6 - Gay Human Bones

330 39 13
                                    

Pistolet.

Ogłuszający wystrzał z broni.

Palce pociągające za spust.

Pocisk, który w zwolnionym tempie, przeciął odległość pomiędzy zabójcą, a ofiarą.

Ciało, upadające z łomotem na zimną podłogę.

I krew. Szkarłat, tak czerwony i ciemny, że aż wydawał się być surrealistyczny.

Metaliczny zapach w powietrzu, ciężki i duszący.

Krzyk.

Okropne łkanie.

A co najgorsza... Łzy.









- Michael - ktoś szarpnął za moje ramiona. Zachłysnąłem się ciężkim od upału powietrzem, jakbym właśnie wydostał się spod tafli mętnej wody. Moje zielone oczy spotkały się z niebieskimi, przestraszonymi ślepiami Luke'a, który nadal kurczowo trzymał się mojego ramienia, jakby nie zamierzał mnie już nigdy puścić.

- To już rano? - odchrząknąłem, chcąc pozbyć się porannej chrypki. Zwróciłem spojrzenie w stronę tylnego okna auta. Faktycznie, słońce wzeszło na niebie, a jego blask oślepił mnie do tego stopnia, iż zmuszony byłem wyplątać się z uścisku Luke'a, aby osłonić swoje wrażliwe od snu oczy.

- Zaspaliśmy. Według zegarka jest po trzynastej - przekląłem cicho, chcąc odreagować słowa Luke'a. Obrzuciłem blondyna uważnym spojrzeniem. Chłopak zszedł z moich kolan, po czym usiadł na wolnym skrawku dwóch siedzeń. Usadowił się na swoich piętach, a jego ciało było wyprostowane jak struna. Wyglądał zdrowiej, lepiej, jakby sen faktycznie poprawił nie tylko kondycję organizmu, lecz również psychiki.

- To nic. Nadal mamy mnóstwo czasu. Raczej nam się nigdzie nie śpieszy - przeciągnąłem się niczym kot i ostrożnie podniosłem się z pozycji leżącej, starając się nie wykonywać zbyt pochopnych ruchów, aby nie uderzyć głową o niski sufit pojazdu, czy ręką nie wybić szyby, która znajdowała się niebezpiecznie blisko profilu mojej twarzy.

Luke w końcu przestał się przypatrywać moim poczynaniom i zamiast bezczynnie siedzieć, wziął się w garść. Chłopak pozbierał porozrzucane po podłodze batony energetyczne oraz dwie, małe paczki chrupek serowych, które ukradł ze stacji. To by było na tyle jeśli w grę wchodził nasz prowiant. Nie za dużo, aczkolwiek nie za mało.

Ja sam zaopatrzyłem nas w trzy butelki niegazowanej wody mineralnej, jedną butelkę chowając do głębokiej kieszeni bluzy, a dwie pozostałe użwyając do ząjecia czymś dłoni.

- Naprawdę zamierzasz zostawić tutaj ten samochód? A co jak ktoś go znajdzie? Wtedy będą wiedzieli, że jesteśmy w mieście - zagadnął mnie Luke, kiedy wysiadłem z auta, a kluczyki od pojazdu, tak na wszelki wypadek, schowałem do kieszeni spodni. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć.

- Policja i tak mnie szuka. A jeśli zostawimy samochód tutaj to będziemy mieć więcej czasu na załatwienie swoich spraw. Prześpimy się noc czy dwie w motelu, a potem się zmywamy. Policja raczej nie przeszuka całego miasteczka w takim tempie.

- A czym będziemy podróżować, geniuszu? - ramię w ramię skierowaliśmy się w stronę północy, gdzie daleko za koronami suchych jak wiór drzew rysowały się dachy budynków mieszkalnych, jak i kandelabr kościoła. Nawet stąd byłem w stanie usłyszeć dzwony oraz zgiełk miasteczka.

- Komunikacją miejską, jakimś podrzędnym pociągiem albo...

- Uciekinier z więzienia, który jest równocześnie poszukiwanym mordercą, zamierza jechać pociągiem? - blondyn prychnął, wpatrując się w nerwowo drgający
mięsień w moim policzku - Dobre sobie.

¡wanted! (muke)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz