Czterdzieści Siedem

610 47 10
                                    

Taehyung stał w kuchni, krojąc warzywa do obiadu. Jego dziadek kupił je specjalnie, żeby Chłopcy zjedli co innego niż gotowe dania, które trzeba było wrzucić do piekarnika, mikrofali lub nie wymagały zbyt dużych umiejętności. To, co teraz robił, też nie było zbyt skomplikowane, ale trzeba się było trochę przy tym namęczyć. I oczywiście musiał wszystko robić sam. Dziadek stwierdził, że on jest za stary, a Yoongi musi odpoczywać. Oczywiście, Tae wiedział, że to tylko wymówka. Doyoung chciał po prostu porozmawiać z Yoongim sam na sam. Stresowało go to. Ojciec nie angażował się w tą relację. Obserwował ich i pomagał ukrywać, ale uważał, że skoro Tae nie mówił nic o głębszych uczuciach, to zwykły romans i nie ma sensu bardziej się w to zagłębiać. Dziadek był inny. Za bardzo uwielbiał swoje wnuki i był gotowy zrobić wszystko żeby je chronić. I Taehyung się trochę tego obawiał. Nie wiedział czego może się spodziewać po swoim dziadku. Nie chciał żeby ta rozmowa coś zmieniła między nim a Yoongim. Nie mógł go stracić. Właśnie dlatego tak mocno trzymał nóż w swojej dłoni. Dlatego czuł, jak drży ze stresu. I choć jego twarz nie wyrażała niepokoju, była neutralnie obojętna, zamyślona, to w jego wnętrzu szalały emocje.

Yoongi mógł zdecydowanie stwierdzić, że Tae był młodszą kopią swojego dziadka. Widząc przed sobą Doyounga mógł sobie doskonale wyobrazić jak w jego wieku będzie wyglądał Tae i zdecydowanie mu się ten widok podobał. Nie zdawał sobie wcześniej sprawy z tego, że ma nadzieję być z tym chłopakiem tak długo. Nie zastanawiał się nad tym jednak zbyt długo gdyż rozmowa z panem Kimem skutecznie odciągnęła jego myśli. Mężczyzna był inteligentny i zabawny. Widać było, że Tae spędzał z nim dużo czasu. Za każdym razem, gdy pojawiał się temat Taehyunga, lub jego kuzynów, na twarzy Doyounga malował się czuły uśmiech. Yoongi musiał się przyznać przed sobą, że wcześniej mimo wszystko nie wierzył, że ten mężczyzna może być tak sympatyczny. Nawet jeśli był naprawdę miły za każdym razem gdy się widzieli, zwykle mimo wszystko zachowywał się też bardzo formalnie. Tutaj był rozluźniony. Zdecydowanie wolał tą wersję pana Kima.
- Mogę wiedzieć co czujesz do mojego wnuka?
Yoongi uśmiechnął się lekko i skierował wzrok ku kuchni, z której wydobywała się cicha muzyka i nucenie Taehyunga.
- Jest dla mnie bardzo ważny...
- Kochasz go?
Yoongi spojrzał na mężczyznę i zmarszczył brwi, wyprostował się mimowolnie, trochę w reakcji obronnej.
- Nie uważa pan, że jeśli miałbym to wyznać, najpierw powiedziałbym to jemu?
Doyoung uśmiechnął się lekko, tajemniczo. On wiedział - widział ich spojrzenia i subtelny dotyk. Wcześniej ich nie dostrzegał, ale gdy już poznał prawdę, trudno było ich nie obserwować i nie dostrzec tego przyciągania. Brał to za przyjaźń, silną, braterską relacje. Teraz jednak mógł zobaczyć te iskry między nimi. Bawiło go trochę, że oni sami tego nie widzą. Był ciekaw kiedy zrozumieją, że to nie tylko sympatia i pociąg fizyczny.
- Chcę go tylko chronić, Yoongi. Wybacz, że jestem tak bezpośredni.
- Ochrona to moje zadanie. Nie pozwolę żeby stała się mu krzywda...
- Wiem, Yoongi. Ufam ci. Wiem, że go nie skrzywdzisz.
Yoongi zmarszczył brwi. Czuł, że robi się niezręcznie. Przynajmniej z jego strony. Bo Doyoung, jak prawdziwy biznesmen sprawnie zmienił temat. Yoongi czuł jak napięcie od niego odchodzi, ale... Czuł, że tylko jedna osoba może go teraz w pełni uspokoić.
- Pójdę sprawdzić jak Tae sobie radzi. Znając go, mógł się pokaleczyć.
Doyoung kiwnął głową, ukrywając uśmieszek za szklanką soku.

Tae wrzucał warzywa na patelnię, gdy poczuł obejmujące go ramiona. Uśmiechnął się lekko.
- Yoongi... oparzysz się...
- Spokojnie... Jak ci idzie?
Tae ostrożnie obrócił się w silnych ramionach, by móc spojrzeć w oczy Mina.
- Dobrze, niedługo będzie gotowe...
- Co wymyśliłeś?
Yoongi pocałował delikatnie usta swojego chłopca, stęskniony jego bliskości. Mimo, że spędzali ze sobą każdą chwilę, obecność Doyounga sprawiała, że musieli przystopować z czułościami z szacunku do starszego.
- Makaron ryżowy z warzywami i kurczakiem... Nie chciałem przekombinować...
Uśmiechnął się lekko i pogładził Yoongiego po policzku.
- Chyba przyzwyczaję się do tego, że mi gotujesz.
Zaśmiał się Yoongi, cały czas przytulając do siebie Taehyunga. Nie chciał go puszczać.
- Pff. NIE MA NAWET TAKIEJ OPCJI. Na pewno nie będę gotować za każdym razem. Jak poczujesz się lepiej ty będziesz gotował mi..
- A możemy gotować razem?
Tae zarumienił się lekko.
- M.. Możemy.

Be silent \Taegi\Where stories live. Discover now