cz. II Rumiankowa Wróżka

507 41 9
                                    

- Rumiankową wróżką. - powiedziała bez zastanowienia niebieskooka. Zawsze gdy się stresowała, albo była sarkastyczna albo probowala być zabawna. - Nie widać?

Wykrzywił swoją twarz w mimowolny uśmiech i próbował już coś powiedzieć, ale zaczął kaszleć krwią.
Megumi rozejrzała się zdezorientowana i podała mu tabletki, które miała w ręce i wodę.
Gdy kaszle Uchihy nieco przestały być, aż tak obfite wziął tabletke na język i połknął.

- Cóż teraz nie tylko z mojej szminki jesteś czerwony. - Znowu palnęła chamskim żartem, aby rozwiać niezreczną ciszę

Mężczyzna popatrzył się na nią zdziwiony jej zachowaniem. Widząc to dodała:

- Spokojnie nie uczyłam się na tobie całować. Zwykła resustytacja. - powiedziała wymachując rękoma.

- Nawet o tym nie myślałem. - budząco chłodny głos Itachiego dotarł do uszu kobiety. Przeszły ją nieco ciarki po plecach. Miał naprawdę ładny głos. Po chwili mężczyzna dodał - Czemu... mnie uratowałaś?

Właśnie plan kruczoczarnego padł. Miał umrzeć w pojedynku z własnym bratem, a nie wyniszczony przez chorobę. Pokrzyżowała mu plany jakaś nieznajoma bez imiennia...no właśnie jak ma na imię?

- Ymmm, sama nie wiem, Itachi. -
Cóż prawda nielubiała kłamać i oszukiwać, ale co miała zrobić, powiedzieć mu prawdziwy powód? Zresztą tak czy siak dala mu wskazówkę.

Widać, że miał wiele pytań, aczkolwiek nie dała mu skończyć. Wstała gwałtownie.

- Chodźmy już. Ciemno się robi.

- Słucham? Niezbyt rozumiem. Nie znamy się. - powiedział chłodno, po czym dodał - A ty zachowujesz się jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi od parunastu lat.
Ty z pewnością wiesz kim jestem, skoro znasz moje imię.

Uśmiechnęła się lekko, po czym powiedziała:

- Znamy tylko o tym nie wiesz. Widziałeś mnie parę razy, przelotnie, ale jednak. Akatsuki kupuje ode mnie trucizny i inne. - powiedziawszy to, spakowała swoje zioła i kremy do swojego trzcinowego kosza. -
czyny są pchane przez sytację z kolei ona [ sytuacja ], przez LUDZI , ale nigdy nie pchane przez jednego człowieka. Czasem nie ma lepszej opcji, gdy świat nie pozostawia ci wyboru. Chyba wiesz coś o tym? Klan Uchiha był potężny ale tak czy siak nie miał żadnych wartości. Czyli dochodząc do dedukcji zamordowałeś klan który zżerał się sam od środka, kto wie może jakbyś tego nie zrobił doszłoby do tego ze wybuchłaby wojna...? - Meg nie chciała czekać. Chciała zacząć z grubej rury. Co jak co, ale cierpliwość nie jest jej mocną stroną.

Zdziwił się na jej słowa niezmiernie, chociaż nie okazał żadnych uczuć na twarzy. Z nią serio było coś nie tak.

- Psychopatka, czy może fangirl? O to jest pytanie. - pomyślał Itachi.

- Oczywiście masz wybór czy chcesz iść ze mną czy nie...   —podała mu tabletki i postanowiła się już oddalić.

- Zaczekaj. Pójdę z tobą. - dogonił jakimś cudem oddalającą się postać. - Jakim cudem trafiłaś do światyni Uchiha ?

- Przypadkiem. Byłam w pobliżu i zbierałam zielsko i widziałam, że ktoś tam stoczy pojedynek. - zawisła na gałezi by ją złamać. A ona zaczęła coraz bardziej się łamać. - Tak czy siak była to świątynia. Teraz to tylko rudera. A ty czemu nie masz oka?

- Brak ci kultury, że o takie rzeczy pytasz. - Czyli musisz mieszkać niedaleko? uważaj bo spadnie- —  nie dokończył gdyż ona jak na zawołanie wylądowala na ziemi z gałezią w ręce.

Nie przejęta tym zbytnio wzięła nóż i nieco skróciła gałąź.

- Tak mieszkam dość niedaleko. To dla ciebie pomoże ci w chodzeniu. Straciłeś wiele krwi. — powiedziała szybko po czym wstała z ziemi. — Zostało nam coś koło 4 kilometrów.

Mężczyzna milczał, a właściwie próbował. Przy niej serio nie da się milczeć. Cały czas prowokowala go do rozmowy, gdy w końcu się poddała. Szli w milczeniu ostatni kilometr.

- Nie boisz się konsekwencji? Każdy człowiek bierze za swoje czyny odpowiedzialność.

Na tę słowa dziewczyna wzuszyła ramionami. I parsknęła lekko śmiechem przez jego nadto poważny głos.
- Niezbyt. - tym razem jej nie chciało się rozmawiać. - zresztą tak czy siak o co mają mnie osadzić? O uratowanie "nieznajomego"?

- O pomoc przestępcy i zagrożenie wiosce.

- Jestem zwyczajną zielarką i nie mieszkam w wiosce. Jedyne jakie zagrożenie stawiam to dla portfela mieszkańców.

Na tę słowa lekko jego końciki ust podniosly się do góry.

- Co nie oznacza, że nie jesteś zagrożeniem. Możesz nie być czescia wioski, ale możesz być dla niej zagrożeniem. - powiedział, jak do małego dziecka.

Dziewczyna lekko zmarszczyła brwi.

○○○

Witajcie! Jak rozdział się podobał? :3
Do następnego!

》¡《

~ melepeta-

rumiankowa wróżka || ITACHI UCHIHA X OC||Where stories live. Discover now