40. A few words can destroy anything

797 59 6
                                    

Więc jak już skłamałem to ugotowałam Betty śniadanie. Po posiłku miałem miałem nadzieję, że zacznę przygotowywania do kolacji zaręczynową. Chciałem już wychodzić z domu mojej dziewczyny, ale ktoś mnie powstrzymał.

- Gdzie ty się wybierasz?- zapytała blondynka stojącą za mną.

- Tata dzwonił, że muszę mu pomóc- kolejne kłamstwo. Jeszcze chwila i nie wypłatę się z tych wszystkich kłamstw.

- Przy czym?- zaczęła wypytywać podejrzliwie.

- Nie wiem, tylko dzwonił i powiedział, że potrzebuje pomocy- te zaręczyny zrobią ze mnie kładę nr 1.

- Kłamiesz- powiedziała krzyżując ręce.

- Nie- kłótnia jak u małych dzieci.

- Może chcesz mi coś powiedzieć Jughead?- coś powiedzieć? O co jej chodzi?

- N-Nie…- chyba, że się o moim planie oświadczenia się jej podczas kolacji.

- Czyli nie zdradzasz mnie z jakąś panienką, co na twarzy ma tonę makijażu?- skąd jej to w ogóle przyszło do głowy, nigdy bym nie zdradził kobiety, którą kocham, będę miał dzieci i do tego chcę spędzić z nią resztę życia.

- Skąd taki pomysł?- zapytałem się zdumiony oskarżeniami.

- Ostatnio chodzisz jakiś zdenerwowany, spięty. Nie mówisz mi wszystkiego tak jak kiedyś. Więc wywnioskowałam, że mnie zdradzasz- dziewczynie poleciały łzy. 

- Nie masz nawet na to dowodów!- zdenerwowałem się oskarżeniami Betty.

- Nie krzycz na mnie!- dziewczyna także podniosła głos.

- Jak mam na ciebie nie krzyczeć jeśli ty na mnie krzyczysz!- z każdym słowem zmierzaliśmy w coraz gorsze strony.

- Przepraszam…- powiedziała cicho dziewczyna.

- Ja też, ale nigdy bym ciebie nie zdradził…- także przestałem krzyczeć.

- Jak mogę ci wierzyć na słowo?- to zdanie wbiło mi sztylet w serce.

- Masz rację, jak możesz mi wierzyć na słowo- powiedziałem z sarkazmem i wyszedłem z domu Betty. Wsiadłem na motocykl i pojechałem do bunkra pomyśleć o wszystkim co się wydarzyło oraz przemyśleć jeszcze raz czy to dobry pomysł oświadczyć się Betty… Dziewczyna wydzwaniała do mnie i pisała smsy, ale ja nie odpowiadałem… Po co? Skoro i tak nie wierzy mi na słowo… Zaszyłem się w bunkrze i zacząłem pisać o moich uczuciach.

Miłość to nie staw,

W którym zawsze możesz znaleźć swoje odbicie.

Miłość ma przypływy i odpływy.

Ma też swoje 

Rozbite okręty, zatopione miasta,

Ośmiornice i skrzynie złota i pereł.

Ale perły leżą głęboko.

Czy powinienem oświadczyć się Betty jeśli uważa, że nie może mi wierzyć na słowo?

Czasami życie się sypie.

Nie możemy nic poradzić kiedy

Wszystko co kochałeś,

Nagle zaczyna się ranić…

Nie mogę z głowy wyrzucić słów " Jak mogę Ci uwierzyć na słowo?". Myślałem, że nasz związek jest prawdziwy, ale jednak chyba się myliłem.

Find Me... | BugheadWhere stories live. Discover now