Rozdział 2

1.3K 136 16
                                    

Siedzę na małych skałkach pod klifem, obserwując pływającą swobodnie Aquarii, gdy smoczyca wynurza łeb z wody, dmucha na mnie powietrzem, a kropelki wody rozbijają się na mojej twarzy. Śmieje się cicho i uśmiecham się do niej.

- Chciałbym odpocząć.- mówię cicho do smoczycy. Ari (aquARI) porusza się nerwowo i obserwuje mnie czujnie.

-"Powinieneś trochę odpuścić."- mówi spokojnie, marszczę brwi.-" Nadgorliwość jest gorsza niż śmierć."- mówi i zanurza się na chwile pod wodę. Marszczę brwi i po chwili parskam śmiechem.

Dzisiaj woda jest przejrzysta i spokojna na tyle, że widzę piruety które smoczyca robi pod wodą. Gdy ponownie się wynurza, tym razem na wiosenne promienie słońca wystawia również swój grzbiet. Zauważyłem, że im jest cieplej łuski Aquarii robią się coraz jaśniejsze, a zielony odcień blednie.

- "Nigdy nie próbuj być dobrym dla wszystkich."- mówi spokojnie.- " Najważniejsze, aby być dobrym dla siebie."

- Masło maślane.- burczę cicho, a zielono- niebieskie oczy mrużą się na mnie.

-"Zidiociały idiota."- mówi, a ja mrugam zaskoczony. Aquarii mruczy zadowolona.-" Po prostu mnie posłuchaj i odpuść sobie. Nie musisz uczyć się i osiągać sukcesów w tym czasie co twoi rówieśnicy, każdy jest indywidualny i nie pozwól, aby odebrali ci prawo do bycia sobą."- mówi i opiera łeb na skałce na której siedzę.

- Nie rozumiesz.- jęczę.- To szkoła! Nie mogę odstawać od reszty i dostawać złe oceny i...- milknę gdy zauważam złe spojrzenie smoczycy.

-" Czy ty mnie słuchasz?"- warczy, a ja przytakuje szybko.- " Ignoruj schematy, ignoruj normy, bądź sobą a wyjdzie ci to na dobre."- powoli przytakuje. Przygryzam wargę i po chwili ciszy pytam.

- Więc, tak jakby jestem upośledzony z otwartą magią?- pytam.

Smoczyca wydaje z siebie przeciągły jęk i zanurza się w wodzie, póki na powierzchni nie zostają jej nozdrza.

-"Myślę, że to nie przez magię jesteś upośledzony."- jęczy. Śmieje się cicho i przeczesuje palcami włosy.

- Czasami chciałbym być, zwykłym dzieciakiem.- śmieje się.- Wiesz, normalne liceum i te sprawy.- mówię pogodnie.- Ale gdy uświadamiam sobie, że musiałbym przetrwać bez was, to pewnie bym popełnił samobójstwo.

Agarii zaczyna chichotać i ponownie wynurza się z wody, spogląda na mnie pogodnie.

- Jednocześnie, chciałbym coś zmienić i nie chciał.- uśmiecham się do smoczycy. Po krótkiej chwili dodaje.- Olewam normy, schematy. Chce być sobą.- śmieje się, gdy smoczyca wydaje z siebie, okrzykopodoby dźwięk i wynurza się z wody, aby opaść do niej na plecy.

Jednak nie przewiduje, jakie fale zrobi i już po chwili, jestem cały przemoknięty ledwo trzymając się na skałce.

- Aguarii!- jęczę głośno, a smoczyca tylko się śmieje.

Wdrapuje się ponownie na skałkę i wzdycham rozbawiony. Smoczyca bawi się dalej w wodzie, a ja spoglądam w górę i przygryzam wargę. Może zejście z klifu, nie było takie trudne ale podejrzewam, że wejście na niego takie będzie. Plus dzisiaj musze iść na trening z Constantine.

Aquarii wynurza się lekko z wody.

-"Pomóc ci?"- pyta spokojnie.

- Będę wdzięczny.- przytakuje i ze skałki, ześlizguje się na nos smoczycy.

Smoczyca wynurza się z wody i powoli wdrapuje się na skały, zrobiła jakieś trzy kroki i już jestem na wysokości klifu.

- Dzięki.- uśmiecham się.- To co? Do jutra?- pytam przeskakując na zieloną trawę.

Strażnicy Smoków IIWhere stories live. Discover now