Dedykacja dla SadBoy0611 i DominikaKarwot. Macie wy niewierne moje :D <3
Wstałam rano pełna energii.Pogodzenie się z Mani było najlepszym pomysłem.
Przecierając oczy zauważyłam,że jestem sama w pokoju.Postanowiłam wziąć prysznic.Wzięłam czyste ubrania i poszłam do łazienki.Gdy byłam już ubrana,zeszłam na dół zjeść śniadanie.Schodząc poczułam zapach tostów.
-Dzień dobry Dinah.
-Dzień dobry Chancho.
-Chancho?
-No tak,nie podoba Ci się?
-Podoba i to bardzo. W takim razie będziesz moją Cheeche.
-Haha spoko.Co tam?Wyspałaś się?
-Tak. Gdzie Lauren i Mani?
-Mani jeszcze śpi,a Lauren majstruje przy swoim 2 samochodzie.
-Aaa okej. Chciałam już odejść w stronę garażu,ale mnie zatrzymała.
-Czekaj! Weź tosty.
-Dzięki Dj.
-Leć już.
Schodząc do garażu zauważyłam Lauren stojącą obok samochodu.Odłożyłam cicho tosty na półkę i podeszłam do niej przytulając ją od tyłu.
-Hej Lolo.
-Hej Camzi. Wyspałaś się?
-Bardzo ale jak się obudziłam to brakowało mi czegoś.
-Czego?
-Nie czego a kogo. Nie było Cię obok.
-Oj kochanie.-zaśmiała się.
-Mogłaś mnie obudzić przecież.
-Nie chciałam.Tak słodko spałaś.-powiedziała całując mnie w nos.
Zaczęłam całować lekko jej szyję na co zamruczała.
-Widzę,że ktoś tu jest niewyżyty.-zaśmiała się patrząc mi w oczy.
-Och zamknij się już!-powiedziałam całując ją w usta.
Lauren oddała pocałunek sadzając mnie na masce samochodu.Zjechała ustami na moją szyję.Jęknęłam gdy znalazła mój słaby punkt.
-Jesteś taka gorąca Camz-szepnęła mi do ucha.
Ścisnęła moje pośladki na co jęknęłam.
-I kto tu jest niewyżyty hmm?.-droczyłam się z nią.
Zielonooka popatrzyła mi w oczy i wróciła do moich ust.Kiedy zaczęłam rozpinać jej koszulę,usłyszałam otwierające się drzwi.
-O Boże Camren!-krzyknęła Dinah.
-Nawet w garażu musicie uprawiać tą swoją dziką miłość?Mogłyście dokończyć już w tej kwiaciarni..
-Kurwa...-Lauren szepnęła mi do ucha powodując u mnie śmiech.
-Mogłyśmy ale ktoś wtedy był bardzo głodny i nam przeszkodził!-krzyknęła Lauren.
-Są sprawy ważne i ważniejsze. Mój żołądek powinien być na pierwszym miejscu.-powiedziała Dj.
-Wal się wielkadupo.
-I z wzajemnością Ralph.
-No dobra...Chciałaś coś?
-Szukałam Cię Lauren.Chciałam zapytać czy odwiozłabyś mnie do domu.
-Nie mogłaś iść z buta wielkodupcu?
-Zrobiłam Ci śniadanie Lampo!
-Które zniknęło po 2 minutach!Ciekawe kto je zjadł?!
-Wcale nie!
-Dziewczyny!Dość!-krzyknęłam schodząc z maski samochodu.-Lauren,odwieź proszę Dinah do domu,a ja w tym czasie obudzę Mani i zrobimy obiad dobrze?
-No dobrze.Czekaj przy samochodzie Dj.
-Dziękuję!
Gdy Dinah wyszła,odezwałam się do Lauren.
-Czy wy zawsze musicie się tak do siebie odzywać?
-To jest nasza forma okazywania uczuć,kochanie.
-No dobra...Jedź już i wracaj szybko.
-Okej,do zobaczenia skarbie.-powiedziała.
-Do zobaczenia.
Pocałowała mnie lekko i poszła.
***
Po obudzeniu Mani,wzięłyśmy się za robienie obiadu.Przy sprzątaniu usłyszałam dzwonek do drzwi.Poszłam otworzyć. Nie spodziewałam się kompletnie osoby za drzwiami.
-Cześć Karla...
***
2 rozdziały dodane! Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!
Jak myślicie kto to? :D
CZYTASZ
Wyprowadzka //Camren
Fanfiction17 letnia Camila nie ma łatwo. Ciągłe wyprowadzki psują jej psychikę i humor. A co jeśli przy jednej przeprowadzce pozna Lauren?