Trzydzieści Osiem

716 47 9
                                    

Eunbi podeszła do Taehyunga gdy tylko go zobaczyła. 
- Gdzie byłeś, Tae?
Taehyung spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko, przepraszająco. Choć w duchu wcale nie żałował tego, że ulotnił się na jakiś czas.
- Byłem w łazience. Źle się poczułem, ale już jest lepiej... Yoongi cały czas był ze mną.
Eunbi kiwnęła głową, że rozumie. Prędzej pomyślałaby, że Tae zdradza ją z inną dziewczyną niż z jakimkolwiek chłopakiem, więc przyjęła to wytłumaczenie. Nie zdziwiłaby się jednak gdyby Yoongi okazał się jedynie zasłoną dymną, wymówką żeby zamydlić innym oczy. Ochroniarz jednak wydawał się być porządnym człowiekiem, a to, że z taką gorliwością podchodził do pilnowania Tae było według niej godne podziwu. Przecież niewiele osób z takim zaangażowaniem podchodzi do swojej pracy, prawda? Zastanawiała się ile mu płacą, ale nie chciała być niegrzeczna więc nie pytała. W końcu jeszcze nie była w tej rodzina i nie powinna myśleć o ich zasobach finansowych. 
- Na pewno dobrze się czujesz?... Jeśli coś będzie nie tak, powiesz, prawda? Yoongi na pewno odwiezie cię do domu... Nie obrażę się jeśli mnie zostawisz... Zdrowie najważniejsze.
Pogładziła delikatnie dłonią policzek ukochanego i uśmiechnęła się czule. Jej serce zabiło mocniej gdy zobaczyła to spojrzenie pełne uczuć. Nie wiedziała co oznaczają te iskierki w oczach, ale podobało jej się to. 
Tae zaś uradował się na myśl, że może wcześniej wrócić do domu. Żałował, że wcześniej na to nie wpadł. Z drugiej jednak strony nigdy wcześniej nie musiał myśleć nad wymówkami, a takie bale były przyjemne. Dobrze jednak było mieć drogę ucieczki. 
- Tak zrobię... Na razie jest dobrze, nie musisz się martwić.
Uśmiechnął się i ukradkiem puścił oczko Yoongiemu, który przysłuchiwał się całej rozmowie i czekał już teraz tylko na znak kiedy się stąd ulotnią.

Jimin i Jungkook z rozbawieniem przyjęli wiadomość o tym, że Tae planuje wcześniej opuścić imprezę. Sami planowali wtedy powiadomić rodziców, że też wracają. Mimo wszystko oficjalne bale nie były tak zabawne. Jin i Joon już wyszli tłumacząc się pracą - w sumie nawet nie skłamali, ale zdecydowanie mogli zostać dłużej. Po prostu chcieli spędzić czas sam na sam...
Eunbi obserwowała Taehyunga zmartwiona, a Tae zaczynał mieć wyrzuty sumienia. Nie chciał żeby przez niego dziewczyna przestała się dobrze bawić. 

Hyeon stanęła obok Eunbi z kieliszkiem wina. Upiła łyk, obserwując przy tym jak jej syn rozmawia ze swoim dziadkiem. Uśmiechnęła się lekko.
- Jak się bawisz?
Eunbi uśmiechnęła się lekko. Również skierowała wzrok na Taehyunga. Miała wrażenie, że są ze sobą bliżej, ale z każdym dniem coraz bardziej miała ochotę odseparować go od jego znajomych. Miała wrażenie, że oni wszyscy nie pozwalają im na normalny związek.
- Dobrze, Tae bardzo dba żebym się nie nudziła.. Dużo tańczymy i rozmawiamy... Ale ma też obowiązki.
Hyeon kiwnęła głową, rozumiejąc o co chodzi. Taehyung, mimo, że zaplanowała mu inną karierę, od dziecka starał się spędzać dużo czasu ze swoim dziadkiem. Nie oponowała bo dzięki temu jej mały chłopiec znał dużo ważnych osób, którzy mogli go wesprzeć w późniejszych latach. Teraz też Tae pokazywał, że jest idealnym dziedzicem. Wyglądał bardzo dobrze, wypowiadał się elokwentnie, Doyoung go wychwalał, podobnie jak kilka innych ważnych osób. Była zadowolona z tego jak sobie radził. Była pewna, że wyrósł na tak cudownego chłopca tylko dzięki temu, że była dla niego taka surowa i stawiała przed nim dużo wyzwań. Uważała, że robi dobrze traktując go w ten sposób, szczególnie, że pozwalała mu przecież na tak wiele... Zgadzała się na niektóre imprezy i wyjazdy. No i zgodziła się żeby wyszedł jeśli gorzej się poczuje, więc nie powinien narzekać. 
- Nie możesz oczekiwać, że będzie ci poświęcał swoją uwagę. Małżeństwo z tobą jest już pewne, ale pozycję musi zdobyć.

-------
Szykuje się dużo wolnego... więc chyba też dużo pisania...
Oby była wena

Be silent \Taegi\Où les histoires vivent. Découvrez maintenant