Nowa Droga

3 1 0
                                    



Ramiona drżały mi z wysiłku. Płuca paliły wraz z każdym, kolejnym oddechem. Dni treningu były ciężkie. W końcu zamierzałem stać się członkiem Zakonu Wędrowców, więc dawałem z siebie wszystko. Nie dbałem o ból, uczucie zmęczenia czy protestujące ciało. Nie zostało mi nic z dawnego życia, zamierzałem więc jak najlepiej zacząć nowe.

Przytroczone ciężarki na nogach oraz ramionach dawały o sobie boleśnie znać, mimo to kontynuowałem bieg. Jeszcze tylko kilka okrążeń. Dla zabicia czasu poza kontrolowaniem każdego oddechu dużo myślałem.

Dziś mija cały rok, od kiedy znalazł mnie Alastor i zaproponował przyłączenie się do Zakonu. Jak twierdził, posiadałem potencjał oraz surową moc ukryta gdzieś wewnątrz mnie, którą będzie można uformować w zabójczą broń. Z początku mu nie wierzyłem. Ba, myślałem nawet, że to wszystko to jedna wielka przygoda w moim umyśle spowodowana Wodą Ognistą. To by był dopiero dobry odlot, ale zdarzały się takie rzeczy. Przygoda na haju.

Za każdym razem, gdy spoglądałem na zachodzące słońce, przypominały mi się płomienie trawiące moją dawną rezydencję.

Cóż oficjalnie dalej jestem Lordem na Kruczej Skale. Lordem bez majątku, wpływów ani statusu społecznego. Lordem spalonego wzgórza i spopielonego zamku.

Pojutrze ma się to zmienić, czeka mnie egzamin, od którego zależy moja przyszłość w Zakonie. Zamierzałem go zaliczyć na takim poziomie, że, aż wszystkim opadną szczęki. Zdam ten burzowy test, czymkolwiek by był. Stanę się Wędrowcem i wykorzystam własną moc, by chronić mieszkańców Imperium przed niebezpieczeństwami zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi. No i oczywiście tymi pochodzącymi z Krainy Cieni na zachodzie Imperium.

Mija rok, odkąd zacząłem trenować ciało, jak i umysł. Wciąż nie mogę uwierzyć, ile mocy znajdowało się wewnątrz mnie. Alastor twierdzi, że jeszcze nie rozwinąłem skrzydeł. Podobno wszystkim, czym dysponuje, a pod względem czystej surowej mocy jestem wyżej w hierarchii niż niektórzy weterani Zakonu, to tylko powierzchowna warstwa. Według Alastora prawdziwa moc drzemie głęboko we mnie i czeka na bodziec, który ją obudzi ze snu. Więc, gdy tylko kończyłem codzienne treningi kontrolowania mocy z Profesorem Lockiem oraz popołudniowe lekcje szermierki z sir. Khalem, udawałem się do chatki w głębi lasu, która służyła mi za tymczasową kwaterę.

Było to skromne mieszkanie z małym pokojem, paleniskiem oraz prymitywną łazienką. Nic w porównaniu do dawnej rezydencji. Jednak byłem w tym małym mieszkanku szczęśliwy. Miałem w nim wszystko. Znajdowała się tam moja biblioteka oraz magazyn ze sprzętem potrzebnym do treningów. Codziennie używałem innego, by urozmaicać ćwiczenia. Każdego wieczoru rozwijałem inne partie ciała, a podczas bezsennych nocy czytałem i czytałem. Od „Podstawowe Arkana Magii" przez „Mroczne Królestwa Zachodu", aż po „Legendy i Baśnie Starego Królestwa".

Nie mogłem więc narzekać na nudę. Nie czułem stresu, uważałem, że byłem przygotowany do egzaminu. Jeszcze tylko dwa dni. Ekscytacja brała górę, nie potrafiłem jej kontrolować.

Solaros zaczynał już zachodzić za horyzontem, był to znak, że pora skończyć trening. Dokończyłem ostatnie okrążenie i zacząłem truchtać w stronę chatki. Zatrzymałem się koło małego magazynu, zrzuciłem przepoconą koszulkę na ziemie i zacząłem odpinać ciężarki z przedramion. Gdy wszystkie spadły z głośnym stukiem na ziemie zająłem się tymi na kostkach.

Zostałem w samych spodenkach, bez dodatkowych obciążeń, jak po każdym treningu, zacząłem się rozciągać, żeby ulżyć obolałym mięśniom i skierowałem się w stronę domu.

Jak tradycja nakazuje dzień przed egzaminem, jest zawsze dniem wolnym, poświęconym na regeneracje oraz odpoczynek.

Ten rok miał być wyjątkowy. Podobno pierwszy raz od sześciu lat aż dwa Zakony przedstawiają swojego kandydata na pełnoprawnego członka. Wędrowcy nominowali mnie. Zakon Śniących również kogoś wybrał, jednak nie znałem nawet imienia ani wieku tej osoby. Wyczuwałem od wszystkich nadzieję, którą we mnie pokładali. Nie mówili mi tego, ale byłem pewien, że robili między sobą zakłady.

Zapomniane Opowieści: WędrowiecDonde viven las historias. Descúbrelo ahora