8.

20 1 0
                                    

Obudziłam się. Byłam w jakimś pokoju. Od razu zaczęłam płakać. Podbiegłam do okna i je otworzyłam. Postanowiłam z niego wyskoczyć, bo co innego mi zostało? Powoli wyszłam i zeskoczyłam na dół. Gdy tylko znalazłam się na ziemi, zaczęłam biec przed siebie. Starałam się zachować spokój. 

Biegłam już kilka minut aż w końcu znalazłam coś pięknego. Stacja kolejowa. Było mało ludzi. Jaki był mój pomysł? Rzucić się pod najbliższy pociąg. Zaczęłam chodzić przy małym wgłębieniu z torami.

Pov. Adam

Stałem na stacji kolejowej i czekałem na mój pociąg. Nagle zauważyłem jakąś dziewczynę. Była zmęczona i zdenerwowana. Trzymała się za łokcie i niecierpliwie krążyła za bardzo blisko torów. Nerwowo się rozglądała. Ona coś kombinuje. Postanowiłem, że do niej podejdę, lecz nagle zauważyłem coś dziwnego. Jakiś chłopak w białej bluzie i czarnych spodniach szedł wprost na nią.

Pov. Emily

Niech ten pociąg kurwa przyjedzie! Wiedziałam, że niedługo mnie znajdzie. Ja już nie chcę. Odwróciłam się i go zauważyłam. Stał jakieś piętnaście metrów ode mnie. Zaczęłam się wycofywać.

-Stój! - krzyknął i wyciągnął rękę.

-Nie podchodź do mnie! - odkrzyknęłam i zacisnęłam dłonie w pięści. 

-Co ty chcesz zrobić? - spytał.

-A jak kurwa myślisz?! - warknęłam.

-Uspokój się! - mówił troskliwym głosem. - Nie rób niczego głupiego.

Zaczął powoli podchodzić. Wtedy zaczęłam biec, a on za mną. Nagle wbiegłam na jakiegoś mężczyznę. Szybko schowałam się za jego plecami, a Jeff stanął przed nami.

-Skarbie chodź. - wystawił rękę. 

-Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęłam. 

-Kim pan jest? - zapytał nieznajomy mi mężczyzna. 

-A kim pan jest? - warknął. - Emily chodź tutaj w tej chwili!

-Jestem Adam. - przedstawił się mężczyzna. - A pan?

-Emily... - zignorował Adama. - Jesteśmy tylko we trójkę. Wiesz co moge zrobić w każdej chwili.

-Przestań Jeff! -syknęłam. 

-Już jest nas czterech. - zaśmiał się lekko.

-Co? - zdziwiłam się trochę przez co mocniej zacisnęłam ręce na rękawie Adama.

-Już się do niego tak nie przymilaj. - prychnął. - I tak zaraz ktoś cię złapie.

-Kłamiesz. - prychnęłam. - Nikogo tam nie ma...

On na pewno kłamie. Chce żebym się odwróciła, a ten wtedy mnie złapie. 

-Na pewno? - wyszczerzył się. 

Wtedy się odwróciłam i zauważyłam puste oczodoły Jacka. Krzyknęłam ze strachu, wycofałam się i potknęłam o nogę Adama. Upadłam na ziemię. Poczułam jak ktoś mnie łapie. Szybko się odsunęłam.

-Oj oj. - zaśmiał się Jeff. - I co teraz będzie?

-Co z tym gościem? - zapytał Jack wskazując na Adama.

On był oszołomiony. Nie ruszał sie i nic nie mówił. Jeff tylko spojrzał znacząco. Po chwili mężczyzna leżał na ziemi. Czarnowłosy powoli do mnie podchodził. Wycofywałam się, wciąż siedząc na ziemi. W końcu złapał mnie i przerzucił przez ramie jak worek. Szarpałam się, ale po pewnym czasie przestałam. Nie miałam już siły. Jestem wrakiem człowieka. Jack szedł obok Jeffa. 

-Ty ją wymęczysz. - chłopak w niebieskiej masce przerwał ciszę. 

-Nie wymęczę. - zaśmiał się. 

-Stary widzisz ją? - zmartwił się. - Jeśli chcesz ją zabić to zrób to teraz...

-Nie chce jej zabijać. - powiedział poważnym głosem. - Ona z nami zostaje.

-Wiesz, że jeśli z nami zamieszka to Slender nie pozwoli żebyś zrobił jej krzywdę? 

-A po co miałbym ją krzywdzić? Ona już jest pokrzywdzona. - powiedział, a ja go z całej siły uderzyłam w plecy. - Jeszcze masz siłę? 

Zaśmiał się lekko.

-Dlaczego ty mi to robisz... - spytałam cicho.

Zaśmiali się tym razem obaj.

-Zawsze tak pytają. - powiedział E.J. - Dlaczego mi to robisz? Czemu chcesz mnie zabić? Proste! Ja chce nerki! Mam to sobie na masce wypisać żeby przestali o to pytać? 

- I tak by pytali. Nie dadzą człowiekowi spokoju...

Spokoju? Tobie? Człowiekowi? Ha! Niezły żart. 

Jeff is coming to you // Jeff the killerWhere stories live. Discover now