#13

1.8K 95 37
                                    

     Ze snu obudziły go małe, ciepłe rączki, które spoczęły na jego zimnych policzkach. Zszokowany Kim otworzył oczy i dopiero widząc przed sobą roześmianego Taekwona, zrozumiał, że mieli gości. 

   — Omo, dzień dobry malutki — Posłał mu delikatny uśmiech, przecierając zaspane oczy. — Gdzie twój tatuś, hm?

   — Rozmawia z wujkiem — Wskazał palcem na pomieszczenie za drzwiami i przytulił się do torsu Kima, dodając. — Pobawimy się?

   — Oczywiście mały, tylko muszę się przebrać, dobrze? Pójdziesz do taty i wujka? — zapytał jednocześnie siadając na łóżku i głaszcząc malucha po głowie. Park był taki słodziutki, duże, czarne oczka wpatrzone w Kima jak w obrazek, nieco pulchne policzki do złudzenia podobne do tych Jimina oraz pulchniejsza budowa, sprawiała, że Tae uznawał tego malca za chodzącą kuleczkę szczęścia.  Chłopiec już miał coś powiedzieć, gdy do ich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi, obydwaj spojrzeli na uśmiechniętego Guka, który oznajmił.

  — Chodź mój Aniołku na śniadanie, w kuchni czeka na ciebie i Taekowna, Jimin. 

   — Ide, hyung — Przytaknął osiemnastolatek i wziął na ręce malca od razu kierując się z nim do pomieszczenia, gdzie czekało na nich spore śniadanie w postaci gofrów z bitą śmietaną i truskawkami. — Dzień dobry Jimin hyung — Ukłonił się lekko Tae jednocześnie posyłając starszemu delikatny uśmiech. 

   — Cześć Taeś, wybacz, że mały cię obudził, ale naprawdę chciał się z tobą spotkać. 

   — Och, to nic. I tak już późno— Usiadł spokojnie z małym przy wysepce i nabrał na widelec kawałek gofra, by zaraz nakarmić nim małego. Oczywiście całej tej sytuacji przyglądali się starsi, Park ogromnie cieszył się, że jego synek tak bardzo polubił Kima i chciał z nim spędzić czas, a przecież widzieli się tylko raz. Natomiast Jeon widział w swoim małym Kochaniu dobrego, przyszłego ojca. Jak nigdy nie myślał o dzieciach, tak w tamtym momencie był gotów starać się o adopcję, by tylko móc z osiemnastolatkiem założyć szczęśliwą rodzinę. 

   — Kochanie, mamy bardzo pilną sprawę w mojej firmie. Dziś jest wieczorem ważny bankiet, od którego zależy mój kontrakt — zaczął Jeon, przytulając od tyłu młodszego, co mocno zszokowało rudowłosego. — I zależy nam, byś przez ten czas zajął się małym, dobrze? Jimin jest mi tam naprawdę potrzebny.

   — Jasne, mogę z nim zostać. Spokojnie, na pewno miło spędzimy razem czas, prawda Taekownie? — zapytał z uśmiechem Kim, a w ramach odpowiedzi tylko został obdarowany uroczym i szczerym uśmiechem malca.

   Po wspólnym śniadaniu Jeon i Park udali się do salonu by razem omówić szczegóły bankietu raz możliwej współpracy z gościem pochodzącym z Japonii. Natomiast osiemnastolatek i trzylatek oglądali spokojnie w pokoju bajki zajadając się w najlepsze sałatką owocową. Kim nawet nie ukrywał, że zajmowanie się tym maluchem było dla niego przyjemnością, nastolatek po prostu kochał dzieci i sam chciał ich mieć jak najwięcej, lecz z racji swojej orientacji to nie było takie łatwe.

   — Jeju też bym chciał mieć taką moc jak Elsa — westchnął cicho brunecik, patrząc dużymi oczkami na ekran telewizora, na którym była postać ślicznej blondynki. 

   — Każdy ma jakąś moc, wiesz? 

   — Naprawdę?! — Syn Jimina momentalnie usiadł na łóżku i z nieukrywanym zaskoczeniem patrzył na rozczulonego Kima.

   — Oczywiście mały. Twój tata ma na przykład moc dawania innym radości — zaśmiał się, co usłyszeli mężczyźni siedzący w salonie. Czerwień na twarzy Guka nie wróżyła nic dobrego. 

Ugly Baby ⚬ jjk. kth⚬Où les histoires vivent. Découvrez maintenant