cz. III zielone pnącza

476 37 4
                                    

Wszedłszy na mostek razem z kulejącym Itachim powiedziała z frustracją:

- Wiem o tym, nie musisz mi tego tłumaczyć! - mruknęła oburzona. Pod wpływem złości lekko go popchnęła go ,przez co wpadł do wody i przy okazji ona też. Nieszczęśliwie zahaczyła o przedmiot który miał w ręce i pociągnął ją za sobą. Z nich wszystkich jej kosz miał najwięcej szczęścia. Utknął na wystającej desce w moście.

Wypływali na powierzenie, gdy przy niej się znaleźli, odezwał się Itachi.

-Eh, coś ty narobiła. - wycisnął wodę ze ze swoich kruczoczarnych włosach
Widać, że nie był zadowolony. Podperając się kijka, wyszedł z wody - coś tak zamilkla? Hmm?

Obrócił się w stronę tafli wody, gdzie powinna stać, ta mała irytująca go zielarka.

- Hej? Zielarko? Hallo? - powiedział nieco przestraszony. - Cholera.
Zaczął ją nawoływac przestraszony, miał nadzieję, że był to tylko Nie śmieszny żart i zaraz się wynurzy, lecz nic takiego się nie stało. Podszedł do wody lekko kulejąc.
Zanurkował niezwłocznie pod wodę. Otworzył oczy pod brudną matową wodą. Z poczatku ciężko było się przyzwyczaić i na dodatek nie pomagało mu w tym jego wada wzroku. Ciężko było cokolwiek zobaczyć. Po pięciu minutach zobaczył jak coś, a raczej ktoś, bo na rybę było to zdecydowanie za duże
Szamocze sie bezkutecznie i próbuje się wydostać z zielonych pędów.

Niestety każdy ruch jeszcze bardziej ją w to zaplątywał. Itachi podpłynął do niej i rozciął kunaiem pędy. Wziął ją tak, aby nie sprawiała problemów z wynurzaniem się. Dzięki adrenalinę zapomniał na chwile obecna bólu w nodze ile wszystkich sił próbował wypchać sie na powierzchnię. Płuca zaczęły go niemiłosiernie piec, a oczy szczypać.

Postanowił jednak nie wynurzać się bez niej. W końcu uratowała mu życie... tak? To, czemu miał się jej nie odwdzięczyć tym samym.

Szukał jej. W natłoku myśli. Pod jego głową pojawiły się pytania typu ,,po co to robisz?" Ale je szybko zignorował, w sumę tak samo jak zdrowy rozsądek. Ryzykował życie dla jakiejś nieznajomej. Jego płuca powoli były zapełnione wodą. Coraz bardziej domagały się powietrza.

Coraz bardziej opadał z sił. Płuca paliły go niemiłosiernie. Nagle wyśizgnęla mu się.
W szoku i natłoku myśli przewijających my się przez głowę pojawiły się i takie, aby ją zostawić, ale ostatkiem sił. Złapał ją za czerwony szal koło jej pasa. Nie pozwoli jej od tak umrzeć. W końcu ona tez mu nie pozwoliła. Próbował się jakoś wynurzyć ale coraz bardziej brakowało mu powietrza. Odgarniał wodę coraz słabiej.

Gdy nagle wynurzył ich na powierzchnie. Zaczęli kaszleć i łapczywie łapać świeże powietrze. Gdy doszli do siebie, odezwała się:

- Dałabym rade sama! - postanowiła nieco zażartować i przy okazji ocalić resztki dumy- a-ale dziękuję.

- Nie wątpię. - mruknął, po czym wstał za pomocną kijka.- tylko znowu nie wpadnij.

Dziewczyna wspieła się ponownie na most i wzięła swój kosz, przy czym znowu mało co nie wpadła.

- Chodźmy. To już niedaleko. - zamilkła.

○○○

Hejka tu autorka ^^.
Nie zamudzilam was dzisiaj? ^^'

rumiankowa wróżka || ITACHI UCHIHA X OC||Where stories live. Discover now