Rozdział 8

394 46 20
                                    


Głowa bolała mnie niemiłosiernie, czułem się trochę tak, jakbym był przeziębiony. Miałem wrażenie, że James, albo któryś z chłopaków nie zamknął okna, ale obstawiałem pchlarza, bo mu zawsze jest ciepło. Dopiero gdy dotknąłem swojego czoła zrozumiałem, że coś jest nie tak, bo wyczułem bandaż. Musiałem się chwile zastanowić, jak do tego doszło? Przez trening? Albo igrzyska?... Podniosłem się do siadu i z lekką paniką zacząłem się rozglądać, no przecież, igrzyska!

Nie wiedziałem gdzie dokładnie się znajduję, ale pokój w którym byłem, bardziej przypominał celę. Pokój był malutki i skromny, mieściły się w nim dwa łóżka, coś na kształt biurka i małe drzwi, prawdopodobnie prowadzące do łazienki, a okno nad moim łóżkiem, bardzo małe, było uchylone. Najśmieszniejsze było to, że jedna ze ścian, tam gdzie znajdowały się drzwi do mojej celi, była cała z krat. I dopiero wtedy zauważyłem przyglądając mi się postać.

Przez chwile byłem pewien, że obserwuje mnie jakiś potwór. Ogromny ciemny kształt i połyskujące w ciemności oczy. Dopiero po chwili zacząłem zauważać, duże uszy, podłużny pysk i wielkie dłonie, które były skrzyżowaniem łap.

-Wilkołak - mruknąłem bardziej do siebie niż do postaci. Gardłowy warkot mimowolnie spowodował u mnie wzdrygnięcie, w głowie miałem już myśli, że pewnie nie rozumie mojej mowy, jednak szybko uświadomiłem sobie, jakie to są brednie. Tak zwane stereotypy. Odchrząknąłem i krzywo się uśmiechnąłem - Przepraszam, mógłbyś mi powiedzieć gdzie jestem?

Przez chwilę miałem wrażenie, że stworzenie się zmieszało, jednak czerwone oczy zaraz się zwęziły. Minęła długa chwila, a ja nie dostawałem odpowiedzi, już miałem z powrotem się położyć, gdy usłyszałem głośne westchnięcie.

-Mudacre - wymamrotał, mój niezbyt wesoły towarzysz. Moja zdziwiona mina rozbawiła go na tyle, że cicho parsknął.- W waszym języku, ciemna strona.

Miałem ochotę wywrócić oczami na to "w waszym języku".

-Wiem, gdzie leży Mudacre. - wymamrotałem, a wilkołak zastrzegł uszami.

- Pierwszy mag który nie jest ignorantem? - zakpił.

- Oh, w końcu założyłem, że rozumiesz ludzką mowę, tak? - zapytałem, a wilkołak wyszczerzył na mnie kły. - Jestem Colin McRae, a ty jesteś?..

- Czy ty naprawdę mi się przedstawiasz? - zapytał rozbawiony.

- Rozumiem, że jestem więźniem ale...

- Rahim. - powiedział spokojnie. Mimowolnie uśmiechnąłem się do wilkołaka. Byłem przerażony całą tą sytuacją, więc w miarę normalna rozmowa z wilkołakiem, naprawdę dawała mi liche nadzieje, że może jednak nie będzie ze mną aż tak źle. Jednak zaraz rozbrzmiało trzaśnięcie drzwiami, Rahim od razu spoważniał i wyprostował się, całkowicie tracąc zainteresowanie moją osobą. Już myślałem, że idzie jego szef. Wstałem pośpiesznie z łóżka, wpatrując się w drzwi, zamknięty i bez różdżki byłem całkowicie bezbronny. Jakie było moje zdziwienie gdy w drzwiach pojawiła się znajoma brunetka.

- Część Cole - przywitała się, lekko uśmiechając. Skrzywiłem się lekko, to jej się bał Rahim?

- Colin - poprawiłem spokojnie.

- Pamiętasz coś? Mocno uderzyłeś głową - zaśmiała się cicho.

Co prawda pamiętałem tylko strzępki wydarzeń, ale miałem świadomość, że właśnie Jasmine mnie porwała.

- Przestań, co tutaj robię? Dlaczego ja? Nie jestem nic wart dla mojej szkoły.- mruknąłem. Brunetka jedynie wzruszyła ramionami, poprawiając sobie związane w kucyk włosy.

- Chodź - powiedziała spokojnie i sięgnęła do paska spodni, odpinając od niego klucze i otworzyła moją celę. - Musisz się z kimś spotkać.

- Nigdzie z tobą nie...- dziewczyna nie miała zamiaru się bawić, od razu wyciągnęła różdżkę którą wymierzyła w moją stronę. - Aha.

- Ruszaj się, nie mamy czas - skwitowała. Posłałem krótkie spojrzenie Rahimowi, przez chwilę miałem wrażenie, że kiwnął głową. - McRae, bo zajmie się tobą wilkołak.

- Nie potrafisz się zwracać po imieniu? Nawet do strażnika? - zapytałem, Jass krzywiąc się machnęła na Rahima i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że wilkołak siedział, gdy się podniósł miał jakieś ponad dwa metry.

- Ma ci pomóc? - zapytała. Chciałem, powiedzieć, że tak. Jednak wyobrażenie wbijających się we mnie szponów zmusiło mnie do powiedzenia czegoś innego.

- Nie. - mruknąłem i podszedłem do dziewczyny.

- Ręce - mruknęła. Może jestem głupi, ale przez chwilę nie rozumiałem po co jej moje dłonie, uświadomiły mi to kajdanki na nadgarstkach. - Idziesz przodem.

Wywróciłem oczami i minąłem Rahima, był na tyle potężny, że z łatwością odgryzł głowę Jasmine. Ewentualnie moją, wcale bym nie żałował.

- To są wasze lochy? - zapytałem, mijając kolejne cele, tak samo wyglądające jak moje.

- Idioto - zaśmiała się Jasmine - To są sale dla rannych.

- Sale dla... - spojrzałem zaskoczony na dziewczynę, która kpiąco się uśmiechnęła,

- Witaj w części medycznej. - skwitowała i delikatnie mnie popchnęła.

Wyszliśmy ze skrzydła medycznego, prosto na kamienne schody, zaraz znaleźliśmy się w korytarzu, już po przestrzeni tam, można było zorientować się, że jestem w zamku. Korytarze były skromnie zdobione, wazonami, kwiatami, na podłodze był czerwony dywan, jednak obrazy, pejzaże na ścianach, naprawdę były niesamowite. Szliśmy w dłużącej się ciszy, gdy w końcu stanęliśmy przy ogromnych, rzeźbionych drzwiach. Zachwyciły mnie przedstawione na drzwiach postacie, wilków, wilkołaków, smoków, magów, wróżek... Opowiadały całą historię! Jednak nie było mi dane, dokładnie ich obejrzeć, gdy Jasmine wepchnęła mnie do sali. Sala była ogromna, wysoka, pusta, z ogromnymi oknami z witrażami, przedstawiające różne walki, lecz w jej centrum znajdował się tron, a na nim siedział sam Lord w czarnej zbroi. Delikatnie się wzdrygnąłem słysząc dźwięk łańcuchów, więc był tu też jego smok. Gdy tylko się zbliżyliśmy do lorda, skala mojego przerażenia rosła, nawet specjalnie nie zareagowałem, gdy Jasmine zmusiła mnie do uklęknięcia. Cały czas wpatrywałem się w zamaskowanego Lorda.

- Colin McRae - powiedziała spokojnie dziewczyna za mną. Lord powoli wstał ze swojego miejsca, odwzajemniając moje spojrzenie powoli sięgnął po swój hełm. 

Właśnie miałem poznać tożsamość samego Lorda ciemnej strony... 



***

Wow, rok przerwy ... ಠ⌣ಠ

Strażnicy Smoków IIWhere stories live. Discover now