#24. Zemsta matką morderców - normal_psycho

204 19 3
                                    

Autor: _fatum_ 

Tytuł: Zemsta matką morderców

Fandom: Harry Potter

Obie młodsze siostry Carlyn zostały zranione przez tego samego chłopaka i to przez niego obydwie popełniły samobójstwo, nie umiejąc poradzić sobie z złamanym sercem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Obie młodsze siostry Carlyn zostały zranione przez tego samego chłopaka i to przez niego obydwie popełniły samobójstwo, nie umiejąc poradzić sobie z złamanym sercem. Carlyn postanowiła się zemścić na owym chłopaku w ten sam sposób, w jaki on zniszczył jej siostry - rozkochać i zabić.

„Niszcząc je, zniszczyłeś i mnie, a tym samym przypieczętowałeś swój koniec. "

Zacznę od krótkiej dygresji, nie zliczę bowiem, ile razy myślałam nad tym, aby odmówić recenzji w tym wypadku. Wątpiłam w końcu, aby dziesięć bardzo krótkich rozdziałów zawierało wystarczającą partię materiału, nawet przy fakcie, iż historia została zakończona. Na mojej decyzji zaważyło jednak zakończenie i sposób prowadzenia fabuły, który... w mojej opinii pozostawia wiele do życzenia.

Ale wróćmy do początku, a raczej okładki. Jest ona dość estetyczna i przyciąga wzrok połączeniem mroku i ciepłych barw, choć żółty wydaje się aż za jasny. Jeżeli miałabym już na coś przy niej narzekać to widoczny brak polskich znaków w drugiej linijce. Tytuł mimo wszystko jest czytelny, co jest dużym plusem.

Opis ff sprawił mi jednak niemałą zagwozdkę. Jest bowiem interesujący i - nie powiem, że nie - motyw zemsty zakończonej zabójstwem jest czymś nietypowym, bo zazwyczaj nie wokół takich kwestii kręcą się ff z HP.

Wspomnę na początku, iż historia została umieszczona przez Autorkę w czasach pomiędzy Huncwotami a wydarzeniami z serii książek. W tym wypadku pojawiają się w opowiadaniu same OC, których niestety czytelnik nie jest w stanie poznać na przestrzeni dziesięciu rozdziałów.

Głównymi postaciami są Carlyn oraz Evan Moon, który mimo wszystko pozostaje zagadką aż do ostatniego rozdziału. W zasadzie bieg fabuły w całości obejmuje opis, a sama treść nie zadziwia, mogę wręcz rzec, że w całym ff najbardziej zaskoczyła mnie kastracja w tagach, po którym spodziewałam się krwawych scen i opisów tortur.

Które dostałam, ale nie w takiej formie, jakiej się spodziewałam.

Carlyn to wierny Śmierciożerca, jest oddana Czarnemu Panu i pragnie go zadowolić, w pewnym momencie można odnieść wrażenie, że to staje się nawet jej celem, zamiast zemsty za siostry. Te - co wiadomo z opisu - popełniły samobójstwo przez pewnego chłopaka, który okazuje się mugolem.

W tym miejscu chciałabym przejść już bezpośrednio do treści, jednak wpierw chcę zwrócić uwagę na to, że w Zemście daty nie mają znaczenia, a raczej zostały zwyczajnie pominięte. Carlyn wysyła wspomnienia Lordowi Voldemortowi, który wedle kanonu... Ledwie żyje i jest uznany za martwego, bo nie istnieją szanse na to, aby akcja działa się w trakcie jego życia. Matka dziewczyn jest bowiem niewiele starsza od Huncwotów - nie będę tu zdradzać tego, kim jest, aby nie psuć niespodzianki - przez co Carlyn mogłaby przyjść na świat maksymalnie pięć lat przed Potterem. Nie miała szans na znalezienie się w tym czasie w Hogwarcie, nie mówiąc już o jego ukończeniu.

Wracając, opowiadanie składa się z ośmiu krótkich listów, w których Carlyn raportuje swoje postępy przy tytułowej zemście, przez co na poznanie bohaterki pozostaje bardzo mało treści. Ja sama odebrałam ją, jako zdecydowanie negatywny charakter. Czytelnik nie czyta, bo jej kibicuje, bo zwyczajnie nie wie z kim ma do czynienia. Można posądzić nastolatkę o psychopatię albo problemy z agresją i... o bycie dzieckiem ze złamaną psychiką. Od początku chce zabić, ale nie są pokazane jej myśli, czy emocje. Zostaje przedstawiona jako marionetka z jednym celem i jest tak prowadzona do samego końca, co może skłonić czytelnika do kibicowania Evanowi, którego wersji wydarzeń nikt nie zna.

Bohaterka przy nim pozostaje wydmuszką, niepokonaną i robiącą wszystko, aby zabić. Jestem przy tym przekonana, że gdyby uzupełnić rozdziały o opisy i akcję, niezawierające się jedynie w listach, Carlyn stałaby się nową postacią. Zamiast odrzucać, jej emocje wymieszane z oporem oraz myślami o siostrach, mogłyby przekonać czytelnika, że w jej działaniach jest sporo racji i, w swoim zagubieniu, zasługuje na dokonanie zemsty.

Tak jednak nie jest, a gdy wendeta w końcu się dopełniła, jedyne co osobiście czułam to szok i zrezygnowanie. Wpłynęły na ten stan zarówno opisy, niespodziewany seks, jak i ton, w jakim scena mordu została pokazana.

Nie powiem, do samego końca wierzyłam, że ff się w pewnej chwili odmieni i udowodni mi, że pobłażliwy uśmiech na widok rozdziału o długości dwóch akapitów był na wyrost, a ja zmuszona do powiedzenia wow. W jakimś sensie to miało miejsce, jednak z pewnością nie w pozytywnym znaczeniu.

Skrócę ten fragment tak bardzo, jak to możliwe - scena zbliżenia została przedstawiona zwyczajnie pobieżnie i obrzydliwie. Seks był wymuszony i wyraźnie jego jedyną rolą był sam akt, nic więcej. Nie miał on bowiem żadnego znaczenia dla późniejszych wydarzeń, poza rzuceniem tekstu o bólu spowodowanym za długim wzwodem. Tylko tyle i aż tyle.

Nie mogę niestety powiedzieć, aby tortury wypadły realistycznie, bowiem, czytając je, nie czułam nic poza ciągłym niesmakiem po opisach seksu w wydaniu nieletnich. W teorii były krwawe, jednak pisanie o kościach przechodzących przez skórę w kontraście z pisaniem krwią po ścianie... No nie wychodzi to wiarygodnie i mrocznie, najwyżej przypomina słynne ff z creepypast. Radziłabym przy takich scenach wpleść emocje bohatera, onomatopeje, myśli, czy choć trochę dramaturgii z którejkolwiek ze stron. Zadbać o to, żeby przedstawić odczucia bohaterki, pokazać jej żywą satysfakcję i wszystkie reakcje. To naprawdę dużo zmienia.

Jeszcze przed podsumowaniem muszę wspomnieć o zatrważającej ilości błędów ortograficznych, stylistycznych oraz interpunkcyjnych, jakie posiada to opowiadanie. Poleciłabym w tym wypadku gruntowną betę wszystkich rozdziałów, aby w trakcie czytania czytelnik nie odrywał się co chwilę od tekstu, aby syknąć.

Podsumowując, nie uważam Zemsty za dobry fanfik, czy chociażby opowiadanie samo w sobie. Ma wiele błędów i luk, które sprawiają, iż ciężko się czyta i wczuwa w treść. Jednak nie zmienia to faktu, że po poprawkach - w niektórych momentach niemal gruntownych - historia nabrałaby barw i byłaby w stanie porwać czytelnika. Zwłaszcza, jeżeli Autorka zdecyduje się rozpisać relacje i je urzeczywistnić. Niestety, na chwilę obecną nie czułam się porwana przez tekst, ale wierzę, że niedługo już tak nie będzie.

Pozdrawiam,

Żydziu ➳

Alko Recenzje |fanfiction|Where stories live. Discover now