64

4.9K 250 58
                                    

— Jak się trzyma twoje świadectwo?

Wzruszyłem ramionami i piłem dalej swój soczek z kartonika.

— Weź, na pewno lepiej ode mnie. Nie czujesz się dziwnie, że to już koniec? Znaczy wiesz, my już tu nie wrócimy, bo wilczki — zaśmiał się i puścił mi oczko, na co wywróciłem oczami i była to zła decyzja, gdyż dłoń Zayn'a bardziej zacisnęła się na moim udzie. Zagryzłem wargę, próbując się nie uśmiechać. Jak ja kochałem ich denerwować. — Ale twoje Alfy kończą to wszystko. Właśnie, jak poszły wam matury? — spytał Harry i pochylił się bardziej do przodu, mimo wszystko tak, aby nie opierać się o swój brzuch i nie skrzywdzić Darcy.

— Z biologii i chemii rozszerzonej miałem po dziewięćdziesiąt procent, z matmy sto — powiedział Zayn, a moje wargi mimowolnie się rozchyliły. Tylko jedno pytanie znajdowało się teraz w mojej głowie.

Jak?

— Ja miałem trochę więcej na ścisłych. W ogólnie jesteśmy raczej zadowoleni.

— Raczej? — spytałem omal się nie krztusząc. — Przecież to nierealne, jak to zrobiliście?

— Bycie Alfą zobowiązuje — parsknął Liam i cmoknął mój policzek, przez co moja twarz zaczerwieniła się wściekłe. Spuściłem głowę, aby ukryć zarumienienie przed ciekawskimi spojrzeniami innych. Mimo iż nie chciałem się tym przejmować, czułem się dziwnie, gdy obdarowywano mnie takim wzrokiem. — Hej, co jest kochanie?

— Oni patrzą — westchnąłem cicho.

— I obchodzi cię to? — Zerknąłem na Harry'ego, który uniósł wyzywająco brew. — Gdyby mnie obchodziły takie rzeczy, zapewne popełnionym samobójstwo. Bycie z Alfami prawie w swoim wieku jest bardziej przychylne, niż okazanie się Omegą swojego nauczyciela.

— W sumie to już nie wiem co mam o tym myśleć...

Poczułem uścisk w żołądku i mimowolnie odsunąłem od siebie talerz z jedzeniem. Nie dałbym rady zjeść nic więcej, robiło mi się niedobrze od samego myślenia o wzięciu do ust czegoś więcej.

— Nawet o tym nie myśl, wszystko ma zniknąć z talerza.

Posłałem zrezygnowane spojrzenie Zayn'owi. Cały czas mnie pilnuje. Nawet tego ostatniego dnia, kiedy siedzimy razem w tej stołówce, gdzie każdy szepcze o mnie i moich Alfach. Co się stanie z nami później? Gdy urodzę, oni mnie przygarną? Co powie Laura, przecież ona nigdy nie wyobrażała sobie, abym się kiedyś z wioski wyprowadził. Do tego fakt, iż byłem w ciąży. Zaakceptuję to?

Posłusznie zjadłem resztę obiadu i ułożyłem swoje dłonie na wypukłym brzuchu. Och serduszka były coraz większe, rosły tak szybko, że ledwo byłem w stanie to zauważyć. Z każdym dniem było bliżej do ujrzenia ich, a mnie coraz bardziej zżerał stres.

— My musimy pozałatwiać kilka rzeczy z zakończeniem roku, ale będziemy na ciebie czekać u Liama, zgoda, księżniczko? — Zayn pochylał się nade mną, gdy szatyn zabierał nasze tacki z talerzami.

— Przyjdę — odpowiedziałem krótko i zostałem krótko pocałowany w usta.

•••

Trudno było mi uwierzyć, że był to koniec. Zakończenie roku ciągnęło się w nieskończoność, jednak gdy już minęło, przytuliłem niemal każdego z mojego profilu, żegnając się ze mną. Widziałem, że robili to bardzo ostrożnie, jakby myśląc, że mógłbym coś zrobić. Owszem, od wakacji miałem przestać się ukrywać, tak po prostu z dnia na dzień. Nie wiem jak Zayn mnie na to namówił, ale skoro nawet on w końcu zaakceptował, iż byłem Śnieżycą, to był to naprawdę duży krok. Z tego co wiedziałem, nie tylko on ucierpiał podczas wojny. Chciałabym wiedzieć, co jeszcze się tam stało, wolałem jednak nie naciskać, z czasem na pewno by mi powiedział.

Honey, soon | ZiallamWhere stories live. Discover now