15. Objaw tęsknoty.

169 33 11
                                    



Namukoto padł na kanapę w ich nowym apartamencie i podziękował sile wyższej że wyłączyli — przynajmniej narazie — kamery. Starł pot z czoła i rozejrzał się. Żar lał się z nieba i nawet gdy zapadła już noc, wszystkie okna były otwarte wpuszczając do środka śródziemnomorski zapach i śpiew świerszczy.
— Rozmawiałeś z Alex? — spytał Yaku Teniego. Oboje weszli do salonu już po rozpakowaniu się w pokojach. Przez następny tydzień to będzie ich mieszkanie.
— Jeszcze nie dzwoniłem. — odparł Teni siadając obok Koto.
— Nie mogę się dodzwonić do Livid. — mruknął Yaku zmartwiony ponownie wybierając do niej numer. Namukoto obserwował go jak zrezygnowany kręci głową odkładając telefon.
— Moment, ja zadzwonie do Alex. — Teni wyjął swój telefon i po kilku sekundach rozpromienił się witając ze swoją dziewczyną.
— Cześć gwiazdko! Tak właśnie się rozpakowaliśmy. Jak Kori? Naprawdę? Wyślij mi filmik, błagam! Oczywiście, że tęsknię, nawet nie wiesz jak.
Yaku chrząknął znacząco przywracając Teniego do porządku.
— A słuchaj, wiesz co u Livid? — zreflektował się Teni nieco poważniejąc — Yaku nie może się do niej dodzwonić. Co? Żartujesz sobie? To fantastycznie!! Dobra kończę, jestem w razie co na Kakao. Kocham cię.
— No i?
— Livid przeniosła się na Aurum. Alex powiedziała, że mocno zaangażowała się rządy w swojej krainie. Przeprasza cię też, że nie odbierała telefonu oraz że masz się nie martwić u niej wszystko w prządku.
Yaku odetchnął z ulgą i opadł na fotel. Nie spodziewał się, że informacja o Livid wywoła w nim tak błogi spokój. Obecność jej na Aurum znaczyło tylko to, że pogodziła się ze śmiercią Evelyn, zaakceptowała siebie jako królową oraz miała zajęcie. Był to bardzo dobry znak.
— Chyba czas spać, co chłopaki? — zagadnął Remo wchodząc do salonu z resztą zespołu. Enif wyciągnął się ziewnął i zgodził z przyjacielem.
— Jutro czeka nas kolejny dzień z kamerami. — westchnął.
— W takich momentach jestem wdzięczny za ucieleśnione Emocje. — powiedział Zemi przecierając oczy — możemy zniknąć ze świecznika chociaż na kilka chwil.
Reszta zgodziła się z nim ochoczo i powoli zaczęli wstawać z kanapy.
— A o mnie się nie zapytasz jak mi się żyje bez ciebie, Namukoto? — odezwał się ktoś, a wszyscy zamarli. Głos dobiegał z ciemnej teraz kuchni i każdego przyprawiał go gęsią skórkę. Chłopaki popatrzyli po sobie wszyscy bladzi ze strachu. Namukoto utkwił wzrok w drzwiach do kuchni. Nie wierzył w to co słyszał, ale taka była rzeczywistość, która zmaterializowała się przed nim w postaci Maru.
Niziutka, ale groźnie wyglądająca dziewczyna wkroczyła w plamę światła i stanęła przed nimi z założonymi rękami na piersiach ciskając gromami z oczu.
— Co ty tu robisz?! — krzyknął Namukoto podrywając się i stając przed nią.
— No przecież ci mówiłam, że jadę z tobą. Nie słuchasz mnie! — Maru tupnęła nogą, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
— Słucham, tylko ja... — Namukoto odchrząknął — Mówiłem ci, że to ryzykowne. Kamery fani...
— A ty mnie znów obrażasz sądząc, że nie potrafię się ukryć. — fuknęła odwracając się od niego — Nawet się nie cieszysz, że jestem.
Teni kopnął Koto w tyłek by się w końcu ruszył z miejsca. Ten rzucił przyjacielowi wściekłe spojrzenie i podszedł do Maru.
— Oczywiście, że się cieszę. — rzekł biorąc ją za ramiona i kucając przed nią — Zaskoczyłaś mnie tylko. Martwię się, rozumiesz? Cały świat ci się może zwalić na głowę.
— Zapominasz, że mam jeszcze jeden w zanadrzu? — spytała nie patrząc na niego nadal wściekła.
— Nie złość się, proszę — Namukoto pogładził ją po policzku wstając. Maru wzruszyła ramionami nadal nie przekonana. Namukoto wiedział, że każdy w pokoju się na niego gapi i słucha co mówi, ale innej drogi nie było:
— Kruszyno. — szepnął i zadowolony z efektu powtórzył. Teni i Alti zachichotali za jego plecami.
Ostatecznie Maru nie wytrzymała i rzuciła się Koto na szyję ściskając mocno.
— Nie karz mi wracać. — szepnęła błagalnie do ucha.
— Tobie nic nie można rozkazać, kruszyno. — zachichotał i postawił na ziemi.
— Właśnie.
— Gdzie będziesz spać? — spytał gdy reszta rozeszła się do swoich pokojów.
— Nie mogę z tobą, prawda?
— Zbyt ryzykowne, kamery są wszędzie, a poza tym jestem w pokoju z Alti i Teni.
— Nie przejmuj się. Tu jest ciepło, prześpię się w lesie, albo na plaży. — powiedziała bawiąc się jego włosami. Siedzieli na kanapie sami mając tą krótką chwilę gdy Yaku się mył. To on właśnie miał zająć rozkładaną kanapę i spać w salonie.
— Nie wygłupiaj się, nie będziesz spać na dworze. Czekaj zaraz coś wymyślmy. — Namukoto chciał wstać w poszukiwaniu rozwiązania, ale Maru powstrzymała go napierając dłonią na jego klatkę piersiową. Pokręciła głową gdy na nią spojrzał, by dał sobie spokój.
— Jesteś pewna?
— Oczywiście. — szepnęła i nachyliła się by pocałować go w usta. Oddał się jej nie wierząc w swoje szczęście. Miał jej posmakować dopiero za dwa miesiące, a nie teraz. Całował ją nie szczędząc w uczuciach, aż do momentu gdy nie nawiedził ich Yaku swoim chrząknięciem.
— Ja doskonale was rozumiem, ale idźcie się ślinić gdzie indziej, co?
Namukoto parsknął i wraz z Maru ruszył do drzwi by ją odprowadzić.
— Będę miała na ciebie oko. — rzekła odwracając się ku niemu. W ciemności jej oczy były jeszcze bardziej świetliste.
— Przychodź tylko w nocy, dobrze?
— Dobranoc, Koto. — szepnęła i pocałowała go ostatni raz na pożegnanie.

*TOM IV* Ucieleśnione Emocje FUSCUS LIBERIWhere stories live. Discover now