happiness

1.2K 118 38
                                    

Miłość to szczęście.

Felix ziewnął przeciągle, wyciągając ręce w górę. Mlasnął, po chwili przecierając oczy. Niesamowicie nudziły go programy puszczane w telewizji, jednak biorąc pod uwagę, że naprawdę nie miał nic pożytecznego do roboty, po prostu siedział na kanapie obok swojego chłopaka, oglądając to, co było.

Chan, widząc wyraźne znudzenie na twarzy rudowłosego, odchrząknął, zwracając na siebie jego uwagę. Pytający wzrok spotkał się z ciemnymi oczami Banga, odnajdując w nich pewnego rodzaju podekscytowanie.

- Masz ochotę się przejść? - pytanie wypadło z ust blondyna, aby następnie zawisnąć w powietrzu. Młodszy szybko spojrzał na ekran telewizora, potem na Chana, a starszy już znał odpowiedź. Kiwnięcie rudej czuprynki tylko utwierdziło go w tym przekonaniu.

Wyciągnął rękę w stronę Lixa, ciągnąc go w swoim kierunku, zaraz po tym, jak młodszy za nią złapał.

- Dokąd idziemy? - Felix prędko wsunął na stopy swoje czerwone trampki, czekając na Chana, który szukał jeszcze kluczy od mieszkania.

- Zobaczysz - wyszczerzył się, podchodząc do ukochanego. - Chodź.

Zamknął drzwi na klucz, łapiąc Felixa za rękę. Splótł ich palce, prowadząc młodszego na zewnątrz.
Po parunastu minutach spokojnego spacerku, dwójka chłopców stanęła przy wejściu na plac zabaw, na którym obecnie bawiło się, na oko, pięcioro dzieci.

Felix spojrzał na Chana, unosząc jedną brew.

- Pamiętasz, że nie jesteśmy już dziećmi, nie? - Chris jedynie spojrzał na niego jak na idiotę, zaraz się uśmiechając.

- Niedługo zmienisz zdanie - wyszczerzył się jeszcze bardziej, biorąc rudowłosego pod ramię. Pocałował go szybko w policzek, chwilę później zaczynając biec w stronę huśtawek. Felix chciał już zaprzeczyć, mówiąc, że nie jest już dzieckiem i nie będzie się tutaj bawił, jednak zamiast tego spomiędzy jego warg wydobyło się głośne "czekaj na mnie!", po którym sam rzucił się za Bangiem.

Nie zdążył jednak wyprzedzić chłopaka, więc jedynie patrzył, jak tamten siada na huśtawce dla starszych, jemu zostawiając tą dla maluchów. Wydął wargi, ze smutną minką podchodząc do ukochanego.

- Channie? - z nadzieją popatrzył na blondyna, czekając na jakąkolwiek odpowiedź. Na mordce Chrisa pojawił się uśmiech, gdy rozczulonym wzrokiem spoglądał na chłopca.

- Nie - wyszczerzył się, patrząc prosto w oczy młodszego, który po tym słowie, jak na zawołanie, przybrał naburmuszoną minę.

- Ale-

Rudowłosy nie dokończył, zauważając, jak Chan klepie swoje kolana, chcąc, by młodszy na nich usiadł. On jednak fuknął, kierując się na huśtawkę obok.

Z trudem wlazł na siedzisko, oczywiście na nim kucając, bo innej opcji nawet nie brał pod uwagę. Złapał za łańcuchy, powoli zaczynając się huśtać.

- Lixie~

Chichot wyrwał się z ust Chana, który parę sekund później złapał za linkę, zatrzymując młodszego w miejscu. Przyciągnął go do siebie, składając szybkiego całusa na pulchnych wargach rudowłosego.

- Nie bocz się już tak - odsunął się od młodszego, zaczynając się bujać. Co chwilę zerkał na chłopca, a gdy ich spojrzenia nareszcie się spotkały, Lix postanowił odpuścić i po prostu dobrze spędzić czas.

- Założę się... - zaczął, przymrużając oczy i lekko się uśmiechając. - ...że będę pierwszy przy tej budce z lodami.

Kiwnął w stronę drewnianej budowli, natychmiast skacząc na piach i biegnąc w jej stronę. Chan patrzył za nim zdezorientowany, zanim sam nie wstał, starając się dogonić rudzielca.

𝚆𝚑𝚊𝚝 𝚒𝚜 𝚕𝚘𝚟𝚎? | ᶜʰᵃⁿˡⁱˣWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu