two

549 83 23
                                    

    Nadszedł piątek. Godzina poranna, bo szósta nad ranem, a Changbin juz siedział w studiu czekając na gościa, który ma zawitać aby przyzdobić swoje ciało tatuażem lub tatuażami oraz z tego co było mu wiadomo - licznymi kolczykami.

   Chris martwił się o chłopaka, bo ostatnio miewał się coraz gorzej. Mało jadł i jeszcze mniej spał, jakby chciał wykończyć swoją osobę doszczętnie.
Zdawałoby się, że przecież wszystko jest okej, chodził na siłownię co drugi dzień, miał swoje studio w którym lubił rysować i tworzyć kolejne wzory.

   Ale Bin nie był taki jak inni. Lubił siedzieć sam, szczególnie po nocach i zastanawiać się nad sensem własnej egzystencji. Od jakiegos czasu brakowało mu ciepła. Niby miłość okazywali mu Yang i Chris, ale on nie czuł tego za bardzo. Oczywiście ze ich kochał ale brakowało mu kogoś,  kto ogrzałby jego zimne serduszko.

Powracając, w salonie siedział juz kilka dobrych godzin,  czekając na piegowatego osiemnastolatka który miał u niego zawitać.
Trochę się niecierpliwił wiec postanowił zadzwonić do niego, czy nie mógłby przyjść trochę wcześniej.
Wybrał numer, który był zapisany na telefonie służbowym i zadzwonił.
-Cześć,  byłeś umówiony ze mną na tatuaż prawda? - zapytał słysząc jak ktoś odbiera telefon.
-Ym, tak.. coś się stało? - zapytał się zdezorientowany.
-Nie, po prostu chciałbym wyrobić się żeby było przed osiemnastą, i chciałem zapytać czy byłbyś w stanie przyjść odrobinkę wcześniej?  Nie wiem... Dwunasta trzydzieści ci pasuje? - zapytał
-Uh, tylko będzie problem bo mam młodsza siostrę.. Będę mógł ją wziąć ze sobą? - zapytał
-Pewnie - zaśmiał się - do zobaczenia za chwilę. - powiedział po czym się rozłączył.

Do salonu wszedł odrobinę wyższy od Bina piegowaty chłopak trzymając za rączkę najwidoczniej swoją młodsza siostrę.
Serce Changbina zabiło troszkę szybciej
-Hej, ja na tatuaż - wyszczerzył się przyprawiając Bina praktycznie o zawał.

тaттoo & pιercιng | changlix 🚫Where stories live. Discover now