1. Dzieciństwo v2

200 19 10
                                    

*****Kontynuacja*****

Po skończonej rozmowie z innymi pożegnałem się z ZSRR i zabrałem kartki oraz coś do pisania. Potruchtałem w stronę łąki, na której miała odbyć się  cała zabawa. Po drodze spotkałem Ukrainę idącego z USA, Australią, Niemcami, Polską i Węgrami. Dołączyłem do ich grupki i pokierowaliśmy się na łąkę gdzie o tej porze jest pięknie przez dużą ilość kwiatów. Na miejscu było już parę osób. Z uśmiechem przywitałem się z wszystkimi. Po zebraniu się usiedliśmy w kółko.

- Kto nie zna zasad gry w mafię?- zapytałem się, a odpowiedziała mi znaczna większość.

Wytłumaczyłem wszystkim zasady tej gry. Na mistrza gry wybraliśmy Ukrainę. Podałem mu kartki i ołówek, który rzucił się mi jako pierwszy w oczy. Ukraina podarł kartki na równe kawałeczki i na paru narysował literę ,,x", a resztę zostawił puste. Poprosiliśmy Francję o pożyczenie na czas losowania jej berecik. Dziewczyna po dłuższej dyskusji zgodziła się. Zaczęło się losowanie. Pierwszy losował Chiny, potem Kazachstan, USA, Austria, Niemcy i tak dalej. Ja wylosowałem jako członek mafii. Odłożyliśmy krateczki i zasiedliśmy na  mniej zarośniętej części łąki. Znajdowałem się pomiędzy Białorusią, a Chinami.

- Dobrze zaczynamy grę. Miasto śpi- powiedział spokojnie Ukraina, który usiadł na kamieniu pośrodku okręgu.

Zgodnie z rozkazem wszyscy zamknęli oczy i dla pewności pochylili głowy. Czekaliśmy na powiedzenie ,, Mafia się budzi". Oczywiście nie trzeba było długo czekać.

- Mafia się budzi- odrzekł mistrz gry.

Otworzyłem oczy i podniosłem głowę. Mafią byli Chiny, Korea Południowa, Francja i ja. Pokiwałem do nich głową tak by nie poruszyć się od strony Białorusi. Wszyscy po zapoznaniu opuściliśmy głowy i zamknęliśmy oczy.

- Miasto się budzi- poinformował Ukraina.

Wszyscy podnieśli głowy i otworzyli oczy. Dostaliśmy informację, że nikt nie zginął po czym znowu miasto znowu poszło spać i mafia się budziła. Pokazałem dyskretnie na Kazachstan przez co była mała rozbieżność przy unicestwieniu gracza. Ostatecznie wszyscy skazali Japonię

- Mafia idzie spać- powiedział Ukraina

Zgodnie wróciliśmy do śpiącego miasta, a po chwili się obudziliśmy jakby nigdy nic.

- Tej nocy została zabita Japonia- powiedział Ukraina.

 Graliśmy tak do wieczora kiedy wszyscy musieli się rozejść. Ruszyłem z Kazachstanem, Białorusią i Ukrainą do domu. Po drodze rozmawialiśmy o przebiegu zabawy. Nie mogliśmy przestać się śmiać. W pewnym momencie wszyscy ucichliśmy. Przeszliśmy przez furtkę wykonaną z drewna. Przeszliśmy po kamiennej ścieżce, która pięknie pasowała do otoczenia i klimatu. Przeszliśmy obok starego dębu. Podreptaliśmy pod drzwi przez, które przeszliśmy. Od samego progu przywitał nas głos ZSRR.

- Hej dzieciaki- przywitał się z nami będąc w kuchni- jak się bawiło?

- Super!- wykrzyczała podekscytowana Białoruś, a my pokiwaliśmy głowami na znak zgody.

- Kolacja zaraz będzie więc idźcie umyć dłonie- rozkazał ZSRR.

Posłusznie ruszyliśmy po ciemnych dębowych panelach do łazienki na parterze. Myliśmy dłonie w ciszy, a potem truchtem pognaliśmy do jadalni. Zasiedliśmy na swoich miejscach i czekaliśmy na ZSRR z jedzeniem. Dostaliśmy naszą kolację i zaczęliśmy. Jako jedyny posiłek lubiłem jeść kolacje. Zawsze nasz tata nam opowiadał przy niej co słychać w świecie. Gdy on wyjeżdżał wtedy przychodziła do nas Rzeczpospolita Obojga Narodów i się nami zajmował. Zawsze robił to niechętnie dopóki ZSRR nie odjechał. Potem zaczął zajmować się nami z większa chęcią. Przy kolacji panowała cisza. Gdyby nie ZSRR dalej by trwała.

- Jutro muszę wyjechać więc zostaniecie z Rzeczpospolitą Obojga Narodów- przerwał ciszę głos naszego ojca.

- Dlaczego?- zapytałem.

- Niedawno wróciłeś- powiedziała Białoruś.

- Nie było cię dwa tygodnie- dodał Kazachstan.

- Kiedy będziesz miał wolne i zostaniesz z nami na dłużej niż tydzień- wtrącił Ukraina.

- Przepraszam was, ale to sprawa państwowa- powiedział z westchnieniem ZSRR.

Nie chcieliśmy już więcej zadawać pytań, bo to bardziej dobijało. On nigdy nie był w domu dłużej niż tydzień od kiedy pokłócił się z Panem ||| Rzeszą. Teraz wyjeżdża niemal co dwa tygodnie i nie wraca zdrowy bez siniaków czy zadrapań tylko zawsze zraniony. Po zjedzonym posiłku udaliśmy się do swoich pokoi. Nie zamieniliśmy już ani słowa tylko zamknęliśmy się w swoich pokojach. Po paru minutach męczenia się próby oddania się w objęcia słodkich snów usłyszałem cichutkie pukanie do mych drzwi. Do moich uszu dobiegł ciche skrzypnięcie drzwi i głos Ukrainy.

- H-hej Rosjo- powiedział szeptem mój brat.

- Coś się stało Ukraino?- zapytałem przecierając oczy.

- Nie mogłem zasnąć przez to co powiedział tata przy kolacji- wyszeptał niepewnie Ukraina- i-i się zastanawiałem czy nie mógłbym spać z tobą?

- Jasne, wchodź i tak sam nie usnę- odparłem, a mój braciszek zamknął drzwi i ruszył w moją stronę.

Wdrapał się na moje łóżko i się położył obok mnie. Zaśmialiśmy się z swoich min i zamknęliśmy oczy. Z powodu wzajemniej obecności nie mogliśmy zasnąć. W pewnym momencie poczułem uderzenie w moją twarz czymś miękkim. Ukraina uderzył mnie poduszką w twarz. Wziąłem swoją poduszkę i uderzyłem go w brzuch. Tak rozpętała się wojna na poduszki. Trwała ona może mniej niż piętnaście minut. Opadliśmy zmęczeni na łóżku.

- Rosjo?- zapytał niepewnie Ukraina.

- Tak?- odparłem.

- Jesteś moim najlepszym starszym bratem- wyszeptał młody wojownik z poduszką.

-  Ty moim najlepszym młodszym bratem- sam również wyszeptałem to.

- Nie będziemy nigdy się sprzeczać?- zapytał Ukraina.

- Obiecuję, że nigdy- odparłem.

- I nawzajem będziemy się bronić?- ponownie zapytał.

- Oczywiście, że tak- odpowiedziałem z uśmiechem.

Jesteś moim kwiatem //CountryHumans RosjaxUkraina [Zakończone]Where stories live. Discover now