26.

2.9K 157 51
                                    

Lauren Miesiąc Później*

Trzy dni po powrocie od Caluma poleciałam w tango. Piłam i imprezowałam tak potężnie że do domu wracałam na prysznic i na odpoczynek. Normani i Ally skupiły się na nauce. Potem każda z nas wszystkich łącznie z Camilą zakończyła edukację z super wynikami. Pomimo młodego wieku Mani miała potencjał w sobie. Z czasem kiedy się nie odzywałam one obie zaczęły sprawdzać czy ja w ogóle żyję. Niestety ale tak. Najpierw zaczęła przychodzić do mnie Ally i stawiać mnie na nogi. Potem dołączyła Mani i jak się okazało zaczęłyśmy ponownie z sobą rozmawiać. Z tego co się dowiadywałyśmy ten cały Mendes wszedł bardzo szybko na rynek muzyczny no ale co się dziwić. Zaś Camila spełniała się w tym co kochała tak jak nam mówiła. Dowiedziałam się pewnego dnia nawet że DJ jest w domu. Spieprzała taktycznie przed Mani więc postanowiłam ruszyć by z nią porozmawiać. 

Zajechanie do jej domu nie było żadnym wyczynem. Jednak stanie od dwudziestu minut pod jej drzwiami i walenie do nich już zaczynało działać mi na nerwy których po prawdzie już nie miałam. Wyglądam jak totalny wrak człowieka. Zniszczyłam sobie życie. Nie tylko sobie nawet. Zniszczyłam życie Camili...dziewczynie która naprawdę mnie kochała. 

-DINAH JANE HANSEN DOSKONALE WIEM ŻE JESTEŚ W DOMU MAMUCIE OTWIERAJ MI TE DRZWI!-No z tego co widzę zrobił się z niej ciężki zawodnik. 

-JEŻELI TERAZ NIE PODEJDZIESZ DO DRZWI I MI ICH NIE OTWORZYSZ TO WYPIERDOLE CI SZYBE Z DRZWI TARASOWYCH I SAMA SOBIE WEJDĘ!-No i mogę sobie gadać.

Nie będę się pierdolić. Ruszam za jej dom i przeskakuję sprawnie przez płot po czym ruszam przed te drzwi tarasowe. 

-NA TRZY WYPIERDOLE CI TE SZYBE.-Pora na odliczanie. 

Jeden.

Dwa.

Trzy. 

Kiedy się cofam i zbieram na kopa ona nagle otwiera mi te drzwi. Nie szło tak od razu? Przez alkohol i fajki kondycja mi trochę spadła. Lustruje mnie od góry do dołu i prycha.

-Wyglądasz jak gówno Jauregui.-Wchodzi do swojego domu a ja za nią. 

Siada na sofę i patrzy na mnie z taką nienawiścią że japierdole. Sama siadam z drugiej strony by w razie czego móc taktownie i bezpiecznie spierdolić. 

-Za to ty tak samo wspaniale jak zawsze.-Nawet ją to nie ruszyło. 

-Czego jedna z trzech obrzydliwych i fałszywych szmat chcę w moim domostwie? Nie mam dla was czasu myślałam że wyraziłam się jasno. 

-Chciałam cię prosić byś chociaż porozmawiała z Normani i dała się jej wyjaśnić.-Rozbawiłam tutaj czymś tego mamuta. 

-Robisz za adwokata od spraw sercowych o których na dobrą sprawę nie masz pojęcia Jauregui? Powiedziałam jej coś wtedy wyraźnie jesteście kobietami o wysokim ilorazie inteligencji przecież i myślałam że pojęcie to koniec jest wystarczająco jasne do zrozumienia.

-Po prostu wiem że gdybym nie zadała jej tego pytania to by się to tak u was nie skończyło. Tworzyłyście coś pięknego nie może to umrzeć przeze mnie.-Poprawia się na sofie i patrzy mi prosto w oczy. 

-Nie rozpędzaj się tak koleżanko. To tylko i wyłącznie z jej winy nie z twojej ponieważ żadnej do tego siłą nie zmusiłaś mam rację?-No ma.-Miała wybór i zrobiła jak uważała za słuszne. Uczyniła ze mnie kolejnego pionka w waszej popieprzonej grze więc teraz widzi że nie wszystko zakończy się bezkarnie.-Eh.

-Ale naprawdę zamierzasz odejść od Normani? Ja i Camila to co innego...nie wierzę że ty która marzyłaś o niej każdej nocy teraz po prostu ją opuścisz.-Po oczach widać że trafiłam. 

"Zgadnij Kto To" // Camren [ Zakończone ]Where stories live. Discover now