2.

36 2 0
                                    

Obudził mnie wiatr. Otworzyłam powoli oczy i zauważyłam, że okno jest otwarte. Szybko podeszłam i je zamknęłam. Cholera! Ktoś był albo jest w moim domu. Jestem pewna, że je zamknęłam. Oparłam się o parapet i rozejrzałam po pokoju. Na biurku leżała mała kartka na której pisało to: ,,Twoja krew jest taka smaczna". Upuściłam kartkę jakby parzyła i w tym momencie zauważyłam małe nacięcie na mojej dłoni. Mam stanowczo za twardy sen! Poszłam do łazienki i ją przemyłam. Była naprawdę mała, ale nie wiem co ten ktoś z tym robił. Po kilku minutach wróciłam do pokoju i sprawdziłam godzinę. Była właśnie godzina, w której wszyscy zaczynają wychodzić z domów, więc się ogarnęłam.

Poszłam do kuchni, ale w lodówce nic nie było. Wyszłam więc z domu i skierowałam się do sklepu. Jak na razie minęłam jakieś trzy osoby, a przeszłam już połowę drogi. Niestety do sklepu mam dalej niż do szkoły, czyli droga w tą i z powrotem zajmie mi jakąś godzinę.

Weszłam do sklepu i poszłam po jakieś pieczywo. Gdy szukałam moich ulubionych bułek, ktoś do mnie podszedł. Był to mężczyzna, który mnie wczoraj szturchnął. Poczułam, że serce bije mi mocniej. Chłopak za bardzo się do mnie przybliżył. Już miałam odejść, ale złapał mnie za łokieć.

-Mówiłem żebyś lepiej uważała co mówisz. – powiedział.

Wyrwałam się i poszłam dalej. Kiedy miałam pewność, że mężczyzna odszedł wróciłam po bułki i chleb. Wzięłam jeszcze potrzebne jedzenie, zapłaciłam i wyszłam. Szłam naprawdę szybko. Czułam się obserwowana.

Gdy tylko weszłam do domu odetchnęłam z ulgą i zamknęłam drzwi. Zaniosłam i rozpakowałam zakupy. Poszłam do swojego pokoju. Zauważyłam, że okno... ono było otwarte! Szybko zbiegłam do kuchni i wzięłam nóż. Ktoś jest w moim domu. Weszłam z powrotem do swojego pokoju i zamknęłam okno. Zaczęłam przeszukiwać każdy kąt jednak jego tutaj nie było. Zeszłam na dół. 

Przeszukałam kuchnie i mijając salon chciałam przejść do łazienki. Nagle poczułam, że ktoś wyrywa mi nóż z ręki i przykłada coś zimnego do gardła.

 -Ćśśśś... - wyszeptał mi do ucha. - Idź spać. 

-Kim ty kurwa jesteś? - zapytałam lekko spanikowana.

Zaśmiał się lekko i zabrał przedmiot. Poczułam jak wsadza rękę do mojej kieszni i zabiera telefon. 

-Nie dzwoń na policje. Nikomu o tym nie mów bo pożałujesz. - chusta, którą miał na twarzy trochę tłumiła jego głos. - Rozumiemy się? 

 Nie ogarnęłam co powiedział. Po prostu nie zrozumiałam. 

 -Mam powtórzyć? 

-Mógłbyś powtórzyć albo zdjąć tę chustę bo... - przestałam mówić bo zauważyłam, że przechyla lekko głowę. 

-Bo? - zapytał. 

-Bo... tłumi twój głos. - bałam się, że zaraz mnie zabije.

-Jak ją zdejmę wraz z kapturem to zaczniesz krzyczeć i panikować. A wtedy źle to się skończy pomimo, że lubię słuchać jak inni krzyczą. 

-Widziałam już wiele rzeczy. 

Na przykład roztrzaskane głowy moich rodziców. Mężczyzna zdjął kaptur. Jego oczy... jego powieki są wypalone. Zmarszczyłam brwi. Następnie zdjął chustę. Na jego policzkach był wycięty wielki uśmiech. Jakoś mnie to nie przeraziło... bardziej zaciekawiło. Teraz ja przechyliłam lekko głowę. Mężczyzna trochę zdziwił się moją reakcją. Obstawiam, że to go bolało, ale nie dziwie mu się. Sama od piętnastego roku życia tnę się po udach. Ten ból, a potem pieczenie sprawia mi przyjemność. Zaczęłam o tym myśleć aż nabrałam ochotę by znów poczuć ostrą żyletkę przecinającą moją skórę. Zamknęłam oczy i lekko się uśmiechnęłam. Widok mojej krwi płynącej z uda, uspokajał mnie. 

Pov. Jeff

Nie boi się? Przekrzywiła głowę i wpatrywała się w moje rany. Czy ona tak serio? Po chwili zamknęła oczy i się uśmiechnęła. O czym ona myśli? Oblizała usta i cicho się zaśmiała. Dziwna jest. Pobawić się nią teraz, czy może później? 

-Długo będziesz tak myśleć? - zapytałem już lekko podirytowany.

Potrząsnęła lekko głową i zamrugała kilka razy. Zamyśliła się...

-O czym myślałaś?

Otworzyła szerzej oczy. Po jej pozie wywnioskowałem, że się boi ale próbuje to ukryć. Jej oddech był nierówny, a palce u dłoni ciągle się ruszały. Stresowała się czymś jednak nie odpowiedziała na moje pytanie. Błagam niech tylko powie, że nie myślała o mnie i... niej. Przyszedłem tutaj żeby ją zabić, posłuchać jej krzyku, a nie czekać aż wreszcie odpowie mi na to pieprzone pytanie.

-Odpowiesz? - zaczyna mnie denerwować.

Pov. Emily

-Odpowiesz?

Cholera! Co ja mu powiem? Jeśli usłyszy prawdę to mi nie uwierzy, zresztą i tak nie mam nic do stracenia ale i tak nie chce odejść z tego świata. Mam jeszcze brata i przyjaciółkę... 

Chłopak wyjął ręce z kieszeni i złożył je na klatce piersiowej. Czekał coraz bardziej wkurzony.

-O... - zacięłam się, a on uniósł brew. - O rodzicach. - skłamałam ale powiedziałam to tak cicho, że nie usłyszał.

-Może troche głośniej? - warknął.

Szlak by to trafił. 

-O... - i znów się zacięłam. 

-Ty kurwa mówić nie umiesz? - no i się wkurzył.

-O rodzicach... - przestraszyłam się go.

Zaśmiał się. Czy to jest śmieszne? Już chciałam mu coś powiedzieć ale zrezygnowałam, a ten dalej się śmiał. Przerwał mu dzwonek telefonu. Wziął go do ręki i spojrzał na wyświetlacz, a potem na mnie. Podał mi go do ręki. Dzwoniła Ida. Kazał mi włączyć głośnomówiący. Odebrałam.
-Heeej! - krzyknęła.
-Hej. - odpowiedziałam niepewnie wciąż patrząc się na mężczyznę.
-Co ty taka smutna... nie, nie smutna, bardziej zła albo przerażona. - serce zaczęło mi bardziej bić. - Co się stało?
-Nic. -odpowiedziałam szybko... trochę za szybko.
-Nie kłam. - skarciła mnie. - Mów o co chodzi bo mam dla ciebie dobrą wiadomość.

Pov. Jeff
Z tą przestraszoną miną wyglądała tak... słodko. Wpatrywałem się w nią, a ta dziewczyna z którą gada zaczyna mnie wkurwiać.
-Ale ja... ja nie kłamie. - zacinała się.
Oho! Chyba będę musiał kogoś odwiedzić.
-Kurwa słyszę, że coś jest nie tak. Mów, bo do ciebie przyjdę.
Niech tylko spróbuje.
-Oglądałam horror. - Nawet dobra wymówka.
-Jadę do ciebie.
Zacznie się zabawa. Będę musiał zabić też Emily, a nie chce tego robić... nie narazie.
-Ale... czemu? - przeraziła się.
-Serio? - zadrwiła. - Ty boisz się horrorów? Nie rozśmieszaj mnie błagam! W takim razie powiedz kto w środku nocy jeździ do lasu? Hm?
Zaczerwieniła się.
-Ida proszę Cię. - spoważniała. - Jutro o tym pogadamy. A teraz jaką masz do mnie wiadomość?
-Noo zgadnij! - krzyknęła z radości.
-No nie wiem.
-Umówiłam cie z nim!
Na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Żartujesz? - ucieszyła się jakby mnie tu kurwa nie było. - O mój Boże!
-No wiem! - piszczała. - Wpadłaś mu do oka.
Jeszcze przez kilka minut się cieszyły. Poczułem jakieś dziwne uczucie. Nie znałem tego dotychczas.

Gdy skończyły rozmawiać, zakazałem jej spotkania się z tym chłopakiem. Spojrzała na mnie jak na idiotę. Wytłumaczyłem jej, że jeśli to zrobi to go zabije. Po mojej przemówie, wyszedłem z jej domu i skierowałem się ku willi.

Jeff is coming to you // Jeff the killerWhere stories live. Discover now