Rozdział 5 Niepewna

42 7 14
                                    


Dni mijały po woli zmieniając się w tygodnie. Nim ktokolwiek się zorientował, drukowanie miasta zakończyło się i wszyscy kolonizatorzy, otrzymali własne lokacje. Mieszkania były różnej wielkości, zależnej od tego jaki status mieli mieszkańcy. W przypadku pomocników, takich jak Anna, mieszkania, były czymś w stylu przybudówek do lokacji ich opiekunów. Było to zwyczajne nano-mieszkania, takie jakie były modne w dwa tysiące czterdziestym, gdy problem przeludnienia w USA, zaczął dawać o sobie we znaki. Aktualnie wyposażenie wszystkich domów, było bardzo minimalistyczne. Było tam tylko to co było najbardziej potrzebne. Większość domów nie miała nawet lustra. Nie były też pomalowane, więc było dokładnie widać, z czego zostały zbudowane. Jako że nic też nie było aktualnie zagrożeniem, domy nie miały nawet szyb. Oczywiście wszystko miało być lepiej wyremontowane w przyszłości.

Anna dotykała ścian swojego nowego domu, były stworzone z kamienia znalezionego na Lucernie, nazywanym dune, zmieszanym z ziemską gliną . W zasadzie była to jej pierwsza własna własność. Cała przybudówka, była tej samej wielkości co jej pokój na Ziemi. Jednak czuła z niego dumna. Uczucie to było bez większego sensu, w końcu każdy kolonizator, miał dostać mieszkanie, w dodatku większość większy niż u Anny. To był też moment, kiedy cieszyła się, że zabrała z Ziemi swoje lustereczko. Było małe, kieszonkowe, ale lepsze takie niż żadne. Przyjrzała się swojemu odbiciu, jej cera, była mniej więcej taka sama jak na Ziemi, no może ciupkę bardziej opalona. Uśmiechnęła się, jak widać bliskość gwiazdy Proximy Centauri, nie była tak szkodliwa, jak mogło by się wydawać. Atmosfera planety działała cuda. Temperatura bliska ziemskiej, na planecie, która w układzie słonecznym, znajdowała się jeszcze przed Merkurym. Odłożyła lusterko na swoje łóżko, przypominające bardziej futon*, wzięła swoją torbę i wyszła z przybudówki do mieszkania Jiro. Mężczyzna siedział na podłodze, widocznie o czymś myśląc. Anna podeszła do niego i powiedziała:

- Więc. Gdzie zbieramy dzisiaj próbki?

-Cóż – spojrzał się na nią – na razie większość próbek mam zebrane. Teraz zostały tylko próbki wody, piasku i roślinności przy plaży – wstał i wziął swoją czarną torbę – wiesz, lepiej wiedzieć czy Lucerniański muł, nie jest oparty na siarkowodorze i czy kontakt z nieprzefiltrowaną wodą nas zabije.

-Rozumiem – zaśmiała się

-To nie żarty. Według skanów ten scenariusz jest całkiem możliwy. Pewne jest tylko, że na tej planecie muł jest oparty na czymś, czego budowa przypomina siarkowodór.

-Huh? Tak właściwie jak działały te Skany

-Nie wiem. Jestem mineralogiem, nie astronomem. W tej dziedzinie, podobnie jak ty ciepię na analfabetyzm naukowy. Ale nie jestem płaskoziemcą by wyjaśniać swoje luki szukaniem kłamstw. – złapał za klamkę

-Em – podrapała się z tyłu głowy

-Chodź – wyszedł z domu, a Anna za nim

Dzisiejsze badania były tak samo nudne jak zazwyczaj. Z tym że dzisiaj Jiro był bardziej ostrożny przy pobieraniu próbek niż zazwyczaj. Czyżby Lucerniańska woda była naprawdę taka niebezpieczna? Kilka chwil później, Anna na własnej skórze sprawdziła czy woda faktycznie jest zabójcza, przypadkowo do niej wpadając. To był jeden moment przeciągnięcia się i stracenia równowagi, by znaleźć się w wodzie. Wpadając Anna niemal nie pociągnęła Jiro za sobą.

-O kur – powiedział szybko Jiro i podał Annie dłoń by pomóc jej wyjść z wody, dziewczyna była cała w mule, piasku i wodzie – jesteś cała?

-Tak – odparła zgarniając zamoczone włosy z twarzy

-Wpadłaś do wody – powiedział

-Zauważyłam – odetchnęła

Obiecana ziemiaWhere stories live. Discover now