11. Hemmings Wyklęty

952 92 130
                                    

            Umówmy się, nie mam zbyt wielu wspomnień z tamtej imprezy, bo pierwszy raz w życiu piłem alkohol w takich ilościach. Pamiętam, jak Ben powiedział, żebyśmy na siebie uważali, nie robili żadnych głupich rzeczy, dlatego oczywiście, gdy procenty na mnie zadziałały, chodziłem po obskurnym mieszkanku kolegów Michaela, reagując entuzjastycznie na rzeczy takie jak amfetamina chociażby.

Zawsze myślałem, że Clifford jest kompletnie rozrywkowy i nieodpowiedzialny za razem, otóż nie. Jestem mu cholernie wdzięczny, ponieważ gdy tylko wpatrywałem się w narkotyki z gwiazdami w oczach, on obejmował mnie ramieniem i całował znienacka, żeby odciągnąć moją uwagę od używek.

Całował znienacka. Jak to w ogóle brzmi. Tamta noc miała szczególne znaczenie, właśnie dlatego, że czułem się pierwszy raz tak naprawdę wolny. Znajomi chłopaka, których imion nie pamiętam, zagadywali do mnie, traktowali mnie tak, jakbym był dla Mike'a najważniejszy na świecie, a mój zalany mózg uważał, że to prawda.

Siedzieliśmy na kanapie, wsłuchując się w rytm ciężkiej, metalowej muzyki. Wypiłem kolejnego shota, pozwalając alkoholowi poniewierać swój żołądek. Złamałem wszystkie zasady Liz i miałem to w dupie.

Michael zajmował miejsce obok mnie, rozmawiając o czymś żywo z koleżanką, podczas gdy ja, kompletnie nie w temacie, zwróciłem uwagę na parkę przytuloną na fotelu obok. Młody mężczyzna, cały wytatuowany, obejmował młodą kobietę o podobnej aparycji. Chowała się w jego uścisku. Bawiła się jego dłonią, co jakiś czas on cmokał czubek jej głowy, a ona składała niewinne buziaki na jego szyi.

Zerknąłem w stronę Clifforda. Moje serce zabiło trochę szybciej, miałem cięższy oddech, przymrużone oczy, oddychałem przez usta. Mocno szumiało mi w głowie. Ale to było właśnie to, czego chciałem na tamten moment, zatem dlaczego nie mogłem tego zrobić?

No właśnie, Luke? Przecież to takie odpowiednie.

Uniosłem rękę Mike'a i sam się nią objąłem, na co ten uśmiechnął się głupio i przyciągnął mnie bardziej do siebie, ściskając moje biodro. Przygryzłem dolną wargę. Potarłem policzkiem o materiał jego bluzy, dlatego zaśmiał się pod nosem i obrócił głowę w moim kierunku.

- No co? – zapytał, unosząc jedną brew.

- No nic. – Wygładziłem materiał jego ubrania.

- To jest ten Luke, z którego robisz memy? – rzuciła jakaś laska, opierając się o drugie ramię Michaela.

- Tak, więc spadaj – odpowiedziałem za niego, więc parsknął śmiechem, co odwzajemniłem.

- Przystojny chłopak. – Poruszyła brwiami i odeszła.

Nie wiem, w której chwili między palce Michaela trafiła bletka ze zwiniętą w środku marihuaną. Wziął sporego bucha.

- Mogę? – Zatrzepotałem rzęsami, z nadzieją, że Mike się zgodzi.

- Nie, piłeś, nie wiem jak zareagujesz.

- No daj spokój, Mikey... - Poczułem dziwny ścisk w żołądku. Wszystko dookoła zaczęło mi się rozmazywać. Zacisnąłem usta w cienką linię, by nie zwymiotować. – Mikey...

- Kurwa.

Reszty nocy nie pamiętam. Tylko moment, gdy obudziłem się następnego dnia około czwartej popołudniu, w mieszkaniu mojego brata. Miałem okrutnego kaca mordercę. Wówczas zrozumiałem, dlaczego z reguły nie chodzę na libacje Ashtona.

chasing cars {muke}Where stories live. Discover now