Pojedynek Czempionów

1 0 0
                                    


-Pamiętasz mnie? Jestem zdumiony. Myślałem, że mój kamuflaż był idealny, a jednak zwróciłeś na mnie uwagę. Czemu? – Śmierć zapytał dociekliwie.

-Nie padłeś ofiarą mojej mocy. Nawet dla przedwiecznego Wampira, byłoby to niemałe wyzwanie. – odpowiedział miękko.

Imperator zignorował dalszą konwersację i podszedł w stronę WszechOjca. Złożył mu głęboki ukłon oraz przyklęknął na jedno kolano.

-Oto mój wybraniec. Imperator będzie reprezentował mnie samego. – WszechOjciec przemówił wieloma głosami jednocześnie.

-Będę służył. – rzekł uniżenie Imperator.

-A wy dzieci, macie swoich Czempionów? – WszechOjciec zapytał grzmiącym głosem Thralla oraz Solarosa.

-Tak Ojcze, posiadamy ich, jednak wolimy zachować ich tożsamość w tajemnicy. – powiedzieli jednocześnie. Ich moc pulsowała.

-To daremne i zbędne. Znam ich tożsamości. – powiedział wesoło Śmierć.

-Mimo to, wolimy zachować to w tajemnicy do momentu wydarzenia. Nie martw się, są przygotowani. – powiedzieli chóralnie, niczym jedna istota.

-Śmierć, a kiedy poznamy Twojego Czempiona? – zapytał WszechOjciec.

-Ooo... już go znacie, myślę, że nie ma większej potrzeby go przedstawiać, chyba, że jeśli bardzo chcecie, mogę go przywołać w tym momencie. – odparł Śmierć, rozsadawiając się wygodniej w swoim tronie.

-Nie, sprawiedliwie będzie, jeśli i jego zatrzymasz w tajemnicy, w końcu to my mamy przewagę. – powiedział Solaros.

-Tego bym akurat nie powiedział. Dlaczego tak twierdzisz? – zapytał Śmierć.

-Nas jest trzech do jednego, a Imperator jest najsilniejszym człowiekiem, jaki chodził po tym świecie, dodatkowo został natchnięty mocą samego WszechOjca. Nawet moje naczynie nie jest tak potężne, a siły nie mogę mu odmówić. – odpowiedział pewnie Thrall.

-To nie sprawia mi problemu. Zaproponuję pewien układ, z którego każdy będzie zadowolony. Co powiecie na takie warunki? Dwa pojedynki. Pierwszy standardowo, mój Czempion przeciwko Czempionowi WszechOjca. – powiedział to z szacunkiem, chyląc głowę w jego stronę, jednocześnie ukazując drapieżne zęby.

-Tak, na to się zgadzamy, a dalsza część? – zapytał WszechOjciec.

-Jeśli mój Czempion wygra, a wygra na pewno, dam wam szansę na naprawienie swoich błędów. Wystawicie jednocześnie dwóch swoich Czempionów przeciwko mojemu. Czy potrafią współpracować? Czy to wam odpowiada? – zapytał Śmierć z błyskiem w oku.

-Czyś Ty zwariował? Dwóch przeciwko jednemu? Twój Czempion nie będzie miał najmniejszych szans. – krzyknął Solaros.

-Nie martw się, jeśli twierdzicie, że Imperator jest tak potężny, to musi trafić się jego godny zastępca, jeśli polegnie. Jeśli oczywiście zwycięży, wycofam się i oszczędzę wszystkie nędzne życia na świecie, który razem stworzyliśmy. Ktoś się sprzeciwia takim warunkom?

Na sali panowała cisza. Imperator się nie zgadzał, jednakże kim był, by kwestionować wolę Bogów? Jedyne co mógł zrobić, by pomóc swoim Bogom oraz poddanym, to wygrać nadchodzący pojedynek.

-W takim razie, złóżmy pakt. – Śmierć podsunął na środek stołu mały zegarek. Każdy z Bogów wyciągnął w jego stronę dłoń i upuścił kroplę mocy.

-Do zobaczenia na Arenie. – powiedział Śmierć, nim zniknął pośród ciemnej mgły z szeroko rozłożonymi skrzydłami.

Zapomniane Opowieści: WędrowiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz