#04

2.8K 142 182
                                    

Polska
—Too, o której godzinie wychodzisz? - spytałem się, dokańczając jajecznicę. O dziwo, była całkiem dobra.
—Niedługo, około 15 - odparł.

Zakrztusiłem się jedzeniem.
—Niedługo? O 15?! To ile ja spałem?! - krzyknąłem, wypluwając na jego twarz jedzenie.

Wytarł twarz chusteczką, patrząc na mnie z widocznym rozbawieniem.
—Długo - powiedział. - Lato źle na ciebie wpływa, co nie? - zaśmiał się delikatnie.
—Źle?! No chyba nie, deklu. Teraz mogę się wyspać, łazić co chwila na plażę i, co najważniejsze, jesteś dłużej w domu!
—I dlaczego to niby dobrze? - wziął swój talerz i go umył.
—Noo, uratujesz mnie przed Niemcem? - spytałem się głupio.

Przestał wykonywać daną czynność, odwrócił się i posłał mi współczujący  uśmiech.
—Polska, to bardzo smutne, że nadal się go boisz - powiedział.
Na chwilę się zamyślił i dodał:
—Więc w końcu powinieneś spędzić z nim czas.

—Co? Uznam, że tego nie słyszałem, Węgry - mruknąłem, skrobiąc widelcem w talerz.
—Okej, w takim razie ja z nim porozmawiam, zaprzyjaźnimy się, zakochany i wtedy codziennie będzie tu przychodził, aż w końcu się wprowadzi, weźmiemy ślub i będziemy mieć dzieci, a ciebie wywalimy z domu.
—Co?! Nie ma mowy! - krzyknąłem.

Węgry wrócił do swojej pracy, a gdy skończył chwycił po swój telefon.
—Niemcy? Tak, tak, możesz przyjść - spojrzałem z głupim uśmieszkiem na Polaka. - Jaasne, on nie ma nic przeciwko, nie martw się. Okej. Do zobaczenia.

Rozłączył się. Odłożył telefon na stolik.
—Haloo? Wytłumaczysz mi, co się właśnie stało? - warknąłem na niego, wkurzony.
—Umówiłem cię na randkę, a co niby? - wyszedł z kuchni, kierując się w stronę wyjścia z domu.
—Wracaj tu w tej chwili! - krzyknąłem do niego i pobiegłem do miejsca, w którym się znajdował. Spojrzałem na niego z mieszaniną strachu, wściekłości i zdziwienia.
—Nie bój się, nic ci nie zrobi - poczochrał mnie po głowie i bez słowa wyszedł z domu.

—Cholera, telefon zostawiłem! Podaj mi, okej? Nie chce mi się cofać - wołał w drzwi.
Przewróciłem oczyma i otwierając je, rzuciłem mu jego telefonem w twarz. Zamknąłem je znowu i skierowałem się do salonu.

Włączyłem telefon i zacząłem poszukiwania jakiegoś ciekawego serialu. Po chwili natknąłem się na mój ulubiony serial. Aktualnie trwało wprowadzenie, więc razem z resztą osób z telewizora, czyli moimi ukochanymi Polakami, zacząłem się drzeć:
—KOOOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOOOCHAM CIĘ POOOOLSKOO!

Usłyszałem, że ktoś dzwoni do mojego mieszkania, więc chcąc nie chcąc, otworzyłem drzwi.
—N-niemcy? C-coś chcesz? - spojrzałem prosto w jego oczy. Odwzajemnił wzrok i uśmiechnął się do mnie szczerze.
—Węgry mówił, że chciałeś się spotkać - odpowiedział.
—Kurwa - mruknąłem pod nosem. Wiedziałem, że tak sobie by z chałupy nie wylazł. - Umm, wejdź, proszę.

Zamknął za sobą drzwi i dopiero teraz usłyszał telewizor.
—Pff, nie wiedziałem, że oglądasz takie rzeczy - zaśmiał się lekko. Wzruszyłem ramionami i gestem dłoni zachęciłem go do pójścia za mną. Zaprowadziłem go do salonu, wyłączając telewizor. Usiadłem na długiej kanapie, a on uczynił to samo.

—Więęc, o czym chciałeś porozmawiać? - spojrzał na mnie przymilnie.
—Yym, no w sumie too... - próbowałem wymyślić jakiś temat do rozmowy. Nie wiem ile tak myślałem, ale najwyraźniej Niemiec miał anielską cierpliwość. - O... niczym?

Spojrzałem na niego zawstydzony moim strachem. On jedynie jeszcze bardziej zaczął być dla mnie miły i wyrozumiały, więc sam zaczął rozmowę.
—No to może, co tam u ciebie Polen? - zaczął.
—W sumie to chyba pół godziny temu wstałem - zamyśliłem się. - A-a u ciebie? - spytałem nieśmiało.
—Wszystko dobrze, Japonia zaprosił mnie na obiad na dzisiaj, z tego co wiem to ciebie również.

—Chwila. Skąd? Mówił wcześniej, że tam będziesz, więc... - dostałem mindfuck'a.
—Haha, spokojnie, jesteśmy przyjaciółmi i mi powiedział, że już ciebie o tym powiadomił - odparł.

Rany. Znowu zrobiłem z siebie debila. Ale w sumie to rozmowa całkiem dobrze dalej szła. Nagle spytał się mnie:
—Polen, dlaczego mnie ignorowałeś? Boisz się mnie? - spojrzał na mnie smutno.

Zacząłem nerwowo wgapiać się we wszystkie możliwe strony, unikając jego wzroku.

Złapał  łagodnie obiema dłońmi moje policzki, sprawiając tym samym, że na niego spojrzałem. Przybliżył swoją twarz do mojej, ponawiając pytanie:
—Boisz się mnie?

Przełknąłem ślinę i odpowiedziałem:
—Bałem jak cholera. Ale wiesz co? Chyba teraz mniej. Znaczy się, nie wiem w sumie dlaczego ciągle się ciebie bałem. Chyba uraz drugiej wojny światowej nie chciał mnie opuścić - wyznałem mu szczerze. Puścił mnie i odsunął się ode mnie, znowu do bezpiecznej odległości.

—Ale chyba wiesz, że to...to wszystko minęło, tak? - odwrócił wzrok.
—Tak, ale... - spojrzałem na swoje skarpety. - Ale ja nie potrafiłem ci wybaczyć.

---
Okej, rozdział dosyć długi! Co o nim myślicie? Polecam pisać komentarze, może macie jakiś ciekawy pomysł na resztę rozdziałów? A no i pytanie ode mnie: Czy mam tutaj dodać chodzenie do szkoły czy nein? ✨

Loving Polen | Germany x Poland [Countryhumans]Where stories live. Discover now