25. Strzała Oblivio lekarstwem na wszystko?

927 57 4
                                    

*Marinette*

Kiedy usłyszeliśmy, że ktoś się zbliża, bliźniaki ruszyły się z miejsca, jak poparzone. Mavis zajęła się swoim smokiem, natomiast Adrien pobiegł ze mną w kierunku okna. Otworzywszy je, wypuścił mnie z pokoju swojej siostry.

- Ukryj się na razie w pobliżu, a jak teren będzie czysty, od razu cię zawołam. Wtedy dokończymy naszą rozmowę. - polecił, a ja spojrzałam na niego gniewnie. 

- Nie wiem, czy jeszcze mamy o czym rozmawiać.

- Oczywiście, że mamy. Daj mi szansę to wszystko wyjaśnić, proszę. - Adrien spojrzał na mnie błagalnie, więc westchnęłam ze zrezygnowaniem.

- Jaa... chyba będę potrzebowała więcej czasu, żeby przemyśleć sobie kilka spraw. 

- Rozumiem, ale proszę cię, jeszcze nas nie skreślaj. Ani, jako parę superbohaterów, ani jako po prostu parę. - nie było czasu na to, żeby odpowiedzieć, bo spodziewaliśmy się nieciekawego towarzystwa. Wyskoczyłam więc przez okno, nie udzielając mu jej. To wszystko nie mieściło mi się w głowie. Adrien jest Czarnym Kotem i do tego synem Władcy Ciem. Mavis to Butterflix i na domiar złego zna tożsamości nas wszystkich... Nie, ja nie pozwolę jej się szantażować. Pójdę do Mistrza Fu i opowiem mu o wszystkim nawet za cenę ujawnienia mojego prawdziwego nazwiska samemu Władcy Ciem... Tylko... Tylko, co z Adrienem? Rozumiem to, dlaczego nie chciał nikomu nic mówić. Nie myśli w tej sytuacji racjonalnie, ponieważ chodzi tu o jego rodzinę. Niestety, ale wychodzi na to, że będę musiała myśleć racjonalnie za nas oboje. Muszę stać się dla niego głosem rozsądku i jakoś wytłumaczyć mu, że choć to jego krewni, są to też nasi śmiertelni wrogowie, przed którymi mamy obowiązek uchronić tysiące niewinnych ludzi. Z tymi myślami zahaczyłam jojo o najbliższy budynek i pofrunęłam przed siebie w celu odnalezienia Strażnika. Oby tylko Adrien zdołał mi to później wybaczyć. Kocham go i nie chciałabym go stracić, ale jako superbohaterka, muszę robić co należy.

*Mavis*

Lecąc na Paziu, razem z Czarnym Kotem wypatrywaliśmy Biedronki, która najprawdopodobniej poleciała z nowo zdobytymi informacjami do Strażnika Miraculów. Obyśmy ją znaleźli, zanim ona znajdzie jego. Dopisało nam szczęście, ponieważ na jednym z dachów ujrzałam nakrapianą bohaterkę. 

- Jest! - wskazałam bratu cel naszych poszukiwań. Choć Biedronka przemieszczała się całkiem szybko, raczej powinnam mieć możliwość zatrzymania jej. Dobyłam swojego łuku oraz jedną ze strzał. Chyba już wiem, połączenia mocy jakich złoczyńców teraz powinnam użyć.

- Mavis... - Adrien zacisnął mi dłoń na przedramieniu, więc bez słowa spojrzałam na niego przez ramię. Bliźniak spoglądał na mnie stanowczo, co w jego kocim wydaniu wyglądało jeszcze bardziej przerażająco. - Pod żadnym pozorem NIE WOLNO ci jej skrzywdzić. 

- Wiem, pamiętam, co ci obiecałam. - odpowiedziałam pewnie, ale przede wszystkim, szczerze. Naprawdę nie chciałam zrobić krzywdy Marinette, ale musieliśmy ją jakoś zatrzymać, zanim ta dotrze do Mistrza Fu. Adrien zabrał rękę z mojego przedramienia, co dało mi pełną swobodę na oddanie strzału. - Tryb stroju, Imprezowicz. Tryb strzał, Mrożyciel. - mogąc przewidzieć każdy ruch Biedronki, strzeliłam do niej lodową strzałą, co skutecznie unieruchomiło jej nogę. O taki efekt właśnie mi chodziło. Wylądowaliśmy na dachu przed przemienioną Marinette, chcąc z nią jeszcze raz pogadać. Paź ledwie zdążył dotknąć łapami podłoża płaskiego dachu, a mój brat już z niego zeskoczył, po czym podbiegł do swojej ukochanej. Ja również zeszłam ze smoka, ale nie ruszyłam za bratem, a jedynie oparłam się o swoje Sentimonster i oczekiwałam na rozwój wydarzeń. Zdawałam sobie sprawę z tego, że oni potrzebują teraz chwili dla siebie bez mojego wtrącania się. Nienawidzę odpuszczać, ale mimo tego, jak wiele razy już tłumaczyłam Adrienowi, że dla bezpieczeństwa Marinette, nie powinien łazić za nią w swej cywilnej postaci, dziś czuję, że jestem im obydwóm winna nie wcinanie się między nich chociaż ten jeden jedyny raz. 

Miraculum : Córeczka TatusiaWhere stories live. Discover now