Prolog

1.5K 81 37
                                    

Dla tych, którzy marzą,

Jeśli macie odwagę zaufać samym sobie,

Inni prędzej, czy później także wam zaufają"

Gdy mnie ogarnia zmrok, co dusze człecze
Tak natarczywie aż do ziemi tłoczy,
Spieszą nade mną zbawczą spełniać pieczę
Twe jasne, ciche, twe głębokie oczy.

I zło, uchodząc, poza sobą wlecze
Tabor swych skutków i w nicość się toczy,
Tak je spłoszyły, jak cherubów miecze,
Twe jasne, ciche, twe głębokie oczy."

fragmenty wiersza „Gdy mnie ogarnia zmrok" Jana Kasprowicza

 fragmenty wiersza „Gdy mnie ogarnia zmrok" Jana Kasprowicza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Świat płonął. Pomarańczowo-czerwonego języki ognia z agresją wgryzały się w pnie pobliskich drzew, aby czym prędzej obrócić je w ulotny pył. Wysysały z nich ostatnie soki, zmieniały w czarny, cuchnący spalenizną proch. Skwierczały, niczym rozjuszony, sygnalizujący gotowość do ataku zwierz. Wzorem rozgrzanych pochodni, rozświetlały niebo, które już dawno winno zostać spowite całunem nocy i pokryć się łańcuchem perłowych gwiazd. Ogień nienawidził ciemności. Miał swoje własne zamiary i kontrolowany nienawiścią swego władcy, nie zamierzał ustąpić miejsca pogodnemu, opasłego z powodu pełni księżycowi. W swej zachłanności, a także z potrzeby zaspokojenia wiecznego głodu, sprawił, że ponad wierzchołkami pobliskich gór unosiły się tumany szarego, gęstego dymu. Nie zadowalał go bowiem spokój. Nie cieszyła stagnacja. Jedynie chaos i rozpacz. Tylko one były dość sycące w swej fascynującej, nieposkromionej destrukcji, by przytępić jego zmysły, pozwolić mu napawać się destabilizacją ustalonego porządku. Chciwie zatapiał parzące kolce w kolejnych połaciach lasów i zwierzęcych schronień. Nie oszczędzał nikogo, ani niczego. Nie straszna była mu walka z dzikimi wilkami, czy wiecznymi, szepczącymi historie przodków kamieniami. To nie on miał się przed nimi pokłonić. To świat winien mu ulec w swej prymitywnej słabości.

Świat płonął. Wkrótce miał nastąpić kres i początek. Destrukcja, dzięki której na zgliszczach dawniej świetności, wśród mroku i skwierczącej, chłepczącej krew ziemi, wzniosłaby się nowa potęga.

On jednak, Rinari, nie miał dożyć dnia, w którym stary porządek zostałby wymazany z kart historii i zastąpiony czymś zupełnie innym, trwalszym.

Sam bowiem był już u kresu sił.

Umierał.

Dawniej Rinari nawet by nie podejrzewał, że cios, który okaże się śmiertelny, zada mu nie kto inny, a jego własny brat. Mężczyzna, w których żyłach płynęła ta sama, ognista krew. Ambitny rezolutny książę, który za młodu hołdował nie tyle krwawej wymianie pchnięć mieczy, co błyskotliwym, płomiennym dyskusjom. Syn Władcy Ognia, który zawsze stał ramię w ramię ze swym starszym bratem, a jednak, z jakiegoś powodu, stale czuł, że wyłącznie jego otacza cień porażki. Syn powstały z łona innej matki, ale wciąż po części z tego samego, potężnego ojca.

Ostatnia Królowa: Dziewięć SióstrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz