27.

2.5K 120 88
                                    

                          Gdy podczas kłótni przesadzisz

Kolejny dzień jak to powiedział twój chłopak "czerwonego Morza". Mama dała ci przeciwbólowe tabletki, ale ni chu chu nie pomogły. Miałaś drażliwy nastrój. Wszysko cię wnerwiało, już zdążyłaś się pokłócić z mamą.

Usłyszałaś pukanie do drzwi. Westchnęłaś i musiałaś wstać, bo twoja mama wyszła na zakupy i byłaś sama. Szarpnęłaś mocno drzwi.

-Nie umiesz otworzyć?! -warknęłaś, nie patrząc kto to.

Twój chłopak stał z siatką słodyczy i ze zdziwioną miną. Po chwili zmarszczył gniewnie brwi.

-A co ja kurwa twój kolega, że tak na mnie krzyczysz?! Trochę ryja utkaj, okej?! I nie zapominaj z kim rozmawiasz! -ryknął.

-Nie krzycza na mnie! Po coś tu przyszedł! -patrzyłaś na chłopaka zła.

-Aha?! To może będę miał cię kompletnie w dupe, co?! To po chuj ja się tak o ciebie staram i dbam?! -wszedł do twojego domu wkurzony.

-Nikt ci nie kazał! I co mi do domu włazisz?! -zamknęłaś drzwi z trzaskiem.

-Zamknij już w końcu ten ryj! -rzucił siatkę na stół.

Podeszłaś do niej i zobaczyłaś co jest w środku. Wzięłaś do ręki ciastka po chwili rzucając w niego nimi.

-Co ty, kurwa, robisz?! -warknął, podnosząc je.

-Nie lubię ich i ty o tym dobrze wiesz! Zrobiłeś to by mnie wkurwić! Bierz te swoje słodycze i sam się nimi nażryj! -zaczęłaś rzucać słodyczami w niego.

Po chwili złapałaś słoik nutelli i rzuciłaś w niego. Chłopak o mało co nie dostał w głowę słoikiem jakby się nie odsunął.

-Idiotko jebnięta co ty robisz?! Weź ty jesteś pojebana?! To ja tu się staram, a ty chcesz mnie zabić?! -stanął przed tobą mocno wkurzony.

-Jak ci się coś nie podoba to wypierdalaj! -popchnęłaś go mocno na co poleciał na krzesło i wylądował na ziemi.

-AAA! Kurwa! -usłyszałaś jego krzyk i popatrzyłaś na niego.

Trzymał się mocno za dłoń, z której wystawały odłamki szkła. Jego krew była wszędzie i było jej dużo. No tak.. słoik, który rzuciłaś rozbił się i szkła były na podłodze. W szoku i strachu podbiegłaś do niego.

-Kastiel! O boże! -kucnęłaś i chciałaś pomóc mu wstać.

-SPIERDALAJ! I tak z tego co widze jestem dla ciebie śmieciem! -wstał, a z jego dłoni krew mocno kapała.

-Jezu, przepraszam! Nie jesteś śmieciem! Nie mów tak, poniosło mnie! -stanęłaś przed nim- Zadzwonię po pogotowie nie ruszaj się. -starałaś się go uspokoić.

-Wiesz co? Zostaw mnie w spokoju. Miałaś racje. Po chuj tu przyszedłem. Ostatni raz, już nie będę cię nachodził. Cześć. -wysyczał.

Stałaś w szoku patrząc na niego. Zepsułaś wszystko.. to twoja wina.. on nic złego nie zrobił.. dlaczego teraz to do ciebie dotarło? Jeszcze ta ręka.

-Kastiel, poczekaj proszę! -złapałaś go mocno za zdrową rękę. Szybko szedł do drzwi.

-Nie dotykaj mnie! -wyrwał mocno dłoń i ryknął.

-Jeszcze wczoraj mówiłeś, że cię podnieca mój dotyk! -znów zaczęło się w tobie buzować.

-Odpukać te słowa, boże! Co ja gadałem! Chyba jakiś zjarany byłem! Debra przynajmniej nie miała takich problemów jak ty, oh! Złe ciastka kupiłem! NO TAK! BO, KURWA, TO TAKIE WAŻNE! -Wykrzyczał ci w twarz.

-Porównujesz mnie do swojej byłej ?! Jak możesz?! -zabolało cię to.

-Najwidoczniej mogę! Tak jak ty robić problemy z niczego! A teraz wypierdalaj i pozwól mi iść bo zaraz się wykrwawię. -chciał wyjść, ale zamknęłaś drzwi na klucz- Co ty odjebujesz? Wypuść mnie kretynko. -syknął.

-Nie wypuszczę cię. Dzwonię po pogotowie. -złapałaś za telefon.

-Idź mi z tym pogotowiem. -złapał za telefon i rzucił nim o ścianę- Teraz się martwisz? Spierdalaj. -szarpnął cię tak by mógł przejść.

Syknęłaś z bólu, gdy mocno ścisnął twoje ramię. Mocno otworzył drzwi i przed wyjściem warknął.

-Jak skończy ci się okres albo jak przestaniesz na mnie pluć jadem. Odezwij się, no chyba, że nie chcesz. Obojętne. -trzasnął drzwiami.

Patrzyłaś na drzwi czując łzy w oczach. To twoja wina. Dlaczego na niego tak naskoczyłaś? Nie powinnaś ranić osób, które kochasz tylko dlatego, że masz okres. Popatrzyłaś na kuchnie.

Podeszłaś i zaczęłaś zbierać słodycze. Kupił ci tyle słodyczy.. Chciał o ciebie dbać.. Popatrzyłaś na jego krew, która znajdowała się na kremowych kafelkach. Zaczęłaś zbierać szkło i sprzątać nutelle wraz z krwią.

Nie chciałaś by tak wychodził. Znając do to będzie miał głęboko co się dzieje z jego dłonią. Wyciągnie szkło i owinie bandażem, a widziałaś, że rany były duże i głębokie. Złapałaś za telefon i zadzwoniłaś do Lysandra.

Po kilku sygnałach chłopak się odezwał.

-Witaj (T.i), słucham cię? -jego łagodny ton uspokoił cię trochę.

-Hej, robisz coś? -zapytałaś.

-W tej chwili mam wolne. Czy coś się stało? -zapytał zaciekawiony.

-Mam prośbę. Poszedł byś do Kastiela? Jego dłoń jest ostro pocięta. Przewrócił się na szkło i powbijał sobie w rękę. Musi to zobaczyć lekarz, a mnie nie posłucha, bo się pokłóciliśmy. -odpowiedziałaś.

-Kłótnia? Teraz to nie jest ważne, dobrze idę do niego szybko i dam ci znać, gdy wróci do domu ze szpitala, dobrze? -słyszałaś z głosu, że także się wystraszył lekko.

-Dziękuję, Lysander. -rozłączyłaś się i odetchnęłaś z ulgą.

Wiesz, że Lysander nie da Kastielowi cierpieć i że będzie dobrze. Miałaś tylko nadzieję, że chłopak ci to wybaczy. Miałaś okropne wyrzuty sumienia i wielką ochotę się do niego przytulić. Zepsułaś wszystko..

Teraz mogliście leżeć razem wtuleni. To wasza pierwsza kłótnia taka poważna i miałaś nadzieję, że będzie dobrze.. Musi..

---------
~Merkuryou

Trochę musi być kłótni by się potem ekhem.. Godzili 😏

Kastiel Rrakcje / Słodki Flirt Where stories live. Discover now