe szczęście postanowił spakować przed przeprowadzką i naciągnął go na luźną koszulkę. Na głowę nasunął szarą czapkę, nie chcąc by jego włosy zmokły i opuścił pokój z planem odwiedzenia malutkiej miejskiej biblioteki i swojej przyjaciółki pani Violet. Zbiegł po schodach i zatrzymał się na korytarzu ubierając na stopy trampki i biorąc do ręki czarny parasol.

- A ty gdzie się wybierasz w taką pogodę? – zapytała Gemma, która rozciągnięta na sofie przeglądała jakąś gazetę. Louis przewrócił tylko oczami, ponieważ tej dziewczyny nigdy nie było w domu, a kiedy tylko się pojawiała kontrolowała wszystkich dookoła – myślałam, że pooglądamy coś razem, jest taki leniwy dzień, a ty wychodzisz – marudziła niezadowolona, nie zaszczycając go wzrokiem, cały czas zajęta czasopismem – jest sobota, pada deszcz, a ty wychodzisz, chcesz mi coś powiedzieć Louis? Słucham – spojrzała na niego unosząc jedną brew na co wybuchł głośnym śmiechem – to nie jest zabawne Tomlinson, umawiasz się z kimś?

- Zwariowałaś Gemma? Idę do biblioteki, a nie na randkę – wyjaśnił kręcąc głową w rozbawieniu – jesteś dziwna, dlaczego nie ma z tobą Nialla? – zapytał podejrzliwie na nią zerkając.

- Och Ni jest w herbaciarni, mają tam dziś jakieś spotkanie, chyba seniorzy z miasteczka i chciał wszystko przygotować – odparła lekko, wracając do czytania.

- A ty mu nie pomagasz? – coś mu tutaj definitywnie nie pasowało, tych dwoje było nierozłącznych, a tu nagle separacja.

- Oj daj spokój Louis, po prostu chciałam zostać dziś w domu i nic nie robić, Niall wpadnie wieczorem, to nie tak że nie potrafimy przeżyć bez siebie dnia, nie dramatyzuj.

- Jasne, cokolwiek powiesz – skierował się w stronę drzwi, które po chwili otworzył i jęknął widząc jaka pogoda panuje na zewnątrz – dlaczego musi być tak zimno?

Asperger - CzłowiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz