002. - future husband

859 98 16
                                    


lucjusz malfoy niewątpliwie miał w sobie coś tajemniczego.

narcyza znała go ze szkoły i często łapała go na przeglądaniu się jej w pokoju wspólnym. nigdy jednak nie rozmawiali długo, praktycznie się nie znali.

podobała jej się aksamitna, czarna kokarda, którą związał swoje włosy, a jemu jej błękitna sukienka, tak podobna kolorem do jej szklistych oczu.

syn malfoyów przepuścił narcyzę w drzwiach i odsunął dla niej krzesło przy stole, zyskując  obrobinę aprobaty w jej oczach. nie tknęła niczego z talerza, dopóki jej matka nie zmroziła jej wzrokiem.

musiała sprawiać pozory.

- zechcesz się ze mną przejść po ogrodzie narcyzo?

nie, nie zechcę. wiem co zamierzasz zrobić, nie chcę tego. jestem jeszcze za młoda i zagubiona. to nic, że jesteś bardzo przekonujący, bogaty i masz aprobatę mojej matki. wolałabym, gdybyś pojawił się w moim życiu później.

- oczywiście, będzie mi bardzo miło.

dygnęła grzecznie, ostrożnie chwytając lucjusza pod ramię, zaciskając białe palce na materiale jego drogiej, ciemnej szaty.

doskonale wiedziała, że tym samym przypieczętowuje swój los. zostawiła więc na talerzu niedojedzony placek, uwielbiany przez andromedę i dała się prowadzić.

powietrze na zewnętrz nigdy nie było bardziej duszące niż w tamtej chwili. normalnie dziewczyna winiłaby za to gorset, lecz teraz doskonale wiedziała, co ją paraliżuje.

arystokrata przyglądał się jej z ukosa, śledząc dogłębnie jej rysy twarzy i mimikę, jakby chciał zajrzeć w głąb jej duszy.

- pięknie wyglądasz narcyzo.

porcelaine : narcissa black x lucius malfoyWhere stories live. Discover now