9. Kwiecista łąka

97 13 5
                                    

Perspektywa Rosji

Obudziło mnie lekkie poruszenie od strony Ukrainy. Podniosłem głowę i sennie na niego spojrzałem. Ukraina się powoli budził. Gdy tylko zdał sobie sprawę co się działo i w jakiej pozycji spaliśmy spalił się rumieńcami. Ja sam się lekko rumieniłem. Rumieniąc się uciekłem do swojego pokoju z tego co widziałem Ukraina postąpił tak samo. Praktycznie cały dzień się unikaliśmy dopiero przy obiedzie udało się nam porozmawiać.

- Ukraino- zaczęłam niepewnie.

- Tak?- odpowiedział.

- Pamiętasz, że dzisiaj łąka jest w największym rozkwicie- spojrzałem w jego oczy mówiąc to.

- To dzisiaj?- zapytał chyba zapominając- Zapomniałem o tym!

- Zauważyłem- zaśmiałem się cicho.

- Faktycznie trzeba będzie tam pójść, bo jak to tak największy dzień rozkwitu bez Ukrainy?- zapytał z żartem Ukraina.

- Dokładnie- powiedziałem z zadowoleniem.

Rozmawialiśmy tak jeszcze długo aż nie wypadła godzina by wyjść z domu. Ubraliśmy nasze buty i zabraliśmy telefony by porobić zdjęcia. Szliśmy w ciszy wspominając sytuację z rana. Nikt nie chciał poruszyć tego tematu. Droga mijała spokojnie. Mijaliśmy domy innych krajów. Chciałem z nim pogadać i wyjaśnić tą sytuację jednak, ale nie mam pewności, że on chce zemną rozmawiać o tym. W pewnym momencie Ukraina zaśmiał się. Spojrzałem na niego pytająco. On się tak słodko śmiał.

- Przypomniałem sobie sytuację z tej polany- otarł łezkę z tego śmiechu- pamiętasz jak Kazachstan gonił Białoruś, bo zabarała mu wianek. Przez przypadek wtedy wpadła do pobliskiego strumyka.

- Pamiętam to!- zaśmiałem się- Jej mina była bezcenna, a Kazachstan miał wtedy focha aż do momentu przybycia odsieczy w postaci Francji, Japonii i Jugosławii.

Wspominaliśmy nasze dzieciństwo nie zauważając, że jesteśmy naprawdę blisko łąki. W pewnym momencie ucichliśmy i patrzyliśmy tylko w szary chodnik. Obydwoje doskonale wiedzieliśmy o co chodziło. Wspomnienia naszego ojca ZSRR, który zniknął tak jak III Rzesza. Od tamtej pory nikt ich nie widziała tak jak Imperium Japońskie i Faszystowskie Włochy. Wszystkie te kraje, które wychowywały dzisiejsze zniknęły bez żadnego śladu. Kątem oka zauważyłem jak w kącikach oczu Ukrainy zbierają się łzy. Bez namysłu przytuliłem go tym samym zatrzymując naszą małą wycieczkę. Ukraina odwzajemnił uścisk pozwalając łzą wypłynąć z oczu. Poprostu płakał w mój tors. Nie miałem nic przeciwko, bo dalej on nie potrafi o nim zapomnieć tak jak każdy z nas. Gdy tylko się uspokoił ruszyliśmy jeszcze kawałeczek i dotarliśmy do naszego celu. Ukraina się lekko uśmiechnął widząc wielo kolorową łąkę pełną przeróżnych gatunków kwiatów i roślin. Patrzył na nie z fascynacją. Ruszył w ich stronę ciesząc się tym. Ja natomiast ruszyłem na wzniesienie gdzie znajdowała się stara lipa. Niegdyś ulubiona kryjówka do chowania rzeczy ze względu na jej ułożone korzenie, które idealnie pasowały jako kryjówka przed dorosłymi. Czasami żałuję, że dorastamy i nie możemy przeżyć tego szczęścia jeszcze raz. Ta brakuje mi tych czasów. Tych wspólnych zabaw i wspomnień. W pewnym momencie wpadłem na genialny pomysł. W szybkim tempie robiłem wianek. Różno kolorowy pomieszany z młodymi gałązkami lipy. Jak za dawnych czasów. Dyskretnie podszedłem do Ukrainy od tyłu. Na jego głównie jak na koronowaniu położyłem ostrożnie wianek. On lekko podskoczył zaskoczony zaistniałą sytuacją. Odwrócił się do mnie z pytajnikiem wymalowanym na twarzy.

- No co?- zapytałem głupkowato- chciałem przypomnieć ci pewne wspomnienie.

- Tylko które chcesz?- zapytał.

Ja natomiast pokazałem u siebie na głowę. Ukraina jakby nie rozumiejąc dotknął wianka. Zdziwiony ściągnął go. Patrzył to na wianek to na mnie.

- Co raz lepiej ci to idzie- powiedział Ukraina uśmiechając się.

- Ukraino- przykucłem na jedno kolano jak za dawnych czasów- Królu tej o to łąki twój żołnierz zgłasza się na służbę.

Ukraina patrzył na mnie zdziwony. Nie spodziewał się przypomnienia tej akurat zabawy z naszego wspólnego dzieciństwa. Brakowało nam pierwszej damy dworu czyli Białorusi i myśliwego Kazachstanu. Uwielbialiśmy się bawić w królestwo. Była ona świetną zabawą szkoda, że dorośliśmy.

- W takim rycerzu Rosjo powstań z swych kolan- powiedział donośnym tonem Ukraina.

Zgodnie z wolą Ukrainy powstałem z kolan i stanąłem przed nim. Nie dokońca widząc co się stało poczułem delikatne usta Ukrainy na swoim policzku. Patrząc na jego twarz zauważyłem, że on sam także nie widział czemu to zrobił. Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza. Nie wiedziałem jak zagaić rozmowę. Byłem zakłopotany.

- Uznajmy, że to nie miało miejsca- wypalił Ukraina.

- Dlaczego?- zapytałem nieprzemyślając tego.

- Tak jakoś- powiedział odwracając głowę Ukraina.

Nie widząc czy to implus czy co przyciągnęłem do siebie Ukrainę i go krótko pocałowałem. Ukraina był zszokowany, a ja przygotowywałem się na soczystego liścia i odpchnięcie. Lecz nic takiego nie nastąpiło tylko ponowny pocałunek tym razem od strony Ukrainy. Zdziwiony zezwoliłem mu na to odwzajemniając. Nagle zerwał się lekki ciepły letni wiatr, który sprawił, że słabe płatki kwiatów poderwały się w górę. Atmosfery dodał jeszcze zachód słońca. Wszystko wyglądało jak w jakiejś bajce. Wreszcie oderwaliśmy się od siebie z Ukrainą. Patrząc sobie w oczy łapaliśmy oddech.

- K-Kocham cię Ukraino- powiedziałem szeptem.

- Ja c-ciebie też kocham R-Rosjo- powiedział jąkając się szeptem Ukraina.

Z szczęścia złapałem Ukrainę w pasie i podnosiłem go. Patrzył w moje oczy rumieniąc się. Obkręciłem się z nim wokół własnej osi kilka razy aż nie upadłem na kolorowy dywan z kwiatów. Ukraina wylądował na mnie. Pocałowaliśmy się jeszcze raz tym razem namiętniej. Po oderwaniu się od siebie Ukraina położył się obok mnie i patrzyliśmy w nocne niebo gdzie pojawiały się powoli gwiazdy. Splotłem nasz dłonie ze sobą.

Jesteś moim kwiatem //CountryHumans RosjaxUkraina [Zakończone]Where stories live. Discover now