05. Nieznajomi

145 12 0
                                    

Seohyun przypatrywała mi się z rozdziawioną buzią. Machnęłam jej dłonią przed twarzą, ale dalej nic.

- No już, ogar. Przecież to nic wielkiego - wzruszyłam ramionami.

- I to wszystko wydarzyło się podczas mojej nieobecności?! - Zignorowała to, co jej wcześniej powiedziałam.

- Lepiej opowiadaj jak tam w USA - szatynka tylko jęknęła przeciągle, nieprzekonana.

- Rozumiesz, że tam były same nudy? Wszyscy z nosem w książce, albo jakieś puste łby, z którymi nawet normalnie nie można porozmawiać, a tym bardziej bliżej poznać - pokręciła głową.

- No to rzeczywiście słabo - przyznałam rację. - Ale chyba coś zwiedziłaś?

- Niby tak... - jej wywód przerwał dzwoniący telefon.

- Sorki - szepnęłam. - Słucham?

- Z tej strony Namjoon. Chciałabyś może wyjść ze mną i z moimi kumplami na miasto?

- No okej... ale nie będę sama.

- Jasne, będziemy czekać pod twoim domem o dziewiętnastej, pasuje?

- Tak, to do zobaczenia.

Czyli wygląda na to, że chce mnie zapoznać ze swoimi przyjaciółmi. Tylko dlaczego tak wcześnie?

~*~

- Rusz się! - krzyknęłam z domu.

- Chwila! Poprawię tylko rzęsy - wywróciłam oczyma.

- W końcu, współczuję twojemu przyszłemu mężowi - powiedziałam, kiedy zeszła z góry.

- Cicho już bądź - odparła Seo.

Jak na zawołanie ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam przed sobą Namjoona. Blondyn niespodziewanie mnie przytulił, a ja oddałam uścisk po chwilowym szoku.

- To jest Seohyun - przedstawiłam mu przyjaciółkę.

- Namjoon - dodał i podał jej dłoń.

Wychodząc z mieszkania usłyszałam żywą rozmowę dwóch chłopaków i Jeongguka. Gdy nas zobaczyli przestali gadać.

- Dobra, skoro już wszyscy są to-

- Hejka! Jestem Hoseok - przerwał entuzjastycznie i wylądowałam w jego ramionach. Nieśmiało oddałam gest.

- Bo ją wystraszysz, Hobi. Nie przejmuj się nim. Jestem Yoongi - delikatnie i sprawnie ucałował moją dłoń. To samo zrobił z Seo.

Nie wiedziałam, że Namjoon ma takich przyjaciół. Totalne przeciwieństwo Jungkooka, jak oni się dogadują?

- No to ja jestem Jula, a to Seohyun.

- Miło nam!

Po krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy za nimi. Namjoon i Yoongi szli z przodu, Seo z Hoseokiem, a Jeon przyczepił się do mnie. Z każdym postawionym krokiem szatyn coraz bardziej parł na mnie swoim ciałem. Moje nienawistne spojrzenia nie pomogły. W końcu nie wytrzymałam.

- Przestań - syknęłam zdenerwowana.

- Przecież ja nic nie robię - uniósł ręce w geście obronnym.

- Niee, wcale - szepnęłam do siebie.

Po pełnych dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.

- Może wejdziemy do środka? - zaproponował Yoongi i przepuścił nas w drzwiach.

- Wypadałoby - parsknęła Seo.

Ujrzeliśmy zwyczajną knajpkę, nie drogą, w sam raz dla studentów. Utrzymywana w ciemnych barwach, głównie czerwonym i czarnym. Wystrój też był niczego sobie. Wszyscy zasiedliśmy do stołu, po czym zamówiliśmy jedzenie.

Przeskanowałam wzrokiem każdego po kolei, na ich twarzach błyszczały szerokie uśmiechy. Cóż, różne rodziny, historie. Ciekawi mnie to.

Rozmowy trwały już jakieś dobre dwie godziny. Wszyscy bawiliśmy się wyśmienicie, chociaż nie bardzo pasowało mi towarzystwo Jeongguka, który co chwila próbował jakoś do mnie zagadać. W końcu odpuścił, widząc, że nie mam ochoty na konwersację z nim.

- Jungkook - zaczął Namjoon - pamiętasz, jak po pijaku oświadczyłeś się randomowej, małej dziewczynce? Ta matka to aż uciekła z nią wystraszona - wybuchnął śmiechem.

W jednej chwili Kookowi zrzedła mina, by po chwili zastąpić ją niewistnym spojrzeniem, którym cisnął w każdego. Nie mogłam opanować śmiechu, ale gwałtownie umilkłam, kiedy poczułam boleśnie zaciskającą się dłoń chłopaka na moim udzie.

- Auć! - Pisnęłam i ją strzepnęłam.

- Właśnie tak gryzie kobyła - mrugnął okiem i jak gdyby nigdy nic powrócił do dalszej konwersacji, a ja dostałam wiadomość od mamy.

- Ym, chłopaki? My już musimy wracać - oznajmiłam z przekąsem.

- No to was odprowadzimy.

- Nie! Siedźcie sobie, damy radę - zaśmiałam się.

Mimo naszych sprzeciwów postanowili przynajmniej wyjść na zewnątrz. Na dworze było już prawie ciemno. Na sklepieniu nieba połyskiwały ledwo widoczne gwiazdy. Fakt, zrobiło się chłodniej, ale dało radę wytrzymać.

- Uważaj na siebie - rzekł Namjoon, kiedy go żegnałam.

- Ty też - przyciągnął mnie do wspólnego uścisku.

Z głową opartą o jego klatkę piersiową czułam wyraźny zapach męskich perfum i cichutkie bicie serca. Jednocześnie zawstydzające, ale miłe uczucie wypełniło mnie od wewnątrz. Chłopak był czuły i to trzeba było mu przyznać.

Kiedy mnie od siebie odsunął pocałował w policzek, pozostawiając palący ślad. Natychmiast odeszłam, by nie zauważył moich rumieńców.

Ruszyłyśmy do domu. Całą drogę milczałam, pogrążona we własnych przemyśleniach. Choć bardzo chciałam nie myśleć o Namjoonie, to i tak nie mogłam na to nic poradzić, wydarzenia sprzed kilku minut wracały jak bumerang z coraz większym rozpędem i uderzały prosto we mnie, uświadamiając, że to już nie jest zwykła, ani przelotna znajomość.

- Nawet spoko ten twój Namjoon, wiesz? - Zagadnęła Seohyun, gdy już leżałyśmy pod ciepłą kołdrą.

- Wiem, ci jego znajomi też - mruknęłam zawstydzona słowami przyjaciółki.

Chciałam, jak najszybciej zasnąć i nie ciągnąć dalej tej rozmowy, która, z pewnością, skończyłaby się wypytywaniem o więcej, mniej czy ważnych, szczegółów. Byłam zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Narastało również poczucie winy, że nie odmówiłam Namjoonowi i nie wysłuchałam do końca Seo. Rzadkością były dłuższe rozmowy, praktycznie ona ciągle wysłuchiwała mnie, zamiast ja jej. Posiadając problemy nie interesowałam się, że szatynka też może je mieć. Zazwyczaj na moje pytania odpowiadała krótkim 'w porządku'. Dlaczego wcześniej nie zauważyłam, jaka jestem samolubna? Więc, czy tak naprawdę zasługuję na tę przyjaźń? Na nią?

Last Hyacinth » Kim NamjoonWhere stories live. Discover now