understanding

1.3K 125 25
                                    

Miłość to zrozumienie.

Chan zarzucił na ramiona czarną, cienką bluzę, wychodząc ze swojego mieszkania. Co prawda zanim je opuścił zdążył potknąć się parę razy o pudła, stojące w przedpokoju, jednak nie to było teraz najważniejsze. Ciekawsze było to, że właśnie dzisiaj Felix przyniesie ostatnie kartony, wypełnione po brzegi jego bibelotami, tym samym oficjalnie wprowadzając się do Chrisa.

Bang radosnym krokiem przemierzał uliczki Seulu, kierując się w stronę domu jego chłopca. Przez całą drogę towarzyszyło mu słońce, nieśmiało wyglądające zza chmur; śpiew ptaków, wesoło latających po jasnym niebie; miłe uśmiechy przechodniów, kierowane w jego stronę, zauważane przez blondyna co jakiś czas. Tego dnia chłopak był naprawdę szczęśliwy.

Będąc przed domem ukochanego, zapukał, po chwili słysząc kroki zza drugiej strony. Drzwi się otworzyły, ukazując uśmiechniętą mamę Felixa.

- Och, Chan! - przesunęła się, wpuszczając chłopaka do środka. - Felix jeszcze śpi, możesz go obudzić?

Blondyn pokiwał głową, uśmiechając się i zrzucając buty z nóg. Prędko wbiegł po schodach na górę, wzorkiem szukając drzwi pokoju Lixa. Nie zaprzątając sobie głowy takimi rzeczami jak pukanie - nacisnął na klamkę, już parę sekund później znajdując się przy łóżku młodszego.

Rudowłosy spokojnie leżał na plecach, tuląc do siebie skrawek kołdry. Cichutko fuknął, gdy jego przydługie włosy połaskotały go w nos, który następnie lekko zmarszczył, co Chris uznał za naprawdę urocze.

Zaśmiał się pod nosem, siadając na krawędzi łóżka. Przeczesał dłonią kosmyki chłopca, palce układając na jego policzku, który po chwili lekko pogładził.

- Lixie~

Wyszeptał, lekko trzęsąc młodszym. Chłopiec jedynie wymamrotał coś pod nosem, przekręcając się plecami do Chana. Schował twarz w poduszce, wydobywając z siebie żałosny jęk.

- Wstawaj - Bang parsknął, nachylając się nad młodszym. Złożył szybkiego buziaka na jego czole, przewracając się na miejsce obok. Usiadł po turecku, patrząc, jak na buźce młodszego tworzą się czerwone plamki.

- Jesteś uroczy - wyszczerzył się, po chwili czując poduszkę, uderzającą w jego twarz. - Hej, za co to?!

Zmarszczył brwi, odkładając przedmiot na bok. Przed sobą zauważył Felixa, wciskającego czerwoną buźkę w kołdrę, na co zachichotał.

- Mój chłopiec się zawstydził? - przysunął się bliżej młodszego, obejmując go od tyłu. Ręce zaplótł wokół talii rudzielca, który jedynie mocniej przycisnął policzek do narzuty.

- Przestań! - wymamrotał, podnosząc wzrok zza pościeli, jednak widząc twarz starszego tak blisko swojej - spanikował, z powrotem skupiając go na czymś innym. Po chwili poczuł miękkie wargi i mokry ślad na swoim gorącym policzku.

- Dzień dobry, Kochanie.

- Daj mi spokój - głos młodszego został stłumiony przez pościel, którą nadal uparcie przyciskał do twarzy.

- Przepraszam - Chan wydął wargi, układając brodę na ramieniu rudowłosego. - Twoja mama powiedziała, że mam cię obudzić.

Poinformował swojego chłopaka, przymykając powieki.

- Chciała coś ode mnie? - Felix odłożył kołdrę, przekręcając głowę w stronę ukochanego. Miał nadzieję, że usłyszy przeczącą odpowiedź, bo naprawdę nie chciało mu się nic robić, szczególnie ze względu na to, że wstał parę minut temu. Na jego szczęście Chris pokręcił głową na boki, przez co na ustach Felixa pojawił się mały uśmiech.

Złapał za dłonie Banga, po chwili nakrywając je tymi swoimi, o wiele mniejszymi. Zamknął oczy, opierając głowę o tą Chana, pozwalając sobie odpłynąć na jeszcze parę minut, w czym blondyn na razie nie miał zamiaru mu przeszkadzać. Zamiast tego jedynie przycisnął młodszego mocniej, cichutko wzdychając.

***

- Na pewno wziąłeś wszystko? - mama Felixa stała przy wyjściu, zmartwionym wzrokiem obserwując, jak jej syn wynosi z domu ostatnie pudła, chowając je w bagażniku samochodu Changbina, który zdążył podjechać pod dom Lee parę minut temu, zaraz po tym, jak z ową prośbą zadzwonił do niego Chris.

- Tak, mamo. Pytasz już czwarty raz - westchnął, delikatnie, prawie że niewidocznie, uśmiechając się w stronę kobiety. - Będziemy już szli.

Dopowiedział, widząc, jak Bang zamyka klapę bagażnika, następnie idąc w ich kierunku.

- Odwiedzajcie nas często - pani Lee przytuliła syna, zauważając jeszcze, jak ten kiwa głową. - Uważajcie na siebie.

Popatrzyła na obu chłopców, jednak bardziej uwagę skupiła na Chanie, który zdążył dojść do nich w międzyczasie.

- Dbaj o niego - pogroziła blondynowi palcem, następnie cicho się śmiejąc. Chłopak pokiwał głową z szerokim uśmiechem, obejmując Lixa w talii.

- Będę. - obiecał, zaciskając palce na biodrze młodszego.

- Idźcie już, wasz przyjaciel się niecierpliwi - mama Felixa cicho się zaśmiała, słysząc powtarzające się trąbniecia. Lix ostatni raz przytulił kobietę, jeszcze machając jej na pożegnanie, po czym razem z Chanem podeszli do samochodu, szybko do niego wsiadając.

***

- To ostatnie pudło? - zapytał Chan, wskazując na trzymany przez Felixa karton. Rudzielec pokiwał głową, mrucząc ciche "mhm" w odpowiedzi. Położył przedmiot na podłodze, prostując się i przeciągając.

- To co, wystarczy to rozpakować i chyba oficjalnie mieszkamy razem.

Chris zaśmiał się, obejmując Lixa od tyłu. Na jego ustach spoczął szeroki uśmiech. Westchnął cicho, układając głowę na ramieniu rudowłosego.

- Kocham cię.

Wymamrotał niewyraźnie, wtulając buźkę we włosy młodszego, który na słowa Banga lekko się spiął. Już otworzył usta, chcąc odpowiedzieć tym samym, bo w końcu też darzył starszego tym wyjątkowym uczuciem, jednak spomiędzy jego warg nie potrafiło wydostać się żadne słowo. Zacisnął usta, opuszczając głowę.

- Spokojnie, nie musisz nic mówić - cichy szept dotarł do uszu Lixa, który po chwili odwrócił się, wtulając w blondyna.

- Przepraszam, ja po prostu nie przyzwyczaiłem się jeszcze do nazywania cię swoim - wymamrotał speszony, chowając twarz w zgięciu szyi blondyna, który zachichotał, obejmując mniejsze ciałko.

Chan nie miał tego za złe rudowłosemu. Dobrze wiedział, że minie trochę czasu, zanim usłyszy te dwa słowa od młodszego. Ale przecież rozumiał. Nie nalegał, nie obrażał się, nie robił z tego wielkiego problemu. Po prostu wierzył, że ten dzień kiedyś nadejdzie, a on będzie wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemii.

𝚆𝚑𝚊𝚝 𝚒𝚜 𝚕𝚘𝚟𝚎? | ᶜʰᵃⁿˡⁱˣTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon