❤ Rozdział 7 ❤

1.3K 92 101
                                    

POV USA

- Ej, a to gdzie? - zapytał się mnie, stojąc koło pudła, które leżało na barku w kuchni.

Odwróciłem się w jego stronę.

- Możesz to w sumie powiesić nad oknem... - zamyśliłem się. - Bo sam tam nie dosięgam...

Rusek się zaśmiał.

- Miło jest usłyszeć, jak nareszcie przyznajesz, że jestem od ciebie wyższy - powiedział z przekąsem w głosie.

Podszedłem do stolika w salonie i starając się nie dać wywrócić z równowagi, odpowiedziałem:

- Nigdy nie stwierdziłem, że jesteś ode mnie wyższy. Po prostu oznajmiłem ci, że nie dam rady tam dosięgnąć.

Chłopak parsknął. Co jak co, ale jednak nadal mnie irytuje.

- Wiesz o tym, że jesteś bardzo uparty? - bardziej stwierdził, niż zapytał. - Prawie tak bardzo, jak Serbia, jeżeli chodzi o niepodległość Kosowa.

- Możesz z łaski swojej nie porównywać mnie do tego kurdupla? Nie przepadam za nim. Dzięki.

Rosjanin nie odpowiedział. Pewnie się obraził. Jego to jednak łatwo wyprowadzić z równowagi.

- A kogo, w ogóle lubisz? - zapytał ozięble, przerywając przy tym ciszę.

Czy kogoś... lubię...? Szczerze to za nikim nie przepadam. Nawet jeżeli chodzi o moją własną rodzinę. Kanada przynudza... Australia i Nowa Zelandia... ich nie rozumiem... A ojciec... nawet nie chce mi się o nim myśleć...

Spojrzałem na niego.

- J-ja... - zająknąłem się. - Właściwie... to...

- Nikogo, prawda? - zapytał wcale się tym nie dziwiąc. - W sumie... Można było się tego po tobie spodziewać.

Poruszyło mnie to. Czyli tak o mnie myślisz?

- Słuchaj. Może i nikogo, ale mam ku temu swoje powody - starałem się mu to jakoś wytłumaczyć.

Odwróciłem się i powróciłem do grzebania w kartonie.

Nie minęło kilka sekund, gdy poczułem jak ktoś zaciska rękę na moim lewym barku. Poczułem jak siłą mnie odwraca w swoją stronę, jednocześnie zmuszając mnie do patrzenia prosto na jego twarz.

- R-ru-russia? - przestraszyłem się. - C-co si-

- Masz mnie za idiotę? Naprawdę myślałeś, że się nie domyślę?

O fuck. On wie. Spokojnie Ameryka, na pewno coś wymyślisz. Udawaj wyluzowanego.

- A-ale o co ci chodzi...? - próbowałem zachować spokojny głos.

Kurna. No to teraz już na 100% się domyśli.

Rusek westchnął i mocniej zacisnął dłoń na moim ramieniu. Żegnaj świecie. Dobrze, że na szczęście spisałem testament.

- O twoje "powody", które zabraniają ci przywiązywania się. Boisz się, że ktoś cię wykorzysta, jeżeli tylko spróbujesz się otworzyć na innych. Prawda?

Ja... nie wiem co powiedzieć. Spotykamy się jakieś dwa dni i już to potrafi wywnioskować z mojego zachowania? Muszę bardziej na niego uważać. Jednak dobrze, że zapytał o to, a nie o co się spodziewałem.

- Zaraz tam wykorzysta... - strzepnąłem jego rękę ze swojego ramienia. - Po prostu zachowuję pewny dystans...

- ...zachowując się jak chuj i wkurzając innych dookoła? - dokończył za mnie. - Wiem, że wśród innych osób jesteś chamski, wredny i naprawdę nie dajesz się lubić... - przewrócił oczami. - Jednak zauważyłem, że na osobności wcale taki nie jesteś... Dlaczego tak się zachowujesz?

Indagacja || CountryHumans RusAme [HIATUS NIEDŁUGO SIĘ SKOŃCZY]Where stories live. Discover now