Rozdział szesnasty

7.2K 482 1.5K
                                    

Miłego czytania:) Dajcie znać, jak wrażenia:) 

„Tymczasem jesteś dla mnie jakimś chłopcem podobnym do stu tysięcy innych chłopców. I nie jesteś mi potrzebny. Także i ja nie jestem tobie potrzebny. Jestem dla ciebie tylko jakimś lisem podobnym do stu tysięcy innych lisów. Ale jeśli mnie oswoisz, będziemy potrzebowali siebie nawzajem. Staniesz się dla mnie kimś jedynym na świecie." *

Luty zjawił się tak nagle, po prostu był styczeń, tęsknota za świętami i wspomnieniami z tamtych dni, gdy nagle nadszedł kolejny miesiąc przynoszący ze sobą zupełnie nowe, niespodziewane wydarzenia.

Tym czego Louis najbardziej nie lubił w lutym była wszechobecna szarość i przygnębienie. Śnieg topniał, temperatura na plusie, brak słońca, całkowicie smutny krajobraz. Jednak tym co przeraziło Louisa trzydziestego pierwszego stycznia było nagłe przypomnienie sobie o tym co dokładnie miało mieć miejsce jutro i wcale nie myślał tutaj o nadejściu nowego miesiąca.

Pierwszego lutego – urodziny Harry'ego.

Zerwał się z miejsca i popędził po schodach, wpadając szybko do salonu, gdzie na swoje szczęście spotkał Anne. Kobieta spojrzała na niego i musiał wyglądać naprawdę na zdesperowanego, ponieważ na jej twarzy od razu odmalowało się zmartwienie.

- Co się stało Louis?

- Nic takiego, zupełnie nic po prostu... masz chwilę żeby porozmawiać? – zapytał, drapiąc się niezręcznie po karku, czuł się jak kretyn, jak mógł zapomnieć o urodzinach Harry'ego.

- Pewnie, siadaj – Anne poklepała miejsce obok siebie i uśmiechnęła się do niego ciepło – wystraszyłeś mnie, wpadając tutaj tak nagle.

- Przepraszam, to nic takiego, po prostu kretyn ze mnie – czuł gorąco na policzkach i to nie powinno mieć miejsca, ale czuł się zażenowany.

- Naprawdę teraz mnie zainteresowałeś, mów o co chodzi.

- Po prostu zupełnie zapomniałem o tym, że jutro jest luty, całkowicie wypadło mi to z głowy i teraz nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić – mówił, wykręcając sobie palce, chyba przejął ten nerwowy trik od Stylesa.

- Lou, naprawdę nie wiem o czym mówisz – kobieta zaśmiała się widząc jego zdezorientowanie – jeszcze nie wyjaśniłeś w czym rzecz.

- Och... och... jasne, Harry ma jutro urodziny, a ja całkowicie o tym zapomniałem i teraz uświadomiłem sobie, że nawet nie wiem, jak obchodzicie urodziny w waszej rodzinie i chciałem zapytać właśnie o to i czy może wiesz co chciałby dostać Harry, może zdążyłbym jeszcze coś kupić i jest mi całkowicie głupio, że zapomniałem.

- Och Louis – Anne patrzyła na niego z czułym uśmiechem – kochanie nic się przecież nie stało, nie musiałeś nawet wiedzieć, kiedy są jego urodziny. I możesz się uspokoić, Harry nie jest fanem urodzin, nie obchodzi ich w zasadzie wcale, więc prezenty są zbędne. My zawsze robimy w ten dzień coś dobrego na obiad i po prostu składamy mu życzenia.

- Tylko tyle? Żadnej urodzinowej imprezy? Prezentów?

- Nic z tych rzeczy skarbie, musisz zrozumieć, to Harry – Anne ścisnęła lekko jego dłoń – on nie potrzebuje tej całej otoczki, nie chce tego.

- Ale... - to wszystko mu się nie podobało, Harry zasługiwał na o wiele więcej niż dostawał. Oczywiście mógł to zaakceptować, ale nie chciał, miał zamiar zrobić to po swojemu, ponieważ Harry miał prawo otrzymać coś więcej niż życzenia urodzinowe.

- Louis – najwyraźniej zamyślił się, ponieważ głos Anne przywołał go po chwili – wszystko w porządku? Wydajesz się zmartwiony i zdeterminowany, naprawdę nie musisz przejmować się jutrzejszym dniem, wystarczy, że złożysz mu życzenia, to i tak będzie dla niego zbyt wiele. Uwierz mi, jestem jego mamą i znam go od tylu lat.

Asperger - CzłowiekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz