❤ Rozdział 14 ❤

872 81 32
                                    

POV Rosji

Minęło już kilka dobrych minut, a Ameryce nawet nie śniło się, by się obudzić. Mieliśmy być już za kilka minut na miejscu, więc postanowiłem to zrobić za niego.

- Hej Ame, wstawaj. Już prawie jesteśmy - szturchnąłem go.

On nagle, czego zupełnie się nie spodziewałem, gwałtownie wstał i szybko się ode mnie odsunął wykrzykując:

- Ja nic nie zrobiłem! Nie weźmiecie mnie żywcem!

- Spokojnie to tylko ja... a nie jakaś policja.

- Ja nie widzę żadnej różnicy! - jego źrenice zwężyły się, po czym usiadł z powrotem na miejsce. Odwrócił głowę i przyłożył palce do skroni sycząc z bólu.

Lekko się przestraszyłem.

- Wszystko dobrze? - położyłem mu dłoń na ramieniu, a on lekko zadrżał i ją z siebie jak najszybciej strącił. Wydawał się... wściekły?

Pociąg się zatrzymał, a on wstał nawet na mnie nie spoglądając i jak najszybciej wyszedł z tłumem, zostawiając mnie zupełnie samego.

Podbiegłem do wyjścia i wybiegłem na peron. Rozejrzałem się za krajem, ale nie było po nim żadnego śladu.

- Czy on celowo próbuje mnie zgubić? - przemknęło mi przez myśl. - Nawet jeśli... To dlaczego?

Wyszedłem z budynku stacji i szybko przeleciałem wzrokiem cały tłum. Niektórzy ludzie zaczęli mi się przyglądać, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Najważniejsze to teraz znaleźć USA. Jednakże nadal go nie dostrzegałem.

Wszedłem pomiędzy ludzi i nadal go poszukiwałem, jednak bez większych skutków.

Nagle coś do mnie dotarło.

- Czyżby usłyszał to, co mu powiedziałem, gdy jeszcze zasypiał? - przeraziłem się i lekko zarumieniłem. - O nie... Musiał się obrazić...

Przyśpieszyłem kroku, który szybko przekształcił się w trucht, by potem skończyć na iście olimpijskim biegu.

- Jak mogłem być taki samolubny?! Tak po prostu wyrażać swoje uczucia, w ogóle nie zważając na to co może sobie pomyśleć... - zaczynałem panikować i już dostałem małej zadyszki. - Pewnie się mnie teraz brzydzi.

Naprawdę nie chciałem go do siebie zrazić. Zależy mi na nim. Naprawdę bardzo mi na nim zależy.

Tak się zaplątałem w własnych myślach, że przestałem patrzeć na drogę. Pewnie dlatego wpadłem na osobę, która wtedy wychodziła zza rogu. Razem z nią mocno zaryliśmy w beton.

- Przepraszam, nie chciałem pani przewrócić! - od razu założyłem płeć danej osoby, bo sytuacja praktycznie przypominała tą, która wydarzyła się gdy spotkałem Jennifer. Znów szukałem Stanów i znowuż kogoś przewróciłem. Jeżeli stanie się to jeszcze raz, to zacznę to uznawać za jakąś anomalię.

Osoba, jakby nawet nie została przeze mnie dotknięta, powiedziała wesołym tonem:

- Pani? Cóż, miło mi, że określasz mnie jako płeć piękną, ale muszę cię zawieść Rusia.

"Rusia"; to moje imię po hiszpańsku. Czyli w takim razie to jest...

Spojrzałem na mojego rozmówcę. Nadal siedział na ziemi i mi się przyglądał, przy czym delikatny uśmiech nie schodził mu z twarzy, pomimo jak został przed chwilą przeze mnie potrącony. Byłem trochę zdziwiony, bo nie dość, że był to kraj, to jeszcze nie był Europejski, chociaż było oczywiste, że to część miasta do nich należąca.

Indagacja || CountryHumans RusAme [HIATUS NIEDŁUGO SIĘ SKOŃCZY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz