1. Dzieciństwo

335 25 29
                                    

Perspektywa małego Rosji

Bawiłem się właśnie z moim kochanym rodzeństwem przed naszym domem. Bawiliśmy się w chowanego pod czujnym okiem naszego ojczyma ZSRR. Była moja kolej na szukanie Białorusi, Kazachstanu, Ukrainy i Jugosławii, który przyszedł za namową Kazachstanu. Odliczałem, a w tym momencie reszta się chowała w swoich nowych kryjówkach. 

- Dwadzieścia szukam!- wykrzyczałem by poinformować resztę, że zabawa się rozpoczęła.

Pierwsze miejsce jakie odwiedziłem była to skrytka pod schodami lecz tam nikogo nie było. Następnie ruszyłem w stronę wschodniej części podwórka i tam skrytego w krzakach znalazłem Kazachstan. Podbiegłem szybko wyprzedzając wcześniej zerwanego z miejsca brata i dotknąłem starego mocnego dębu tak zwanej bazy.

- Znalazłem Kazachstan!- powiedziałem to głośno tak by usłyszeli, że została ich tylko trójka.

Kazachstan zrezygnowany usiadł na schodach i opierając twarz o dłonie przyglądał się dalszemu rozwojowi gry. Gdy tylko ruszyłem w stronę zachodniej części usłyszałem jak ktoś biegnie do bazy. Z powodu, że byłem parę metrów dalej nie zdążyłem nawet nic powiedzieć, bo przerwał mi to głos Jugosławii.

- Zaklepany- Powiedział dumnie Jugosławia.

- Miałeś szczęście- mruknąłem niezadowolony, a Jugosławia dołączył do Kazachstanu.

Ruszyłem szukać jeszcze Białorusi i Ukrainy. Długo nie musiałem szukać Białorusi gdyż schowała się ona blisko starej szopy. Znowu zaczął się wyścig kto będzie pierwszy.

- Znalazłem Białoruś!- wykrzyczałem wesoły, a Białoruś ruszyła niechętnie do pozostałych.

Znowu ruszyłem na swe łowy. Szukanie Ukrainy zajęło dużo więcej czasu niż znalezienie Białorusi i Kazachstanu. Szukałem go i szukałem lecz skubany miał dobrą kryjówkę. Przeszukałem chyba każdą kryjówkę tylko zostało mi sprawdzić ogród kwiatów Ukrainy, który założył od paru miesięcy. Gdy tylko się zbliżyłem do pierwszego lepszego rządka od strony zachodniej wyskoczył Ukraina i pognał do bazy. Goniłem go, ale biedny nie zauważył kamienia i wyrżnął orła. Podbiegłem do niego.

- Ukraina wszystko dobrze?- zapytałem schylając się nad nim.

- K-kostka mnie boli- powiedział to usiłując się nie rozpłakać.

- Tato! Tato! Ukrainie coś się stało!- wykrzyczałem tak by ZSRR mnie usłyszał, bo działo się to z tyłu domu.

Pomogłem się podnieść Ukrainie i wziąłem go pod ramię jak to robią w filmach. Ruszyliśmy w stronę zmierzającego do nas szybkim krokiem ZSRR. Zabrał on ode mnie Ukrainę i poszedł z nim na rękach do domu. Ja natomiast zmartwiony wróciłem do braci i siostry.

- Co się stało Ukrainie?- zapytała zmartwiona Białoruś.

- Rosja co ty zrobiłeś?- wypytywał Kazachstan.

- J-ja poszedłem do jego ogródka z kwiatami i on z niego wyskoczył gdy tylko się w nim znajdowałem, zaczął biec do bazy i-i nie zauważył kamienia przez niego się wywrócił i zrobił sobie coś z kostką- mówiłem załamanym głosem, czułem się winny jego wypadkowi.

Poczułem jak ktoś mnie przytula, był to Jugosławia od zawsze był dobrym przyjacielem Kazachstanu lecz gdy coś się działo potrafił pocieszyć nawet i mnie. W ślad za nim poszli także Białoruś i Kazachstan. Próbowali mnie pocieszyć i wszyscy jedno głośnie się zgodziliśmy, że zabawę w chowanego zostawimy narazie. Zawołani na obiad ruszyliśmy lecz, że wchodziłem ostatni mogłem dostrzec przyglądającym się nam Polsce i Węgry zza płotu. Gdy miałem przywitać się z nimi ponagliła mnie do pójścia na obiad Białoruś.  Tylko ona i Ukraina wiedzieli, że nie lubię praktycznie jeść, i że mam bardzo mały apetyt na co kolwiek. Niechętnie skierowałem swe kroki po ciemno dębowych panelach w stronę jadalni. Przekraczając próg jadalni zauważyłem Ukrainę z bandażem na nodze. Rozmawiał energicznie z resztą totalnie zapominając o całej sytuacji, która miała miejsce kilka minut temu. Usiadłem na swoim miejscu naprzeciwko Ukrainy. Widząc go uśmiechniętego trochę się odprężyłem. Obok mnie siedziała Białoruś. Niechętnie jadłem na siłę obiad zrobiony przez ZSRR. Nasz ojczym siedział na środku drewnianego stołu i się nam przyglądał. Po zjedzonym posiłku podziękowaliśmy jednogłośnie i poszliśmy dalej bawić się na zewnątrz. Usiedliśmy na schodach by się naradzić w co się pobawimy. 

- A może w berka?- zaproponował Jugosławia, ale dostał tylko w odpowiedzi zażenowane spojrzenia.

- To było ostatnio, a zresztą Ukraina biegać nie może- odpowiedziała Białoruś.

Zapanowała niezręczna cisza przerywana jedynie cichym szelestem liści drzew. Wszyscy wyglądaliśmy na bardzo zamyślonych. W mojej głowie narodził się pomysł na zabawę w Mafię. Znaliśmy zasady tej gry, ale był jeden problem otóż było nas za mało na zrealizowanie jej.

- A może Mafia i zaprosimy inne dzieciaki z sąsiedztwa- zaproponowałem, a reszta na mnie popatrzyła.

- Dobry pomysł- potwierdził Ukraina gdy zobaczył niepewne spojrzenia reszty.

- Z tego co wiem to Polska i Węgry nie mają co robić więc się może dołączą- powiedział Kazachstan.

- Możemy zaprosić też Japonię, Francję i Austrię?- zapytała niepewnie Białoruś.

- No dobrze- odpowiedziałem.

- Ej, a może już wszystkich zaprosimy?- zaproponował Ukraina.

Wszyscy pokiwaliśmy głowami na znak zgody i ruszyliśmy zapraszać resztę do zabawy. Wcześniej uzgodniliśmy, że będziemy się bawić na łące niedaleko naszego osiedla. Ja jako jedyny postanowiłem skorzystać z telefonu przy pomocy ZSRR i zadzwoniłem po te kraje, które mieszkały w innym osiedlu. 

****** Kontynuacja w następnym******

Rozdział nie sprawdzany xD

Jesteś moim kwiatem //CountryHumans RosjaxUkraina [Zakończone]Where stories live. Discover now