prologue

2.1K 171 207
                                    

Rude kosmyki Felixa muskały co jakiś czas nos leżącego pod nim Chana, tym samym go łaskocząc, doprowadzając starszego do małych, zabawnych kichnięć, na które młodszy sam reagował parsknięciami.

Leżeli właśnie na kanapie w mieszkaniu Banga, starając się zająć czymś pożytecznym. Jak można było się domyślić po aktualnej sytuacji - ich plany nie wypaliły. Zdecydowali, że lepszym pomysłem będzie oglądanie nic nie wnoszących do ich żyć filmów, niżeli, przykładowo, posprzątanie w kuchni, która, po marnej próbie Felixa popisania się swoimi umiejętnościami kucharskimi przed jego chłopakiem, była w opłakanym stanie.

- Złaź ze mnie - wymamrotał w pewnym momencie Chan, odpychając rudzielca od swojej piersi.

- Bo? - Lix z irytującym uśmieszkiem na ustach z powrotem się przybliżył, łapiąc mocno za ramiona blondyna.

- Jesteś ciężki, dzieciaku - młodszy jedynie prychnął, wstając z chłopaka. Miał zamiar grać obrażonego, jednak na jego wargach pojawił się mały uśmiech, od razu po tym, jak Chan usiadł obok, przyciągając go do siebie, jego głowę układając na swojej piersi.

- Chyba nie masz zamiaru się teraz gniewać, hm? - Chris roztrzepał rude pasemka, śmiejąc się pod nosem, jednak kiedy nie otrzymał żadnej odpowiedzi od chłopaka, ściągnął brwi, nachylając się do twarzy Felixa.

- Lixie~

Przeciągnął, składając małego całusa na nosku młodszego, który, kolejny raz, prychnął w odpowiedzi, zaraz jednak podnosząc głowę. Skradł szybkiego buziaka z warg starszego, wzdychając i opierając się o jego ramię.

- Dobrze wiesz, że nie umiem się gniewać - wymamrotał, zabierając pilot z drewnianego stolika. - Nie ma nic ciekawszego?

Nie czekając na odpowiedź przełączył, słysząc oburzony jęk Chana.

- Hej, oglądałem to! - rzucił się na młodszego, próbując wyrwać urządzenie z jego ręki. Nie udało mu się to jednak za pierwszą próbą. Ponowił działania, tym razem spychając rudzielca z kanapy. Nie przewidział tego, że pociągnie on go za sobą, w rezultacie czego pierwszy, jak i drugi, leżeli teraz na miękkim dywanie.

Chan wykorzystał zdezorientowanie swojego chłopaka, szybko wyrywając pilot z jego dłoni i przełączając na poprzedni kanał. Ułożył się z powrotem na kanapie, nawet nie zwracając uwagi na Felixa, nadal leżącego przy meblu.

- Taki z ciebie chłopak? - młodszy prychnął, podnosząc się do siadu i opierając o sofę. - Powinieneś się mną zainteresow-

- Shh - przerwał mu blondyn, uderzając pilotem w głowę Lixa, jednak na tyle lekko, że Lee nawet nie mógł tego poczuć.

Wstał naburmuszony, siadając na kanapie, w odpowiedniej odległości od Chana, po jego prawej stronie.

Pomiędzy nimi zapanowała cisza, w ciągu której obaj się czymś zajęli. Chrisa interesowały miłosne rozterki głównej bohaterki, natomiast Felix uwagę skupił na swoich paznokciach.

W pewnym momencie w pomieszczeniu, oprócz dźwięków z telewizora, usłyszeć można było śmiech blondyna.

- Kochanie - zaczął, podnosząc prawą rękę. - Czekam na ciebie.

Odchrząknął, następnie czując, jak Felix wtula się w jego bok, cicho mrucząc. Objął chłopca, przyciągając go do siebie możliwie jak najbliżej.
Ułożył dłoń na jego udzie, czując tą malutką Felixa zaraz na niej. Zaśmiał się w głębi duszy, jednak na zewnątrz jedynie pocałował skroń młodszego z małym uśmiechem na ustach.

- Felix? - zaczął Chan, szeroko ziewając. - Przyniósł byś mi coś do jedzenia?

Wyszczerzył się, widząc, jak wspomniany chłopak przewraca oczami. Jednak na wargach rudowłosego po paru sekundach pojawił się zadziorny uśmiech.

Wyczołgał się z objęć starszego, stając krok przed nim. Już łapał za klamrę swojego paska, kiedy to blondyn szybko nachylił się w jego stronę, zabierając małe dłonie jak najdalej od zamka spodni.

- O czym ty myślisz, młody człowieku, hm?! - wykrzyknął oburzony, pchając śmiejącego się Lixa w stronę kuchni, za której ścianą niedługo zniknął.
Lee wrócił po paru minutach, trzymając w dłoni dwa banany.

Rzucił się na miejsce obok Chana, przodem do niego. Rękę ułożył na oparciu kanapy, przysuwając się tak, by piersią dotykać ramienia blondyna.
Zaczął powoli obierać owoc ze skórki, z uśmiechem i chorą satysfakcją patrząc prosto w oczy swojego, aktualnie zażenowanego, chłopaka, który widząc poczynania młodszego po prostu zabrał banana z jego rąk, uśmiechając się z politowaniem.

- Dlaczego ja nadal z tobą jestem? - Chris wymamrotał pod nosem, biorąc gryz owoca. Ściągnął brwi, zerkając na śmiejącego się chłopca, na co sam uniósł delikatnie kąciki ust.

- Kochasz mnie~

Felix przeciągnął, wyrzucając ręce w górę. Ziewnął szeroko, opadając na kolana starszego. Jego prawą rękę ułożył na swoim boku, przymykając oczy.

- Masz rację - wyszeptał po chwili Chan, zaczynając kreślić palcami różne wzorki na brzuchu rudzielca. - Po prostu szalenie cię kocham.

Wymamrotał, kiwając głową z uznaniem.
Między dwójką zapadła przyjemna cisza, przerywana jedynie głosami postaci z telewizora.

- Channie? - w pewnym momencie cichy głos Felixa rozniósł się po pomieszczeniu, otrzymując ledwo słyszalne "hm?" jako odpowiedź. - Czym jest miłość?

Blondyn zmarszczył brwi, patrząc na łepek młodszego. Zaprzestał jakichkolwiek ruchów, jedynie wpatrując się w Lixa.

- Dlaczego o to pytasz?

- Tak... po prostu - wymamrotał rudowłosy, przekręcając się na plecy, tak, aby bez problemu móc spojrzeć na ukochanego.

- Czym jest miłość... - Chan powtórzył zamyślony, nie będąc nawet świadomym, że jedna z jego rąk automatycznie powędrowała na lewą stronę piersi Felixa, prosto na serce.

No właśnie, czym tak właściwie była miłość?

Bang uśmiechnął się pod nosem, cichutko wzdychając.

𝚆𝚑𝚊𝚝 𝚒𝚜 𝚕𝚘𝚟𝚎? | ᶜʰᵃⁿˡⁱˣWhere stories live. Discover now