5.

836 43 82
                                    

Ona nie jest uduszona.
Ona nie jest zastrzelona.
Niewidoczną śmierć poniosła.


- Przepracowujesz się.
Wzdrygnęła się, gdy panująca wokół niej od kilku godzin cisza została przerwana. Podniosła wzrok znad akt dotyczących współpracy rządu mugolskiego z Ministerstwem, mrugając kilkakrotnie by przyzwyczaić się do światła lampy. Zobaczywszy opartego o framugę drzwi Rona, wyprostowała się na krześle, a wtedy poczuła ból w centralnych partiach kręgosłupa. Zdecydowanie za długo tkwiła nieustannie w tej samej pozycji, za co zapłaciła nieprzyjemną walutą.

- Przesadzasz - odparła, rozmasowując skronie. - Pracuję tak jak zwykle. Martina nawet by powiedziała, że tradycyjnie się obijam.

Zaśmiała się, chcąc rozładować nieco napięty wyraz twarzy swojego ukochanego. Na próżno.

- No właśnie - odparł hardo. Wszedł wgłąb jej gabinetu, przystając tuż przed biurkiem i opierając się o nie silnymi ramionami. - A powinnaś pracować dwa razy mniej, bo i dbać o swoje zdrowie musisz teraz podwójnie. To takie typowe - najrozsądniejsza kobieta na świecie, a o siebie nie potrafi zadbać.

Musnął palcem wskazującym prawej ręki jej nos, uśmiechając się przy tym uroczo. Takimi zagrywkami zawsze burzył wszelkie pozory, jakoby potrafił się na nią wściekać, przyprawiając przy okazji o nieuzasadnione napady gorąca w okolicach serca.

- Dlatego właśnie powinieneś się cieszyć, że tylko cały czas pracuję nad jedną sprawą, analizuję ją i czytam pełno durnych akt! Zamiast tego mogłabym dniami biegać po wszystkich departamentach, czego nie robię - zauważyła, chcąc postawić na swoim. Uśmiechnęła się filuternie, jednak jego podniesione wysoko brwi natychmiast ją zdeprymowały do dalszego działania. Westchnęła, wywieszając nad sobą mentalną białą flagę. - Obiecałam mojemu zastępcy, że z końcem tygodnia prześlę mu sprawozdanie z tych spraw, a nie chciałam wysyłać pustej kartki.

- I chciałaś wszystko nagle nadrobić, w jeden wieczór, co?

Przez chwilę otwierała i zamykała usta niczym ryba i podobnie jak ona nie potrafiła nic powiedzieć. W końcu zwiesiła bezradnie głowę, nieco zawstydzona swoim zachowaniem, bo Ron trafił w dziesiątkę. W odróżnieniu od niej, ten człowiek mógłby uprawiać hazard i wygrywać miliony, bo jego szczęście było aż namacalne, a ślepy traf - jak na złość - bezbłędny.

- Tak jakby... - mruknęła, uważnie badając każdy milimetr swoich paznokci. Obgryzionych, krótkich i już lekko pożółkłych od papierosów. Nagle zdała sobie sprawę, że nie tylko swoje zdrowie nagminnie zaniedbywała, ale wygląd również. Już nie pamiętała, kiedy ostatnio była w SPA, albo jaką maseczkę w przeciągu kilku miesięcy nałożyła na twarz, o ile w ogóle to uczyniła. Nie mówiąc już o tym, że jej włosy od dawien dawna nie zostały rozwichrzone przez wiatr, niemal codziennie związywane w kitkę. Obecnie była wrakiem dawnej, zadbanej siebie. Słyszała, że niektóre kobiety w ciąży - szczególnie, kiedy spodziewały się dziewczynki - mizerniały i brzydły. Ona jednak zamiast na płód, zganiała swoje zapadnięcie w sobie na towarzyszące jej stresy. Tak, ukrywanie przed swoim mężem zdrady i faktu - że całkiem możliwe - iż dziecko, które w sobie nosiła niekoniecznie jest jego, na pewno nie wpływały na nią korzystnie.

Ron obszedł biurko i chwycił ją za dłonie, zmuszając tym samym do spojrzenia w jego niebieskie oczy. Pociągnął kobietę za ręce, a siła tego gestu nakazała jej wstać z krzesła. Stanęli blisko siebie, niemal stykając się nosami.

- Jestem pewien, że Twój zastępca zrozumie - powiedział, uśmiechem rozładowując atmosferę. Nie mogła tego nie odwzajemnić, a wizja strachu przed zruganiem ciężarnej kobiety, jedynie poszerzyła ten uśmiech. Współczuła swojemu współpracownikowi bolącej głowy i zwiędniętych uszu, doskonale wiedząc, jak Ron potrafi być zawzięty. Przyciągnął ją bliżej siebie, łącząc ich usta w pocałunku. Hermiona natychmiast na to zareagowała, wyswobadzając ręce z jego uścisku i składając je na jego karku, szczelniej przylgnęła do jego ciała, pogłębiając pocałunek. Nie czekała długo, aż ramiona rudo-włosego oplotły jej talię. Poczuła przyjemny ucisk w podbrzuszu, a każda komórka ciała domagała się więcej bliskości. Ostatnio wszystko odczuwała intensywniej, co z jednej strony było cudowne, zaś z drugiej ją przerażało. Podobno kobiety w ciąży mają większą ochotę na seks i zważając na ostatni tydzień, w tej chwili mogła się całkowicie z tym stwierdzeniem zgodzić. Odkąd Ron wrócił z misji, nie było dnia, żeby nie współżyli z czym po fakcie zawsze czuła się okropnie. Myśl, że Malfoy jest w pobliżu skutecznie psuła jej poczucie swobody i przeświadczenie, że to własny mąż jest mężczyzną, z którym chce się kochać. Gdyby ktoś ją teraz spytał: jaki jest najlepszy sposób na spieprzenie sobie życia? Bez wahania odpowiedziałaby, że miłość. Bo to ona miesza nam w głowach i wpaja w nas uczucia, których wcale nie chcemy mieć. Każe robić coś, na co nie mamy ochoty i zabrania racjonalnie myśleć. Nakazuje podążać ufnie za sobą i prowadzi nas do ślepego zaułka. Zamyka w klatce z emocji i oddaje w ręce swojej przyjaciółki Głupoty. Robi z nas wariatów, którzy nie myślą o konsekwencjach swoich czynów.

Portret CzarownicyWhere stories live. Discover now