Weszliśmy do rezydencji. Jeff kogoś zawołał. Po chwili podszedł do nas chłopak trzymający w ręce białą maskę. Miał bokobrody.
- Popilnujesz ją? - spytał.
- Przecież nie ucieknie. - odpowiedział znudzony.
- Przed chwilą uciekła. - mruknął Jeff. - Chce wziąć kąpiel, a ona sama zostać nie może. Więc?
- No dobra... - odparł niechętnie i złapał mnie za nadgarstek.
Poszliśmy na górę do jakiegoś pokoju, w którym siedziały dwie osoby. Patrzyli na mnie zdziwieni.
- Czyżby nasz Tim znalazł sobie dziewczynę? - zaśmiał się chłopak w żółtej bluzie.
- Mamy ją pilnować, Brian... - mruknął i popchnął mnie na środek pokoju. - Jeff sobie kogoś znalazł.
Chłopak z plastrem na poliku prawie zakrztusił się wodą. Nie wiedziałam co mam zrobić. Brian siedział na łóżku i czytał jakąś książkę. Tim położył się na innym łóżku, a trzeci siedział przy biurku i coś robił, lecz po chwili wstał i do mnie podszedł.
- Hej! - podał mi rękę. - Jestem Toby!
- Hej... - uścisnęłam jego dłoń. - Emily.
- Chodź przedstawię ci resztę! - radosny skierował się do drzwi trzymając mnie za nadgarstek.
- Rogers! - Tim podniósł głos.
Brunet spojrzał na niego pytająco. Jego entuzjazm trochę przygasł.
- Zostajesz z nią w naszym pokoju. - warknął.
- Ale...
- Zostajesz tutaj! - przerwał mu.
Toby zmarszczył brwi. Nie spodobało mu się zachowanie współlokatora. Tim widząc jego minę, wstał, zamknął drzwi na klucz i wrócił na swoje miejsce. Chłopak otworzył lekko usta, jednak nic nie mówił. Po chwili pociągnął mnie w stronę czytającego książkę.
- To jest Brian. - ciemny blondyn spojrzał na niego pytająco. - Ale, możesz mówić do niego Hoodie. - podeszliśmy do drugiego. - Ten, który ciągle narzeka to Tim. Możesz mówić do niego Masky, albo Wright.
- Nawet nie próbuj mówić do mnie Wright. - warknął.
- "Nawet nie próbuj mówić do mnie Wright." - sparodiował go Toby.
Bokobrody posłał mu gniewne spojrzenie.
- Daj klucz! - wyciągnął do niego rękę.
- Nie. Mamy ją pilnować, a ty jej nie upilnujesz. - zamknął oczy. - Wypełnia... ROGERS!
Nie dokończył, ponieważ chłopak wskoczył na niego i obmacywał w poszukiwaniu klucza. Masky próbował go zepchnąć. Hoodie się śmiał, a ja patrzyłam na nich z wytrzeszczonymi oczami. Nagle Tim zwalił chłopaka z łóżka przez co ten uderzył głową o róg szafki. Drgnęłam wiedząc, że bolało, jednak Toby nawet nie zareagował.
- Leci ci krew. - zauważyłam gdy stał do mnie tyłem.
Spojrzał na mnie, po czym położył dłoń na ranie by zobaczyć, czy mówię prawdę. Gdy zobaczył krew westchnął lekko i posłał Timowi złowrogie spojrzenie.
- Jeszcze raz na mnie kurwa wskoczysz to cię zabije. - warknął bokobrody.
- To daj kluczyk! - krzyknął. - Zamknąłeś nas w pokoju!
- Nie krzycz. - wstał i zaczął poprawiać swoje łóżko.
- Daj klucz! - dalej krzyczał. - Daj! Daj!
Zaczął go męczyć. Muszę przyznać, że nawet ja się irytowałam. Mijały minuty, a Tim starał się go ignorować. W końcu Hoodie zamknął książkę.
- Daj mu ten zjebany kluczyk!
- Ale jak ona ucieknie to ty będziesz się męczył z Jeffem! - warknął i rzucił kluczyk do bruneta.
Radosny chłopak złapał mnie za nadgarstek, otworzył drzwi i pobiegł wraz ze mną na dół. Zaczął mnie wszystkim przedstawiać. Niektórzy z nich szczerze mnie przerażali. Rozmawiałam z Toby'm i z Helen'em. Chłopak pokazał mi dwa swoje rysunki. Byłam pod wielkim wrażeniem. Chciałabym umieć tak rysować. Co jakiś czas ktoś pytał się mnie, czy wszystko w porządku, bo wyglądam na przygnębioną. Wystarczyło żeby Toby powiedział, że Jeff mnie przyprowadził.
- Więc rysujesz krwią? - spytałam dla pewności.
- Tak. - uśmiechnął się lekko.
- Okej... - odwzajemniłam uśmiech.
Polubiłam go. On wyglądał na osobę, z którą można porozmawiać na wszystkie tematy. Rozmawiając zauważyłam krew na głowie Toby'ego. Nie wiem jak on się nie skrzywił albo cokolwiek innego. Mocno uderzył się w róg szafki, a ten nic.
- On nie czuje bólu. - powiedział Helen widząc moje spojrzenie.
- Jak to... - zdziwiłam się.
Gdy już chciał mi tłumaczyć poczułam ostre szarpnięcie za ramię. Syknęłam z bólu i prawie się przewróciłam. Jeff ciągnął mnie na górę. Przeklęłam pod nosem i starałam się utrzymywać równowagę. Po chwili byliśmy w jego pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
- Kto pozwolił ci rozmawiać z innymi? - spytał oschle.
- Co? - zdziwiłam się.
- Czemu z nimi rozmawiałaś?! - podniósł głos.
- Toby mnie tam zaprowadził. - mruknęłam.
Wstał i szybko wyszedł. Po chwili słyszałam kłótnie z dołu. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Nie widząc nikogo wyszłam z pokoju. Powoli ruszyłam ku schodów. Na górę wszedł Helen. Podszedł do mnie i zaprowadził z powrotem do czterech ścian Jeffa.
- Nie wychodź. - powiedział sadzając mnie na łóżku.
- Co się tam dzieje? - spytałam lekko przestraszona.
- Nie bój się. - usiadł obok. - Nie możesz mu tego pokazywać.
- Jak mam się nie bać? - spojrzałam na niego kpiąco. - Zabił moich bliskich! W każdej chwili może coś mi zrobić!
- Posłuchaj. - położył dłoń na moim kolanie przez co drgnęłam. - Jesteś pierwszą dziewczyną, którą przyprowadził Jeff.
- Ale mi pocieszenie...
Westchnął głośno, po czym wstał.
- Lepiej żebym już poszedł. - skierował się do drzwi. - Do zobaczenia.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ opuścił pomieszczenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/185620630-288-k102041.jpg)
YOU ARE READING
Jeff is coming to you // Jeff the killer
Fanfiction20 - letnia Emily mieszka sama odkąd jej rodzice zmarli w wypadku. Został jej tylko brat Carl i przyjaciele. Co się stanie gdy na drodze Emily stanie seryjny morderca?