#4

3.1K 170 45
                                    

    Popołudniu około godziny piętnastej do Jeongguka, postanowił przyjść Jimin wraz ze swoim uroczym synkiem. Dlatego, gdy rudowłosy stanął w progu salonu mając na rękach swoje malutkie szczęście, prawie dostał zawału. Na skórzanej, czarnej kanapie siedział osiemnastoletni, nieznany mu chłopak, lecz nie tylko to go zaskoczyło. Sam wygląd ów nieznajomego go onieśmielił, wyglądał jak milion dolców, jak czyste złoto, które chowa się w skarbcu. 

    — Och, dzień dobry — odezwał się nagle, a jego głos, niski i zachrypnięty przyprawił Parka o zawrót głowy. Czy on właśnie przed oczami miał swój męski ideał?!

    —  Cześć — odparł szybko, poprawiając swoją grzywkę. — Jestem Park Jimin, a ty? 

   — Kim Taehyung — ukłonił się przed nim z delikatnym uśmiechem, a starszy miał wrażenie, że zaraz nogi się pod nim ugną. Nastolatek również był nieco spięty taką nagłą wizytą, zwłaszcza, że hyung nic mu nie mówił, że spodziewali się gościa. A raczej gości. Jego wzrok wędrował od niesamowicie przystojnego i nieco niższego od niego mężczyzny, do uroczego chłopczyka, który skupiony jadł lody. Nie byli do siebie podobni, ale Tae musiał przyznać, że taki widok go mocno rozczulał.  — Och, przepraszam. Napije się pan czegoś? — zapytał nagle, zdając sobie sprawę z tego, że nawet o to nie zapytał.

      — Byłbym wdzięczny za sok truskawkowy i kawę  — Posłał mu swój najseksowniejszy uśmiech i posadził Taekwon'a na kanapie. Jego ciemne tęczówki dokładnie śledziły sylwetkę blondyna, który nieco spięty szedł w stronę kuchni. — Chyba jestem w niebie — wymruczał zachwycony i oparł się o kanapę, wycierając uprzednio swojemu synkowi twarz z cytrynowych lodów, które wręcz kochał. 

    — Hm? Jimin? Co tu robisz? I czemu jesteś w niebie? — Zapytał wyraźnie zaskoczony, wręcz zdezorientowany Guk, patrząc na swojego przyjaciela.

    — Właśnie wracałem ze spaceru i postanowiłem do ciebie przyjść. A teraz powiedz mi, kim jestem ten nieziemski chłopak w twojej kuchni? — Jeon momentalnie się spiął widząc niemałą ekscytację przyjaciela i jego poszerzone źrenice, które świadczyły o jego zainteresowaniu Kimem.

    — To TaeTae, mieszka ze mną.

   —  Huh? Jesteście razem? — Na to pytanie Jimin wyraźnie się spiął niezadowolony,  a gospodarz poczerwieniał, nie tyle z zawstydzenia co z niesamowitej złości. 

     — Nie, jest pod moją opieką. Poza tym ma osiemnaście lat, Jimin. To jeszcze gówniarz, zwłaszcza dla ciebie — Ostrzegł go, zerkając na Kima,  który akurat szedł w ich stronę z tacą. 

    —  Proszę to dla pana kawa, a dla tego maluszka sok. Przynieść ci coś hyung? Mogę zrobić ci kawę, albo — urwał, ponieważ Jeon niespodziewanie pociągnął go mocno w swoją stronę i  usadowił obok siebie na drugiej, mniejszej kanapie, która była na wprost tej, na której siedział Park.

    — Nie mały, odpocznij — Uśmiechnął się minimalnie dwudziestoczterolatek.

   — Jak się poznaliście, hm? — zapytał ciekaw Jimin, głaszcząc swojego synka po głowie. Jednak to pytanie sprawiło, że TaeTae cały pobladł i wyraźnie zrobił się spięty co zauważył Jeon. 

   — Tae przyszedł do mnie w nocy, bo pomylił adresy i tak jakoś wyszło—  zaśmiał się niezręcznie, patrząc ukradkiem na oddychającego z ulgą Kima. 

    —Tak, to spotkanie jak i cała sytuacja nie była planowana, ale jestem bardzo wdzięczny hyungowi — odezwał się blondyn, a w jego głosie było słychać prawdziwą wdzięczność i szczęście co bardzo zadowalało Jeona. 

Ugly Baby ⚬ jjk. kth⚬Where stories live. Discover now