Rozdział 15

3.1K 267 59
                                    

-Witam ponownie demonie - usłyszałem głos tego księdza - Jak się dzisiaj mamy?

Typ podszedł do mnie i lekko dotknął mojego skrzydła na co od razu drgnąłem

Kiedy tylko dowiedział się czym jestem natychmiast zabrał mnie do jakiejś piwnicy czy pies wie czego. Łańcuchami przywiązał moje ręce i nogio do ściany, a w skrzydła wbił haki, które trzymają moje skrzydła ciągle rozłożone

-Już nic nie powiesz? - spytał dotykając mojej twarzy

Przez te kilka dni ciągle krzyczałem do tego stopnia, że aktualnie nie jestem w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa

-Cóż, czyli będę musiał Cię zmusić do mówienia - powiedział i znowu wbił jakiś drut w moją rane na brzuchu

Ten ksiądz jest jakiś walnięty. Przez niego moje ciało jest całe w ranach i siniakach, a ja już nie daje rady się uleczać. Co najgorsze w ranę po nożu wbija różne rzeczy. Od małych i cienkich drutów, aż po duże i grube noże przez co rana coraz to bardziej się powiększa

-No dalej! Powiedz coś! - krzyknął mocniej wbijając drut

Zacisnąłem mocno dłonie

-BOLI - wrzasnąłem jeszcze mocniej zdzierając gardło

Ten się tylko zaśmiał

-Demonie to ma Cie boleć - lekko mnie pogłaskał

W końcu zabrał drut z mojego ciała

-Wysłałem Twoje zdjęcie do biskupa i masz wielke szczęście, jutro już powinien tu być. Tak samo jak ja bardzo się cieszy z tego, że uda mu się wyzwolić kolejną dusze spod władania szatana. Już jutro będziesz mógł odpocząć od tych męczarni, w końcu dowiesz się co to łaska Boża i wydostaniesz się z tego ciała - powiedział podnosząc moją głowe do góry

Lekko przymknąłem oczy trochę ciężej oddychając

-Może jesteś głodny? - spytał

Już prawie zapomniałem jak smakuje jakiekolwiek jedzenie, typ nie daje mi ani jedzenia ani pieprzonej wody

Ja tylko kiwnąłem głową choć wiedziałem, że i tak mi nie da jedzenia

-Jutro może coś dostaniesz demonie podły - powiedział po czym mocno mnie spoliczkował

Po chwili poczułem krew w ustach, którą od razu wyplułem

-Nawet jeśli biskup Cie nir zabije to i tak umrzesz - powiedział wycierając resztki krwi z moich ust

Kiedy już miał zabrać palce z moich ust ja szybko wgryzłem się w jego rękę

-Cholerny demon - wrzasnął ksiądz wyrywając ode mnie dłoń

Spojrzał na mnie wściekły

-Masz szczęście, że musisz mieć zęby w mordzie, bo inaczej bym Ci je teraz wyrwał, ale nikt nic nie mówił o Twoich skrzydłach. Już nigdzie nie polecisz więc moge je lekko... uszkodzić - powiedział

Na chwile zniknął z pola mojego widzenia lecz po chwili wrócił

-Musiałem coś zrobić z raną - powiedzaił podchodząc do moich skrzydeł

Nagle tak po prostu zaczął wyrywać mi pióra, każde jedno, jedno po drugim

Nie umiałem siedzieć cicho, bolące gardło już nic nie znaczyło

Od nowa zacząłem głośno krzyczeć, a na moich policzkach znowu pojawiły się łzy

Anioł Stróż [YAOI]Where stories live. Discover now