3.

31 2 1
                                    

Wszedłem do willi i od razu skierowałem się do kanapy. Usiadłem po czym zacząłem myśleć. Co to za uczucie? Jest takie irytujące. Jakby kłucie? Naprawdę mnie irytuje. Czemu czuje się tak od momentu gdy Emily dowiedziała się, że ma randkę z jakimś fagasem? Cholera zaraz nie wytrzymam. Co jeśli mnie nie posłucha i do niego pójdzie? Zabije gnoja. To uczucie tylko przybierało na sile. Kurwa nie wyrobie! Co to jest?!

-To nazywa się zazdrość, Jeff. - usłyszałem głos Slendera, a wszyscy spojrzeli na mnie.

-Ty Jeff? - Ben zaczął się śmiać. - Zazdrosny?

Wszyscy wybuchli śmiechem. Pozabijam ich wszystkich.

-Kim jest ta ,,szczęściara"? 

-Tylko jej nie zabij.

-Nasz Jeffuś się zakochał!

-Kiedy ją poznamy?

Tego kurwa za dużo! Pobiegłem do swojego pokoju.

*miesiąc później*

Pov. Stacy
Z Jeffem mam trochę lepsze kontakty. Znaczy, nadal się go boję, ale nie aż tak bardzo. Jeśli chodzi o Patricka to i tak się z nim spotkałam. Otóż Patrick poszedł na noc do Idy, a ja poszłam do niej następnego dnia. Siedzieliśmy w pokoju z zakrytym oknem. Jeff pytał się czemu tak, a ja powiedziałam mu, że oglądałyśmy film i żeby był lepszy klimat. Uwierzył w to. 

Dziś zadzwonił do mnie brat. Powiedział, że wrócił z jakiejś delegacji i będzie znów mieszkał w domu niedaleko mnie. Mam się z nim spotkać za dwie godziny, czyli o czternastej. 

Ubrałam się w luźną sukienkę, a włosy miałam normalnie związane. Usiadłam na kanapie i czekałam. 

Po kilku minutach usłyszałam samochód i pukanie do drzwi. Nie widziałam Carla od dwóch miesięcy i naprawdę się za nim stęskniłam. Kiedy tylko otworzyłam przed nim drzwi, od razu rzuciłam mu się na szyję. 

-Tak długo cie nie widziałam. - odsunęłam się.

-Ani trochę się nie zmieniłaś. - zaśmiał się.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. W drodze do centrum handlowego rozmawialiśmy o tym co działo się w naszym życiu. Okazało się, że Carl poznał dziewczynę i są razem od dwóch tygodni.

-Nie mogę się doczekać aż poznam tą szczęściarę. - powiedziałam wychodząc z samochodu. 

Weszliśmy do budynku i zaczęliśmy chodzić po sklepach. Jeszcze nigdy się tak nie śmiałam. Potrzebowałam tego szczególnie przez ostatnie wydarzenia. 

Po jakiś trzech godzinach wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się na parking. Z racji, że pod centrum nie było miejsca, musieliśmy zaparkować trochę dalej. 

-Ciekawe jak długo z tobą wytrzyma. - zaśmiałam się.

Carl zaśmiał się i potargał mi włosy. Stanęłam, odwróciłam się w jego stronę, założyłam ręce na piersiach i próbowałam udawać obrażoną, ale coś mi nie wyszło.

-Już tak nie udawaj. - ponownie się zaśmiał. - Kocham cię, wiesz?

-Ja ciebie też. - uśmiechnęłam się szeroko i go przytuliłam. - Mam nadzieję, że nie będziesz więcej wyjeżdżał na delegacje. Bo chyba nie wytrzymam.

-A tak... właśnie. - skrzywił się. - Mam nadzieję, że nie chodziłaś SAMA w NOCY po LESIE.

Uśmiechnęłam się tylko.

-Ty mała żmijo. - zaśmiał się. - Obiecałaś. Wiesz jakie to jest niebezpieczne? Szczególnie kiedy mówią o tych morderstwach?

-Pff... - parsknęłam. 

-Jak tak dalej pójdzie to się wyprowadzimy.

-My? - spojrzałam na niego. 

-No tak. - szliśmy dalej.

-Ja tu zostaje. - znów próbowałam tylko teraz mówić poważnym tonem. - Mam przyjaciół.

-Tam też znajdziesz.

-Ale to nie będzie to samo.

Westchnął i stanął. Spojrzał w moją stronę, po czym złapał mnie za ramiona, uprzednio kładąc torby na ziemi. 

-Martwię się o ciebie. - mówił tym swoim troskliwym głosem. - Boje się, że cie stracę.

Uśmiech znikł mi z twarzy, co nie spodobało się bratu.

-Mała wiedźmo. - zaśmiał się, czym poprawił mi humor. 

-Jesteś niemożliwy. - również się zaśmiałam. 

Pov. Jeff

Ta suka przytula jakiegoś fagasa. Ostrzegłem ją, że jeśli spotka się z innym chłopakiem to go zabiję. No cóż. Teraz czekać na odpowiedni moment.

Pojechali do centrum handlowego... ja musiałem iść oczywiście pieszo. Gdy tam dotarłem widziałem jak szczęśliwa jebana para chodzi po sklepach. Jeszcze trochę i nie będzie tak się cieszyć. Śmieje się jak jakaś idiotka i ciągle się szczerzy. No kurwa nie wytrzymam. 

Po jakże długim czasie wreszcie wyszli z budynku. Znowu się śmiali. Gadali o jakiś rzeczach aż w końcu usłyszałem coś co mnie naprawdę wkurwiło, czyli ,,kocham cie, oo ja ciebie też''. No żeby czasem się nie posrali z tej miłości. Jeszcze chce się z nią wyprowadzić taak? Zobaczymy, czy z nożem w głowie też będziesz taki radosny chuju. Czekałem aż odejdą trochę od ludzi, czyli będą blisko parkingu. 

Pov. Stacy

Ręce mi już opadały od tych torb. Bożee jak daleko to było? Westchnęłam głośno i podniosłam głowę do góry.

-Patrz przed siebie, bo wywalisz się na tą swoją piękną i wredną twarzyczke. 

-Ci zaraz dam wredną... - wymyśl pocisk. - Kurwa... - chciałam już coś powiedzieć ale mi przerwał.

-Nie przeklinaj. - ostrzegł. - A przynajmniej nie przy mnie. 

-Czekaj bo próbuje wymyślić na ciebie przezwisko. 

-Nie myśl tak bo ci się mózg przegrzeje.

-Ej! - uderzyłam go lekko w ramię, a torby w łokieć. 

-Ale tak torbami bić? - zaśmiał się lekko. 

-Mogłam ci mocniej przyłożyć. - również się zaśmiałam.

Jezu jeszcze nigdy się aż tyle nie śmiałam. Niech Carl zostanie tu na wieki.

-Caaarl. - mam pomysł.

-Ta? - spojrzał na mnie.

-Weź ty się do mnie przeprowadź. Całymi dniami siedzę sama. - oprócz wspólnych wieczorów z Jeffem.

-W sumie to... - nie dokończył tylko upadł na ziemię.

Jeff is coming to you // Jeff the killerWhere stories live. Discover now