51. This is the only one

656 51 16
                                    

Betty

    Poszukiwania mojej suknie ślubnej rozpoczęły się w bardzo drogim sklepie, na który nie było mnie stać. Potem kolejny sklep, ten jednak nie miał mojej sukni marzeń. Przeszłyśmy kolejne osiem sklepów i nic nie było. To jakiś żart! W końcu znalazłyśmy sklep, w którym suknie były tanie i piękne. Dziewczyny wybrały mi kilka modeli, żebym ubrała. Poszłam więc do przebieralni i ubrałam się w pierwszą z nich. Włożyłam na siebie suknię w stylu syreny, co samo w sobie mi się nie podobało, miała koronkową górę i gładki dół. Wyszłam z przebieralni i pokazałam się dziewczyną. One, tak jak ja, nie zachwyciły się suknią, którą miałam na sobie. Wróciłam, więc do przebieralni i ubrałam drugą propozycję. Ta suknia miała długi tył a plecy były całkowicie odsłonięte, co sprawiało, że miałam wrażenie, że jestem w połowie naga. Suknia była ładna, ale nie czułam się w niej swobodnie. Wyszłam do dziewczyn i one także odmówiły tej sukni. Kolejna propozycja był w stylu minionej epoki i nie była do końca przekonana do tej opcji. Kiedy włożyłam suknię na siebię wyglądałam jak jakaś bohaterka z filmu Piraci z Karaibów. Nawet nie wychodząc do dziewczyn, zdjęłam ją i ubrałam następną. Kiedy ubrałam następną wiedziałam, że to ta. Była w stylu księżniczki z tiulowym dołem oraz koronkowymi kwiatkami, góra była koronowana w takie same kwiaty jak na dole sukni. Miała odsłonięte ramiona, ale nie czułam się nago tak jak przy jednej z wyciętymi plecami. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze, widziałam siebie idącą do ołtarza. Wyszłam w mojej sukni marzeń do dziewczyn.

- O mój Boże - powiedziała moja siostra kiedy mnie ujrzała. 

- To na pewno ta suknia - uznała Veronica widząc mnie.

- Wyglądasz niesamowicie - powiedziała Cheryl przytulając się do Toni.

- Czyli to ta? - zapytała mnie Bethany, łapiąc mnie za ręce.

- To ta - oznajmiłam powstrzymując łzy.

- Moja siostrzyczka bierze ślub - powiedziała Beth wycierając swoje łzy szczęścia.

- Nie miałam okazji zapytać, ale czy zostaniesz moją druhną? - zapytałam i moja siostra się uśmiechnęła, jednocześnie płacząc.

- Oczywiście! - zgodziła się. Obie się przytuliliśmy.

    Przed chwilą romaiałam z Jugheadem i cieszę się, że jego siostra i mama przyjechała z wizytą i cieszę się, że nic nie jest moim dzieciom. Nigdy nie wiadomo na co wpadną chłopacy. Ale jeszcze nie mogę przyjechać do domu, bo Juggie nie mógł zobaczyć mojej sukni ślubnej. Zobaczy ją dopiero w dniu ślubu. 

    Po półtorej godziny jechałam z Bethany do domu z szoferem Veronici. Uśmiech mi ani mojej siostrze nie schodził z ust. W końcu zatrzymaliśmy się pod domem. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do domu. Kiedy otworzyłam drzwi, było bardzo cicho, co mnie lekko przestraszyło. Gdy weszłam dalej zobaczyłam na kanapie śpiącego Jugheada z Juliet i Cherliem, także śpiącymi, na jego klatce piersiowej. W fotelu siedziała JB a w drugim Pani Jones. Oglądali jakiś film. 

- Zasnęli pół godziny temu. Chyba się trochę zmęczyli - powiedziała szeptem mama mojego narzeczonego. Podszedłam do Jelly i się z nią przywitała, za raz zrobiłam to samo z moją przyszłą teściową. W końcu podeszłam do Jugheada i moich dzieci. Najpierw ucałowałam w czoła bliźniaki, a następnie pocałowałam mojego ukochanego w usta. O dziwo chłopak odwzajemnił. Kiedy się od niego oderwałam zobaczyła, że ma otwarte oczy.

- Hej… - powiedział zaspany, na co się uśmiechnęłam. - Masz swoją suknie marzeń? - zapytał ziewając.

- Tak - powiedziałam zadowolona.

- U nas też było świetnie - powiedział przecierając oczy.

- Widzę. Przepraszam, że pytam, ale nakarmiłeś nasze dzieci? - zapytałam niepewnie.

Find Me... | BugheadWo Geschichten leben. Entdecke jetzt