37. Rocznica

467 55 16
                                    


- Co to kurwa ma być? - warknął, odsuwając laptop od siebie i spojrzał na zagubioną Larę. Obydwoje byli w wielkim szoku, żadne z nich nie miało pojęcia, jakim cudem takie nagrania znalazły się na mailu Hermann i kto je przysłał.

- Znasz tę dziewczynkę? - zapytała, wskazując na nastolatkę występującą w filmie. Kuba westchnął głośno, bo samo oglądanie filmu, który i tak nie przestawiał za wiele, było dla niego bardzo ciężkie. - Powiedz, że znasz. - dodała jeszcze, snując w swojej głowie scenariusz na potoczenie całej sytuacji.

- Nie, naprawdę nie mam pojęcia, kim ona jest. - odparł, spoglądając z bezradnością w oczy Lary. - Ale kim jest ten facet?! - wręcz wykrzyczał zapytanie, jednak odpowiedzi na nie nie mógł dostać. Nie od niej.

Cała noc minęła im na osobnym rozmyślaniu nad sprawą. Lara próbowała jakoś odkryć, kim może być dziewczyna z nagrania, a Grabowski zastanawiał się nad wizerunkiem faceta. Niestety film urywał się w momencie, w którym można było dojrzeć twarz mężczyzny, a dalszej kontynuacji nie mieli. Całe nagranie wstrząsnęło ich dwójką. I chociaż nie dojrzeli tam nic więcej, co z pewnością zapewniłoby im większe spustoszenie w głowie, to sama świadomość, że dziewczynka na nagraniu była gwałcona i tak bezbronnie siedziała na łóżku, oczekując swojej kary, przyprawiała ich o jeżącą się skórę na karku.

Obydwoje wcześniej mieli styczność z takimi sytuacjami tylko w filmach albo w telewizji, jednak w rodzinie żadnego z nich nie doszło do tak drastycznych przeżyć. Byli tymi szczęściarzami, którzy nie przeżyli tego na własnej skórze i nie musieli radzić sobie z koszmarnym ciężarem doświadczeń. Jednak samo nagranie, widok przerażonego dziecka, które nawet nie błagało o pomoc, a poddało się działaniom obleśnego faceta... To było za wiele.

- To nagranie jest z 2008 roku, znajomy informatyk pomógł mi to odkryć. - stwierdziła, schodząc z samego rana do salonu, w którym Kuba grał w jedną ze swoich gier na PlayStation. Przeszła obok niego i usiadła na narożniku, oczekując, aż do niej dołączy.

- Nie udało Ci się namierzyć danych jej, prawda? - zapytał, zatrzymując rozgrywkę i odrzucił, pada, na pufę, siadając obok Lary. W odpowiedzi pokręciła przecząco głową i przysiadła na swojej nodze, pokazując mu zdjęcia, które wycięła z nagrania.

- Na oko ma czternaście lat, czyli musiała być z dziewięćdziesiątego czwartego roku. - podzieliła się swoimi przypuszczeniami, zerkając co chwilę na Kubę. - Z tego, co pamiętam, to Krzysiek musi być z dziewięćdziesiątego trzeciego. Zapytaj go, może kojarzy dziewczynę ze szkoły, albo masz jakiegoś znajomego, który jest z podobnego rocznika. Na pewno ktoś musi ją znać, w tak małej wiosce...

- Hola, hola. Nie rób z mojego Ciechanowa jakiegoś Zakopanego, wcale nie jesteśmy tak małym miastem. - wtrącił się, zupełnie jak pies, który zaczął bronić własnej miski. Swoją postawą obronną wywołał na ustach Lary ogromny uśmiech, a ona wcale nie miała zamiaru go ukrywać.

- Dobrze, w Twojej aglomeracji ktoś na pewno będzie ją pamiętał, w końcu jak kogut na końcu miasta pieje, to kury na początku już pióra stroszą. - dorzuciła złośliwie, tykając Kubę w nagie żebro. - No, co robisz? Co robisz? - roześmiała się, obserwując jego zdziwione spojrzenie i zbolałą minę, gdy złapał się za bolące miejsce. - Do roboty Grabowskim, musimy wreszcie Cię wydostać z tego gówna. - dodała jeszcze, wstając z kanapy i przeszła do kuchni, z wielkim uśmiechem robiąc sobie śniadanie. Aż musiał odkręcić się i spojrzeć na jej sylwetkę, chcąc się upewnić, że to na pewno jego prawniczka.

- Ktoś Cię podmienił, czy jak? - zapytał, ale wcale nie złośliwie, podchodząc do dziewczyny. Od razu posłała mu zdziwione spojrzenie, które chwilę później zamieniła wielkim, bananowym uśmiechem.

- Po prostu, muszę czerpać z czegoś radość, a denerwowanie Ciebie sprawia mi ogromną satysfakcję. - stwierdziła, wzruszając ramionami i powróciła do smarowania kromek chleba nutellą. Obudziła się w dobrym nastroju i chciała wierzyć, że dzień będzie zdecydowanie lepszy, niż ten wczorajszy, gdy była zła na samą siebie.

- Dostałaś wymarzonego okresu? - dopytał, przechylając głowę, by móc obserwować jej wielki zaciesz na twarzy i śmiejące się oczy. Taki widok dziewczyny był czymś naprawdę niecodziennym i chciał korzystać z okazji i możliwości wpatrywania się w nią.

- Jeszcze nie, ale wierzę, że... - zaczęła tłumaczyć, jednak nie dał jej dokończyć. Wystarczyły dwa pierwsze słowa, żeby zaplanował sobie działania na najbliższe trzydzieści minut.

- Właśnie takiej odpowiedzi potrzebowałem. - stwierdził, sadzając Larę na blacie wyspy kuchennej i stanął między jej nogami, wyciskając mocny pocałunek na jej ustach.

Nie prosiła, ale potrzebowała. Zawsze przed miesiączką miała wysoki popęd seksualny, na co nigdy nie narzekał jej poprzedni partner. Dokładnie wiedział, kiedy nadchodziły jej kobiece dni, nawet często żartował, że odmierza czas w jej miesiączkach, co niesamowicie ją zawstydzało, jednak tak faktycznie było. Z momentem rozstania z Mikołajem, musiała radzić sobie sama, ale z czasem pojawił się on. Jeszcze nieświadom jej potrzeb, ale tak dobrze zapewniający potrzeby, o których głośno nie mówiła.

Przyjmowała wszystkie pocałunki, oddając je z taką samą pasją i zaangażowaniem. Swoje palce wplatała we włosy mężczyzny, za które co chwilę pociągała, czując jego spragnione usta na swojej szyi. Podniosła ręce do góry, pozwalając mu pozbyć się swojej koszulki i z jękiem wygięła się w tył, gdy mocno zagryzł jej sutek, a później boleśnie go odciągnął zębami. Podpierając się na rękach, uniosła swoje biodra, by Kuba mógł zdjąć jej bieliznę i przyssać się z głośnym mlaśnięciem do jej kobiecości. Z wielkim uśmiechem splunął na jej wargi i zassał łechtaczkę, spoglądając przy tym w oczy Lary. I chociaż chwila była dla niej niesamowicie zawstydzająca, to nie oderwała wzroku od tych pragnących jej oczu. Oparła nogę na jego ramieniu, zapewniając im łatwiejszy dostęp do jej waginy. Cicho pojękiwała, zapewniając tym samym Kubę, że sprawia jej ogromną przyjemność. Z wielką zawiścią spojrzała spod uchylonych powiek na mężczyznę, gdy poczuła, jak odsunął się od niej i zostawił po sobie wielką pustkę. Jednak nie musiała wiele czekać, bo ten wypierając namiętny pocałunek na jej wargach, wszedł całą prężącą się męskością w nią i rozpoczął kolejną, wspólną wędrówkę na szczyt ich wspólnej góry.

- Rozmawiałem z Krzyśkiem. - usłyszała z łazienki głos Grabowskiego. Właśnie weszła na górę jego mieszkania, bo zdążyła ogarnąć kuchnię po ich śniadaniu. Przystanęła przy uchylonych drzwiach i delikatnie je pchnęła, jakby obawiała się, czy na pewno może wejść do środka. - Powiedział, że dziewczyna przypomina mu jego koleżankę, napisał mi jej dane. Ale nie jest tego do końca pewien, bo dziewczyna chwilę po osiemnastce wyjechała z kraju. Podobno dołączyła do swojego ojca, a jej matka wyprowadziła się do Warszawy. - stwierdził, wdzięcząc się przed lustrem. Próbował ogarnąć swoją za długą brodę, bo wizytę u barbera musiał przełożyć na inny dzień.

- Dawaj te dane. - pogoniła go, idąc prosto do swojego pokoju po laptopa, z którym wróciła sekundę później. Zamknęła deskę od toalety i włączyła wyszukiwarkę, licząc, że odnajdzie kobietę na jednej z wielu stron.

- Alina Mieszkowska. - przeczytał z wiadomości od przyjaciela i zerknął w lustrze na skupioną Larę. Od razu wpisała jej dane, jednak żadna dziewczyna nie przypominała na oko dwudziestosześcioletniej kobiety. - Nie mógł sobie przypomnieć, do jakiego kraju wyjechała, ale jej ojciec podobno wyleciał niespodziewanie. - dodał jeszcze, przywołując słowa Kondrackiego. - Masz coś?

- A wiedział, jak ma na imię jej matka? - dopytała. - Ta dziewczyna może nam wcale nie pomóc, jest za daleko, ale możemy spróbować znaleźć jej mamę, w końcu mieszka w Warszawie.

Larze coś, nie pasowało w całej tej sprzedanej historyjce, o ile była faktycznie prawdziwa. Dziewczyna zaraz po osiemnastych urodzinach wyjechała za granicę, czyli nie zakończyła szkoły średniej. Coś musiało być na rzeczy, skoro tak szybko uciekła z ojczyzny. Ale dlaczego zostawiła w kraju matkę? Dlaczego ojciec wyjechał niespodziewanie? Wszytko, miało wiele pytań, ale mało cennych odpowiedzi.

Przeklinając swojego laptopa, próbowała doszukać się jakichś danych jednej z kobiet. Na niekorzyść działał fakt, że po ślubie mogła zmienić nazwisko, dlatego liczyła na odnalezienie jej matki i możliwość spotkania z kobietą. Chciała się czegoś dowiedzieć, ale też miała z tyłu głowy myśl, że niekoniecznie powiedzą jej cokolwiek, w końcu kto chciałby rozmawiać o tak ciężkich przeżyciach z przeszłości.

- To tutaj. - powiedziała, parkując pod budynkiem, który odnalazła w internecie jako domniemany adres Pani Mieszkowskiej. Z westchnieniem spojrzała na Kubę i posłała mu blady uśmiech, ściskając dłoń rapera. - Pójdę sama, jesteś naprawdę zbędny w tej sytuacji. - dodała jeszcze, wysiadając z auta. I chociaż pierwotnie chciał wyjść za nią, to ostatecznie powstrzymał się i pozostał w samochodzie.

Był bardzo porywczy, jeśli chodziło o cały proces i chęcią wykrzesania informacji z kobiety, mógłby powiedzieć o kilka słów za dużo. W tamtej sytuacji liczył się ogromny spokój i cierpliwe podejście do sprawy, dlatego to Lara przeszła przez ulicę i zadzwoniła do bramki. Ku jej zdziwieniu, otworzyli od razu, bez pytania o godność tubylca.

- Dzień dobry, czy mieszka tutaj może Pani Rozalia Mieszkowska? - zapytała z wielkim uśmiechem, spoglądając na twarz nastolatka, który otworzył jej drzwi i pokiwał głową twierdząco. - Mamo, ktoś do Ciebie. - krzyknął w eter i puścił trzymane drzwi, pozostawiając Larę samą sobie. Za bardzo nie wiedziała, co ma zrobić, ale cierpliwie czekała aż pojawi się oczekiwana przez nią kobieta.

- Słucham? - niewielka blondynka stanęła w progu, marszcząc swoje grube brwi na widok obcej osoby w progu domu.

- Dzień dobry, jestem Lara Hermann. Prowadzę proces Pana Grabowskiego i miałabym do Pani kilka pytań, możemy porozmawiać? - z wielką nadzieją wymalowaną na twarzy, posłała ciepły uśmiech w kierunku Mieszkowskiej. Reakcja kobiety mówiła sama za siebie, już miała zamiar schodzić po schodach, jednak wreszcie się odezwała.

- Poczeka sobie. - stwierdziła, zamykając jej drzwi przed nosem. Wtedy zdegustowała dwa razy bardziej prawniczkę, która całkowicie nie wiedziała, co powinna myśleć o zachowaniu obcej baby, ale cierpliwie czekała na schodach, aż wreszcie drzwi otworzyły się ponownie. - Co chce wiedzieć? - zapytała bezosobowo, wychodząc z domu ubrana w cieplejszą bluzę. Przeszła kilka kroków dalej, jakby nie chciała, żeby rodzina usłyszała.

- Wczoraj dostałam na swojego maila nagranie, na którym była... - zaczęła tłumaczyć jej Lara, jednak tamta machnęła ręką, jakby nie chciała słuchać dalej. Hermann mimowolnie zamilkła.

- Co dalej, to sprawa sprzed lat. Nie ma tego, co rozdrapywać. - westchnęła, spoglądając na dziewczynę i stanęła naprzeciwko niej. - Moja córka próbuje żyć dalej, wyjechała za granicę i żyje się jej lepiej. - dodała, utwierdzając Larę w przekonaniu, że kobieta jest faktyczną matką poszkodowanej.

- Chcę wiedzieć, czy tych dziewczynek było więcej i kim okazał się ten mężczyzna. - odpowiedziała bez ogródek, wkładając ręce do kieszeni swojej kurtki. Oczekiwała kilku niezbędnych jej informacji i naprawdę wierzyła, że je dostanie.

- Nie wiem. Nie znam odpowiedzi na żadne z tych pytań. Alina do tej pory nie chce o tym rozmawiać, zgłoszona była sprawa, ale nikt nie wykrzesał z mojej córki danych tego... zbrodniarza. - nie chciało przez jej usta przejść inne nazewnictwo faceta, który zranił jej córkę. - Jeśli to wszystko, to proszę mnie już zostawić w spokoju.

- Założyła Pani nową rodzinę, co z pierwszym mężem? - zaatakowała ją pytaniem, na które odpowiedź wydawała się najważniejsza.

- Nie Pani interes, do widzenia.

Nie udało się uzyskać odpowiedzi na pytania, które tak cholernie ją nurtowały, bo Rozalia wyminęła ją i weszła do swojego domu, zamykając drzwi przed Larą. Zachowanie kobiety dało wiele do myślenia prawniczce, a w jej głowie pojawiły się nowe scenariusze, podpowiadające różne sceny. Jednak nie miała pojęcia, czy którykolwiek z nich jest tym adekwatnym. Nie chciała snuć domysłów, pragnęła jasnych i klarownych faktów, jednak nikt nie był w stanie jej ich dać.

- O kurwa. - mruknęła pod nosem, orientując się jaki dzień był. Wpisywała właśnie do swojego kalendarza termin spotkania u ortodonty i wizytę u kosmetyczki, jednak zapomniała o czymś, co od lat było najważniejsze tego dnia.

- Hola, dokąd to?! - krzyknął za dziewczyną Kuba. Zebrała się w dosłownie trzy minuty, zabrała swoje najpotrzebniejsze rzeczy i zbiegła pędem po schodach, o mały włos nie zabijając się o swoje nogi. - Gdzie jedziesz? - zapytał, wchodząc do przedpokoju, w którym włożyła swoje buty.

- Do Magdy, powinnam z nią być. - westchnęła, zabierając płaszcz z wieszaka i posłała blady uśmiech w kierunku Grabowskiego. - Zjem, jak wrócę, cześć. - dodała jeszcze i trzasnęła drzwiami, znikając z jego pola widzenia.

Umówiła się z Kubą na wspólną kolację, którą to on miał dla nich ugotować, bo zarzuciła mu, że nie umie całkowicie w kuchnię. Grabowski oczywiście kazał potrzymać sobie piwo i chciał pokazać, jak dobrym to kucharzem jest, jednak pokrzyżowała wszystkie plany, wybiegając z mieszkania jak oparzona. Był dzień szóstego listopada, a to termin, w którym odwoływała wszystkie swoje plany i czas poświęcała tylko jej. Odkąd poznała Magdę, wiedziała, jak ciężko znosiła samotne przeżywanie kolejnej rocznicy śmierci jej matki, dlatego nie mogła pozostać obojętną przy tej dacie. Chociażby Gutkowska miała ją powiesić na gałęzi za stanik i rzucać w nią patykami, nie miała zamiaru się poddać i pragnęła spędzić, chociaż końcówkę dnia z Gucią.

- Zapomniałaś o mnie? - prychnęła Magda, widząc w progu swoich drzwi Larę. Prawniczka tylko wywróciła oczami i pomachała przed dziewczyną butelką wina, wpychając się do środka.

- Nigdy nie zapominam, czasem tylko nie wiem, jak się nazywam i co za dzień jest. - stwierdziła, zdejmując swój płaszcz i przeszła do pokoju Magdy, nawet nie czekając na Gutkowską.

- Jedno wino? Co jest z Tobą? - roześmiała się dziewczyna, dołączając do przyjaciółki z korkociągiem.

- No bo ja chyba w ciąży jestem, Gucia.

lara|quebonafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz