Rozdział 1 Zbudzona

98 11 20
                                    


Anna nie była w stanie określić dokładnego momentu kiedy się obudziła. Wiedziała tylko, że w pewnym momencie powstała po szesnastu latach nicości. Jedynym co pamiętała z tego momentu, była ciemność i nieprzenikniony chłód. Czuła że jest mokra, nie była pewna czy nie leżała wciąż w płynie kriogenicznym. Spróbowała otworzyć oczy. Nie dała rady. Spróbowała poruszyć dłonią. Nie dała rady. Jej ciało nie chciało słuchać jakichkolwiek poleceń. Nie była w stanie nawet panikować, nie czuła nic po za zimnem. Wiedziała tylko że istnieje i że albo jest mokra, albo wciąż jest zanurzona w płynie kriogenicznym. Nagle poczuła skurcz i zdała sobie sprawę, że do tej pory była zanurzona i że w tym momencie płyn kriogeniczny dopiero wylewał się z kapsuły. Otworzyła oczy, skrzynia była otworzona, widziała że jest w hali, w której były inne zamrożone kobiety. Spróbowała wstać, gdy usłyszała głos kobiety:

-Spokojnie, leż, twój organizm potrzebuje czasu by wrócić do normalnego stanu.

- Czy ja... - spróbowała ułożyć pytanie

-Tak - przerwała by zerknąć na tabliczkę z jej imieniem – Anno, jesteśmy już na Lucernie. Kolonia będzie utworzona. – powiedziała kobieta a Anna kaszlnęła – wszystko się zgadza. Ziemia nadaje się pod uprawę, atmosfera do oddychania a woda, po przefiltrowaniu nadaje się do picia. Jak na razie nie wykryto żadnych stworzeń zagrażających ludziom – jej głos był bardzo uprzejmy – ale teraz przygotuj się na szybkie opłukanie cię wodą, w celu spłukania resztek płynu kriogenicznego.

-co... - spróbowała zapytać Anna, ale jej kapsułę zalała fala orzeźwiającej wody, która zniknęła równie szybko jak się pojawiła.

-Nie było tak strasznie... teraz powtórzymy ten proces jeszcze trzy razy i dodamy do wody kilka specjalnych substancji, dzięki czemu twój organizm wyjdzie ze stanu hipotermii

-e – spróbowała coś wydukać, jednak jej staranie spełzło na niczym. Kolejne trzy fale wody zalały jej kapsułę, podobnie jak pierwsza, znikały nim zdążyła zobaczyć skąd się biorą i gdzie odchodzą. Każda fala była cieplejsza od poprzedniej.

-Dobrze. Twoje rzeczy zostaną tutaj do póki budowlańcy nie skończą obozu. Zostawiam ci tu dwa ręczniki i ubranie które miałaś na sobie przy zamrażaniu– znowu przyjrzała się by spojrzeć na tabliczkę –Zacznij iść do sali numer jeden gdzie dostaniesz swoją racje żywnościową. Twoje ciało będzie przez następne dwie godziny mniej sprawne niż zwykle, nie przestrasz się tego. A na razie żegnam, musze wybudzić inne osoby. – powiedziała i odeszła.

To był ten moment gdy Anna przypominała sobie o tym że jest naga. Zarumieniła się i szybko rzuciła się po ręcznik, ruch ten okazał się zbyt gwałtowny dla jej osłabionego, hibernacją ciała i poczuła szybki puls bólu jej mięśni. Syknęła po czym spróbowała ponownie, tym razem wolniej. Zaczęła się wycierać, jak po zwykłym prysznicu. Wycierając się, Anna zdała sobie sprawę, że jest strasznie głodna. Co się dziwić... nie jadła niczego od szesnastu lat. Zaśmiała się pod nosem i zaczęła się ubierać a następnie iść w stronę miejsca wydawania racji. Idąc nałożyła sobie ręcznik na włosy. Przyjrzała się także budzącym się pozostałym kolonizatorką. Naliczyła, że w tej chwili budzeniem zajmowało się osiemnaście kobiet. Gdy wyszła z hali zamrożonych kobiet, zauważyła że wiele osób było już wybudzonych, niektórzy rozmawiali, inni jedli racje żywnościowe a jeszcze inni dopiero kierowali się po ich odbiór. Sala numer trzy wyglądała jak typowa stołówka, z tym że krzesła i stoły były przymocowane do ziemi a jedzenie wydawały automaty. To był też moment, gdy Anna zrozumiała czemu tak mało osób wybudzało śpiących... by zlikwidować kolejki. Gdyby nagle wszyscy się obudzili, kolejki sięgały by tutejszej gwiazdy. Dzięki powolnemu budzeniu się, kolejki do każdego miały po trzy-cztery osoby. Dziewczyna stanęła w kolejce do jednego automatu, po chwili kolejka się skończyła, dziewczyna położyła dłoń na skanerze i odebrała swoją racje oraz komunikat o tym że po lewej jest wydawana woda zdatna do picia oraz że następną racje może odebrać za trzy godziny. Wodę wydawał zwykły automat z wodą. Usiadła przy jakimś stoliku i przyjrzała się swojej racji. Była to, uformowana w kwadrat, przypominająca batona, bez kształtna substancja, smakująca jak mleko w proszku zmieszane z soją i mąką o konsystencji czerstwego tofu – więc to będę jeść przez najbliższy czas – pomyślała na głos Anna. Po skończeniu posiłku, dziewczyna zaczęła zwiedzać budynek w celu odnalezienia łazienek. Po ukończeniu tego celu po prostu gdzieś usiadła, nie wiedząc czy w ogóle może wyjść z arki. Oparła się o jakąś ścianę i zaczęła patrzeć się na przechodzących wokół niej ludzi, czekając na to, aż zostanie wyznaczona jako czyjaś asystentka.

Gdy tak stała, w pewnym momencie została odnaleziona przez jedyną osobę którą znała na ziemi-jej ojca. Mężczyzna widząc ją uśmiechnął się więc wszystko z nią dobrze pomyślał. Nie wiedział jak się z nią przywitać, podszedł więc do niej i wypalił:

-Witaj córeczko, jak się spało? – naprawdę nie wierzył że to tak powiedział

-em... - dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć jeszcze bardziej niż jej ojciec – dobrze. A ci? – więc ich rozmowa wyglądała jak zwykłe niedzielne powitanie przy smażeniu jajecznicy.

-Też dobrze. – odparł krótko – tak swoją drogą, przedstawi cię osobie której będziesz asystować .dobrze?

-Ok – potwierdziła krótko i zaczęła iść tam gdzie poprowadził ją ojciec.

Anna ze swoim ojcem, weszła do Sali oznaczonej numerem sześć.

-To laboratorium – powiedział jej ojciec zapraszając dziewczynę do środka. W pokoju kręciła się grupa ludzi ubranych w kitle, słysząc fragmenty rozmów, Anna domyśliła się że wszyscy chcą teraz zbierać próbki z Lucerna, oraz że każdy z nich ma już wydzielone co ma zebrać i zbadać. Gerald i Anna podeszli do pewnego mężczyzny. Był Azjatą o czarnych włosach i brązowych oczach. Anna nie była pewna jak on to zrobił, ale jego włosy były w dosyć mrocznym stylu ułożone żelem. Dziewczynę zaczęło ciekawić kiedy oni właściwie przyjechali na Lucerna i ile czasu minęło zanim została obudzona. Ojciec Anny powiedział:

-Okej. Jiro to jest Anna, Anna to jest Jiro. Anna będzie twoją asystentką Jiro, Jiro będzie twoim szefem córciu. Poznajcie się pa. – powiedział i wyszedł z prędkością przekraczającą szybkość Arki.

-Em hej – przywitała się Anna.

-Więc nazywasz się Anna tak?

-Tak, Anna Anderson. A ty? – spytała stykając swoje dwa palce wskazujące.

-Nazywam się Tatsuo Jiro*. Mam dwadzieścia cztery lata i jestem tu jako naukowiec. A teraz idziemy na plener. Bierz moją torbę i idziemy. – powiedział, wskazał na leżącą torbę i zaczął wychodzić z pokoju. Anna po prostu przełożyła sobie torbę przez ramie i ruszyła za mężczyzną.


*Jiro jest Japończykiem, a Japończycy przedstawiają się w szyku "Nazwisko Imię" , więc tak Jiro to imię a Tatsuo nazwisko

*Jiro jest Japończykiem, a Japończycy przedstawiają się w szyku "Nazwisko Imię" , więc tak Jiro to imię a Tatsuo nazwisko

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Dziękuje za przeczytanie. Mam nadzieje że ten rozdział Ci sie podobał, oraz że zostawisz komentarz, lub oddasz głos.  Zdecydowałam że rozdziały będą krótsze od prologu, ich długość będzie idealna na przeczytanie ich na szybko, siedząc w toalecie lub czekając w jakiejś kolejce. 

Miło by było za oddanie głosu. Czemu? Z dwóch powodów:

1) Im więcej głosów ma dane opowiadanie, tym większa szansa że się komuś wyświetli

2) To dla mnie informacja, że to co pisze sprawia komuś radość :)



Więc to na tyle i jako że mamy teraz tgw "korona ferie" to przez najbliższy czas będe mieć większą aktywność


Było by mi też bardzo miło za udostępnienie tej książki dalej... serio... nie pisze fanfików, więc o czytelników nie jest łatwo :(


To na tyle

Miłego dnia nocy


PS: mogę wykonać okładkę lub jakąś inną grafike w zamian za zwykłe polecenie lub udostępnienie 

Obiecana ziemiaWhere stories live. Discover now