three

88 9 2
                                    

Cały wieczór Yeosang myślał o tym popularnym chłopaku i nadal nie mógł uwierzyć, że to właśnie z nim dzisiaj rozmawiał. Jednakże uważał, że za mało zwrócił na siebie uwagę. Dlatego też postanowił to zmienić. Musiał zostać zauważonym. 

Następnego dnia rano, pojechał do szkoły na deskorolce, którą tak bardzo uwielbiał. Dzień bez jazdy na niej, to dzień stracony. Po drodze mijał osoby, które spieszyły się na autobus oraz do pracy. Jakie to szczęście, że nie musi dojeżdżać autobusem i płacić za przejazd. Ale to nie oznacza, że z niej nie korzysta. Nie raz jak padał deszcz, to był zmuszony na jazdę autobusem. 

Gdy tylko dotarł do szkoły, poszedł w stronę szafek, żeby odłożyć deskę. Wyjął potrzebne książki, które schował do swojej torby, po czym udał się w stronę schodów, które kierowały na piętro. Na nich siedział jego przyjaciel San. Usiadł obok niego i zaczęli rozmawiać o różnych rzeczach, gdyż było jeszcze dużo czasu do dzwonka. Ich rozmowy przerwały szepty innych osób, które były dosyć głośne. Uniósł wzrok i zauważył swój obiekt westchnień, który zbliżał się w ich stronę. Yeosang musiał dwa razy przetworzyć to, co widzi. To idealny czas, żeby wdrążyć swój plan w życie. 

- Możecie się przesunąć, żebym mógł przejść? - Seonghwa stanął przed nimi i z lekkim uśmiechem oczekiwał, że chłopacy się przesuną i dadzą mu przejść. Owszem, San wstał i zrobił mu przejście. Jednakże Yeosang chciał zwrócić na siebie uwagę. Wstał i zablokował swoim ciałem przejściem, obserwując reakcję chłopaka. 

- A co jeśli nie pozwolę Ci przejść? - zapytał Kang, a Seonghwa spojrzał na niego zdziwiony. San chciał odsunąć swojego przyjaciela, lecz ten stawiał opór. Nie mógł ot tak stracić szansy. Wierzył głęboko w swój cel, który chciał za wszelką cenę spełnić. Jego serce zaczęło bić szybciej i miał przez chwilę wrażenie, że śni. Uśmiechnął się zadziornie i zilustrował wzrokiem całą jego sylwetkę, która od zawsze wydawała się być tak cholernie mocno atrakcyjna.

Seonghwa za każdym razem był przepuszczany i miał pierwszeństwo we wszystkim, bo każdy chciał pokazać się w jak najlepszym świetle. Na jego buzi pojawił się uśmiech i był pod wrażeniem odwagi Kanga. Wszyscy naokoło patrzyli na tę sytuację i czekali, co się takiego wydarzy. 

- To zrobię tak -  podszedł bliżej niego i delikatnie go posunął w bok. Uśmiechnął się szerzej w jego stronę i pokiwał, żeby zaraz wejść do góry. Jednak zatrzymał się i odwrócił głowę w jego stronę. – Następnym razem nie siedź na schodach, bo jest brudno i możesz ubrudzić spodnie – zaśmiał się i wszedł na górę, żeby korytarzem pójść na wprost do sali, w której miał mieć lekcje.

Yeosang wciąż stał na tym miejscu jak słup soli i nie mógł uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. San potrząsnął go, żeby ten się ocknął. Przecież Yeosang nabawił się wstydu i trzeba było się ulotnić jak najdalej. Yeosang nie był kimś, kto łatwo się poddawał i dlatego też nigdy nie zniechęciło go to bezsensowne gadanie ze strony tym bardziej nieżyczliwych ludzi. Wierzył głęboko w to, że osiągnie zamierzony cel pomimo przeciwności losu i faktu, że Seonghwa już z kimś się umawia.

Ta scena jeszcze długo nie potrafiła wyjść z jego głowy. Cholera, za kogo on się miał? No dobra, Seonghwa może i był pieprzonym bogiem greckim i cieszył się ogromną popularnością, ale to nie tak miało się skończyć. Nie musieli w niego wierzyć, samemu da sobie radę. On musiał być jego. Nawet podniesiony ton głosu nauczyciela nie był w stanie przywrócić go do rzeczywistości. Myślał tylko o konfrontacji z Seonghwą i chęci pokazania mu, że wcale z nim nie wygrał. To nie były żadne durne zawody, ale nie mógł dopuścić do tego, by to tak się skończyło. Jeszcze nie osiągnął zamierzonego celu i nie widziało mu się teraz poddawać. Chciał wyjść z tego zwycięsko.

Starajcie się go zrozumieć. Chyba każdy, kto kiedykolwiek był tak zauroczony drugą osobą, przypominał osobę o nie do końca zdrowych zmysłach. Tak było i z nim. 

Postanowił kontynuować swoje zamiary. 

Oczywiście nie zabrakło docinek ze strony kuzyna Parka, który wmawiał mu, że nie da rady, bo jest już szczęśliwy ze swoją dziewczyną. Naprawdę? To miała być ta przeszkoda? Dziewczyna nie ściana, można przesunąć. 

Wykorzystał więc moment końca lekcji, gdy uczniowie zbierali się do swoich domów i dorwał go w szatni. 

 – Znowu się widzimy – zaśmiał się, orientując się następnie, że znaleźli się tutaj sami. Jakkolwiek niezręcznie to brzmiało, lubił testować cierpliwość Seonghwy. Nie bał się go w żaden sposób i miał na celu w końcu zdobyć jego uwagę. – Co teraz zrobisz jeśli cię nie przepuszczę?  – uniósł brew, opierając się o framugę drzwi. 

Mad City | seongsangWhere stories live. Discover now