Rozdział trzydziesty

8.3K 537 1.1K
                                    

Miłego czytania:) 


Randki są jak narodziny.Partnerzy patrzą sobie w oczy i powoli rozbierają swoje stare,lodowe mury obronne,zbudowane z dawnych lęków,obaw i ran.Jeśli ogrzeją się wystarczająco mocno,to pomiędzy myślami a pragnieniami powoli powstaje coś,czego nie było wcześniej. *


Gemma wiedziała, że bywa w domu coraz rzadziej, ale nie potrafiła czuć wyrzutów sumienia z tego powodu. Nie wtedy, gdy widziała szczęśliwą twarz Nialla, na którą patrzyła zaraz po przebudzeniu każdego poranka. Niemniej jednak tęskniła za swoją rodziną i teraz, kiedy przyszła do domu, okazało się, że nikt nie czekał na nią z utęsknieniem. Wśród czterech ścian panowała cisza. Domyśliła się, że mama gdzieś wyszła, Robin jest w pracy, a Harry zapewne uczy się w pokoju. Postanowiła, że może mu trochę poprzeszkadzać, w końcu dawno nie widziała swojego młodszego braciszka. Wbiegła po schodach i otworzyła drzwi, prowadzące do pokoju brata. Spodziewała się zastać Harry'ego przy książkach, ale nic nie przygotowało ją na obrazek, który zastała, kiedy zatrzymała się w progu. Tak jak tego oczekiwała, jej brat siedział przy biurku i pisał coś zawzięcie na swoim laptopie, ale nie spodziewała się, że zobaczy w tym miejscu swojego najlepszego przyjaciela. Na parapecie, oparty o poduszkę, w najlepsze mościł się Louis, a na jego kolanach zwinięty w mały, puchaty rogalik leżał leniwy kocur. Na dywanie, tuż przy stopach loczka, leżała Dama i jeżeli ta kombinacja nie była przedziwna, to Gemma naprawdę nie wiedziała, jak wiele pozmieniało się w jej rodzinnym domu w ciągu tych kilku dni.

– Co tu się dzieje? – zamknęła drzwi, obserwując czujnym wzrokiem wszystkich obecnych w pokoju.

– Cześć Gemms, dobrze cię widzieć – mruknął Louis, nie odrywając wzroku od notesu, w którym coś notował, starając się nie obudzić kota.

– Nawet na mnie nie spojrzałeś – zauważyła, podchodząc bliżej, chcąc sprawdzić, co porabia ta dziwaczna dwójka. – Wcale za mną nie tęsknicie wyrodni bracia – wytknęła im z nachmurzoną miną, nie zwracając uwagi na to, jak ich nazwała. Jednak Louis jak zawsze był najbardziej czujny.

– Bracia? Nie wiedziałem, że jesteśmy rodzeństwem – uniósł brew, nareszcie podnosząc na nią swój wzrok.

– Louis nie jest moim bratem, to byłoby ohydne i zakazane – zauważył Harry, odzywając się po raz pierwszy, odkąd weszła do pokoju.

– Najwidoczniej musiałam zastosować drastyczne środki, żebyście w końcu mnie zauważyli – prychnęła i usiadła na biurku, tak by mieć dobry widok. – A ty praktycznie jesteś już moim bratem – wskazała palcem na szatyna, który przewrócił oczami na jej słowa, ale zauważyła mały uśmiech, którego nie zdążył ukryć.

– Cokolwiek, bylebym nie był bratem Harry'ego.

– Co robicie tutaj wszyscy razem?

– Planuję kolejne lekcje na ten tydzień, Harry pisze recenzje jakiegoś artykułu na zajęcia, zwierzaki śpią, ponieważ ta ulewa wprawia je w śpiący nastój – wyjaśnił szatyn, głaszcząc kota za uchem, a głośne mruczenie w ciągu kilku sekund rozległo się w sypialni. – Dzień jak co dzień Gemms, a ciebie co sprowadza?

– Mieszkam tutaj? – obserwowała, jak Lou wstaje powoli, ostrożnie odkładając kota na poduszkę i uspokajająco dotykając jego uszka.

– Dawno cię nie widzieliśmy, już myśleliśmy z Harrym, że przeprowadziłaś się do Nialla. Zaczęliśmy planować, jak zagospodarować twój pokój. Ja osobiście chciałem zrobić sobie z niego siłownię, ale Hazz obstaje przy domowe biblioteczce, prawda skarbie? – starszy podszedł do bruneta i musnął lekko jego ramię, zmuszając go do przerwania pracy.

Asperger - CzłowiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz