17. Prawda wyszła na jaw

104 9 4
                                    

Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Ospale zerknęłam na zegar nad biurkiem. 09:46. Opadłam z powrotem na poduszki, przykładając ręce do twarzy. Westchnęłam.

- Puuk, puk! - Usłyszałam głos Damiana, więc natychmiast spojrzałam w tamtą stronę.

Wydałam z siebie coś na wzór mruknięcia. Chłopak wszedł do pomieszczenia. Zdziwił mnie widok, który zobaczyłam; całkiem wyszykowany i gotowy do wyjścia. Ubrany w czarny sweter, tego samego koloru spodnie, a nawet lekko uczesane włosy! Odkąd pamiętam Damian nigdy nie tykał grzebienia, uważał to za zbędne. W zasadzie to i tak dobrze wygląda w rozwalonej fryzurze.

- Wychodzę - ha, czyli trafiłam w sedno. - Zostaniesz sama, bo twoja mama dzisiaj ma wolne, więc zabrała babcię i dziadka na zwiedzanie Seulu.

- A ty nie chciałeś? - Przeciągnęłam się na łóżku.

- Jak mówię, muszę coś załatwić - poprawił odzienie dumnie, jakoby miał garnitur.

Podniosłam brew. Mam nadzieję, że nie miesza się znowu w sprawy Namjoona.

- No dobra - wzruszyłam ramionami. - To idź.

Brunet podszedł do mnie z głupkowatym uśmiechem i nadstawił policzek. Przewróciłam oczyma, po czym cmoknęłam go we wskazane miejsce.

Postanowiłam nie gniewać się na Seohyun i Damiana. Wiem, że chcieli dobrze, ale nie zawsze to wychodzi. Dlatego też dzisiaj wychodzę z Joonem i mam zamiar z nim o wszystkim pogadać. Nie wiem co zrobię, jeśli znowu będzie się upierał, iż wszystko jest w należytym porządku. A może sobie po prostu odpuszczę i zostawię tą sprawę? Nawet jeśli, to nie dałabym rady, bo ta sytuacja nie chce dać mi spokoju.

Damian wyszedł, a tuż za nim przyczłapała Stella, po czym wskoczyła na łóżko, wtulając się we mnie. Tak to mogę spać całymi godzinami. A tam! Jeszcze trzydzieści minut.

~*~

Oczywiście półgodziny przedłużyło się na półtorej, no cóż. Dlatego też zawitałam spóźniona do knajpy, w której zastałam blondyna. Była to ta sama, gdzie poznałam kolegów Namjoona. Serwowali dobre fast foody, więc musieliśmy tutaj przyjść, bo Joon już od tygodnia marudził, że ma ochotę na pizzę.

- Tak bardzo przepraszam! - Na wstępie oznajmiłam.

Chłopak zachichotał rozbawiony.

- Cześć kochanie - musnął me usta.

- A tak, cześć, cześć - przybiłam sobie mentalnego facepalma i usiadłam.

- Zamówiłem już, przepraszam, że nie poczekałem.

- Nie szkodzi - machnęłam ręką. - Widzę, że z tobą już lepiej - wskazałam na jego poturbowaną twarz.

- Tak, ale jak szedłem to ludzie dziwnie się gapili - przyznał.

- Mogliśmy spotkać się u ciebie, skoro..

- Nie, mi to nie przeszkadza - parsknął śmiechem.

Przytaknęłam głową i przełknęłam ślinę. Widać, że ma dobry humor, nie chciałabym tego popsuć, no ale trudno. W sumie to dawno nie widziałam Joona takiego tryskającego radością. Odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić wydaje się taki nerwowy, nadpobudliwy. Wszystko go rozprasza, stresuje. Już na samym początku naszego związku to zauważyłam.

- Dlaczego tak na mnie patrzysz? - Spytał, nie rozumiejąc.

- A nic.. - mruknęłam i podparłam dłonie o podbródek. - Wiesz.. doszły mnie pewne słuchy - spojrzałam na niego uważnie.

Last Hyacinth » Kim NamjoonWhere stories live. Discover now