W zimowy poranek, zimowe korzenie
Wrastają wraz ze mną w zimową podłogę
Z drobnego okienka rzucają spojrzenie
Spleśniałe i obce ślepia zimoweWypełzam więc z miejsca powoli, niechętnie
Zatęchła kurzawa wypełnia mi nozdrza
„Wymagam porządku w mej suterenie"
- skrzypią rozsądku przerdzewiałe ostrzaCo począć? Drżę lekko porannym chłodem
Wychodzę za szybko na zimny przedsionek
Biegną igiełki zimnym korowodem
Tworząc misterne podwoje koronekJak pięknie składają się śnieżne kryształki
W zabawki zakute w nieśmiertelne cuda
Aż promieniują ciepłem te zapałki
Jakby to dnia letniego ułuda