Rozdział dwudziesty

7.3K 479 1.6K
                                    



Obłoki przyjaźnie rozstania

udane nieudane

to o czym jeszcze nie wiesz

wszystko darowane*

Majowe poranki były orzeźwiające i świeże. Powietrze pachniało rozkwitającymi kwiatami i bzem, który rósł nieopodal domu. Dni stawały się coraz dłuższe i zdawały się trwać wiecznie, dopóki tak dobrze znana ciemność nie nadeszła, a z nią wieczorny chłód. Maj pachniał jak życie, jak radość, jak coś, co nie może trwać wiecznie, bo jest zbyt piękne, zbyt unikatowe. Maj zapowiadał zmiany i dzięki temu był tak piękny.

***

Harry czuł się dobrze. Nie mógł uwierzyć, że potrafi myśleć w ten sposób, ale naprawdę dziwnym trafem wszystko wydawało się układać po jego myśli. Szkoła zbliżała się ku końcowi i chociaż lubił się uczyć, myślał już o wakacjach i o tym, jak to będzie, gdy w końcu obok znajdzie się ktoś, kto naprawdę go lubi i chce spędzać z nim wolny czas. Lubił myśleć, że Louis nie okłamał go podczas tamtej rozmowy, kiedy wyznał mu prawdę. Nic zresztą nie wskazywało na to, żeby szatyn miał kłamać.

Od dnia, gdy dogadali się i Louis powiedział mu tyle miłych słów, było między nimi bardzo dobrze. Harry bał się, że to może skończyć się nagle i niespodziewanie. Nie chciał czuć się tak, jak kiedyś. Nie lubił uczucia samotności i pustki. Nareszcie nie musiał brać leków, teraz każdy dzień zaczynał się zbyt późno i kończył zbyt wcześnie. Miał tyle rzeczy do zrobienia, tyle ciekawych rozmów do przeprowadzenia, tak dużo książek do przeczytania. A w tym wszystkim był Louis, z którym chciał spędzać cały swój wolny czas. Szatyn był chyba z tego powodu zadowolony, ponieważ uśmiechał się i nawet w szkole spędzał z nim chwile podczas dyżurów. Czuł, że nareszcie ma kogoś bliskiego i nie jest zupełnie sam.

***

Leżał na kanapie w salonie czytając podręcznik od francuskiego. Egzaminy końcowe zbliżały się coraz bardziej i bał się, że nie zdąży przygotować się odpowiednio do testów. Nie przepadał za francuskim, ale radził sobie z tym przedmiotem całkiem dobrze. Niestety nie przychodziło mu to łatwo. Musiał spędzać nad książkami całe godziny, by przyswoić konieczną część materiału. To było wykańczające, a i tak nigdy nie uzyskał maksymalnej liczby punktów z testów. W tym czasie mógł robić tyle ciekawszych rzeczy. Westchnął i przeciągnął się, pozwalając swojej prawej ręce zsunąć się z kanapy i opaść na dywan. Leżałby w ten sposób jeszcze przez kolejne godziny gdyby nie jakiś nagły ruch, który wystraszył go i sprawił, że drgnął gwałtownie. Spojrzał, kto postanowił mu przerwać i oczywiście to była Dama. Pies siedział obok jego ręki i patrzył na niego wyczekująco. Normalnie odsunąłby się szybko, ale coś kazało mu popatrzeć na zwierzę jeszcze raz. Zerknął w stronę kuchni i korytarza i kiedy nie usłyszał żadnych dźwięków z tamtej strony, obrócił się w stronę psa.

- Czego chcesz? – zapytał cicho, bojąc się mówić głośniej. Nie chciał być podsłuchanym. Wolał utrzymywać niechęć do tego stwora, ale ogólnie rzecz biorąc, całkiem go polubił. Pies oczywiście nie odpowiedział mu, tylko wlepił w niego to inteligentne spojrzenie i wpatrywał się w niego w ciszy. – Czego chcesz psie? Nawet cię nie lubię. Po co tutaj przyszłaś co? Nie będę z tobą rozmawiał. – Czasami słyszał, jak Louis z nią rozmawia. Jego głos zawsze wtedy był trochę inny, nie wiedział jak dokładnie to nazwać, ale lubił podsłuchiwać ich rozmowy. – Przeszkadzasz mi wiesz? Nie wiem czego ode mnie chcesz, ale nie jestem Louisem, nie będę się z tobą bawił, nawet nie lubię psów – odwrócił od niej wzrok i dosłownie kilka sekund później poczuł coś mokrego na swojej dłoni. – Co ty robisz? – spojrzał na nią szybko i zauważył, jak liże jego wyciągniętą dłoń. – Nie lubię takiej zabawy. Właśnie dlatego koty są lepsze od psów. Przewyższają was we wszystkim, a już szczególnie w inteligencji.

Asperger - CzłowiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz